czwartek, 23 czerwca 2016

Brexit i co dalej?



Do wyniku referendum w sprawie Brexitu odnoszę się ze stoickim spokojem.Pierwsze notowania, jeszcze nieoficjalne mówią, że Wlk. Brytania pozostanie w UE.
Przy okazji wraca dyskusja na temat warunków wejścia Polski do UE. Miało być tak dobrze,
a wyszło … jak zwykle. I znowu … dlaczego? Czy musieliśmy się spieszyć z wejściem do UE?
I tak nie byliśmy tam pierwsi. Dlaczego weszliśmy na niekorzystnych dla nas warunkach? Dlaczego nie mówiono nam całej prawdy? Czy tylko dlatego, że chcieliśmy wierzyć w to co nam pasowało?
Wchodziliśmy do innej Unii niż ta obecna. Wówczas obowiązywał Traktat Rzymski, a po naszym wejściu wynegocjowaliśmy Traktat Lizboński. Nie są to dokumenty spisane na jednej kartce. Obydwa liczą po kilkaset stron. Logika wskazywała, że po przyjęciu Traktatu Lizbońskiego powinien być wydany tekst jednolity, ponieważ oba dokumenty traktowane są łącznie. Niestety, nie zrobiono tego po dzień dzisiejszy. Jest to o tyle ważne, że nie wszyscy rozumieją zapisy traktatów jednakowo i przyjmują własną ich wykładnię. W sprawach trudnych decyduje stanowisko głównych graczy czyli Niemiec czy Francji, z ograniczeniem zdania pozostałych członków Wspólnoty. Co to ma wspólnego z demokracją?
Dużo się mówi o korzyściach płynących z funduszy pomocowych UE. To nie jest do końca prawda. Każde państwo członkowskie wnosi do kasy UE swój wkład. Dopiero później otrzymuje pomoc w ramach różnych programów unijnych. I ta refundacja obłożona jest restrykcjami unijnymi. Niedomówienie polega na tym, że dane państwo musi wyłożyć również własne pieniądze na realizację danego celu, a rozliczenie /wypłata/ dotacji następuje po zaakceptowaniu faktur przez urzędników unijnych. A UE daje pieniądze tylko na cele akceptowane przez jej urzędników. W ten sposób UE zmusza do realizacji celów które nie zawsze są priorytetowe dla danego państwa. Obciążają jednak jego budżet.
Innym problemem są urzędnicy unijni. Uzurpują sobie prawo do ingerowania w wewnętrzne sprawy poszczególnych państw członkowskich, nie mając do tego podstaw prawnych.
Te podstawy ustalają sami. Na jakiej podstawie? Przecież w większości nie pochodzą oni z wyboru. Sami się wybrali.
Jest to jeden ze sztandarowych powodów które prowadzą do Brexitu.
Po brytyjskim referendum jest możliwych kilka wariantów dalszego funkcjonowania UE.
Żaden z nich nie jest łatwy w realizacji.
  1.  Wyjście Wlk. Brytanii z UE pociąga za sobą wiele problemów dla niej samej. Jednym z ważniejszych jest brak zgodnego stanowiska Anglii, Walii, Szkocji i Płn. Irlandii.
  2. Przewiduje się, że wyjście Wlk. Brytanii spowoduje efekt domina. Czechy już oświadczyły, że pójdą w ślady Wlk. Brytanii jeśli dojdzie do Brexitu.  
  3. Wyjście Wlk. Brytanii oznaczać będzie problemy finansowe dla UE, ponieważ trzeba będzie wprowadzić korektę do planu wpływów i wydatków. Beneficjenci programów unijnych otrzymają wtedy mniejsze środki pomocowe i będą musieli zredukować swe plany inwestycyjne.
  4.  Pozostaje otwarte pytanie co zrobi UE jeśli nie dojdzie do Brexitu? Czy zdecyduje się na reformy? Jakie?
Straszenie skutkami, zarówno po stronie zwolenników jak i przeciwników Brexitu nic nie da. Stopień desperacji jest taki, że nikt nie ma zamiaru ustąpić. Co dalej? Zależy już tylko od wyniku referendum.
Na tym tle śmieszy mnie postawa naszych polityków, zwłaszcza Waszczykowskiego.
Jaki ma w tym interes żeby nas straszyć skutkami Brexitu? Przecież to zmartwienie wyłącznie dla tych którzy dzisiaj siedzą na wszelkich posadach unijnych. Oni mogą stracić synekury.
Dla mnie to żaden problem. 

stary.piernik
 

6 komentarzy:

  1. Ku zaskoczeniu bardzo wielu Brexit stał się faktem. Zaskoczenie jest olbrzymie i nawet Cameron nie jest w stanie, na gorąco, powiedzieć jakie będą skutki krótkotrwałe i długotrwałe, decyzji Brytyjczyków. Teraz zacznie się akrobacja polityków którzy będą się starali udowodnić, że nic się nie stało.
    Realne decyzje będą zapadały w przedziale 2-15 lat, a więc spokojnie. Pożyjemy, zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dyskusja na temat co dalej po Brexicie będzie toczyła się wielotorowo. Teraz górę bierze histeria. Na tym tle jako wyważoną odebrałem dzisiejszą wypowiedź prezesa Kaczyńskiego. Inni, włącznie z prezydentem, powinni lepiej przygotować swoje wystąpienia publiczne.
    Bo jakie są realia? Wlk. Brytania ma co najmniej dwa lata na negocjacje z Brukselą w sprawie warunków wyjścia z UE. Nie rozumiem na jakiej podstawie miesza się wyjście Wlk. Brytanii z UE z jej członkostwem w NATO?
    Proces negocjacyjny będzie przecieraniem szlaku. Dotychczas nikt tego nie zrobił, chociaż wcześniej możliwy był Grexit, czyli wyjście Grecji ze strefy euro. Wówczas eksperci twierdzili, że jest to niemożliwe. Przypadek Wlk. Brytanii jest inny. Oni nie przyjęli euro jako swej waluty.
    Zanim wyjście przybierze realne kształty, trzeba najpierw rozwiązać problemy wewnętrzne Wlk. Brytanii. Pisałem, że inne podejście do Brexitu ma Szkocja i Walia. Szkoci już mówią, że będą chcieli powtórzenia referendum w sprawie rozwodu z resztą Wlk. Brytanii.
    Całkowity rozwód Wlk. Brytanii z UE zajmie podobno nawet 15 lat. Kto wie co się w tym czasie wydarzy? Teraz wielu polityków dywaguje na temat kto może być następny? Jeżeli jedno państwo odważyło się na taki krok nie można wykluczyć, że znajdzie naśladowców. Czy Bruksela będzie w stanie skutecznie temu przeciwdziałać? Za jaką cenę?
    Prezes Kaczyński powiedział w swym wystąpieniu, że konieczne będzie negocjowanie nowego traktatu regulującego członkostwo w UE. Myślę, że jest to właściwy kierunek działania. Czy realny, to zupełnie inna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co rząd polski może zrobić dla swych obywateli którzy pracują obecnie w Wlk. Brytanii? Moim zdaniem niewiele, a może nawet nic. To będzie suwerenna decyzja rządu brytyjskiego. Wróci obowiązek wizowy i uzyskanie pozwolenia na wykonywanie pracy zarobkowej. Kto nie będzie miał pracy, będzie musiał wyjechać z Wysp. Skończą się świadczenia dla bezrobotnych. Szczegóły będą przedmiotem negocjacji. Jest dla mnie oczywiste, że Wyspiarze nie będą robili utrudnień tym pracownikom których potrzebują. Pytanie ilu takich będzie? Dzisiaj na Wyspach pracuje podobno około 1,2 mln Polaków.

    OdpowiedzUsuń
  4. W Wielkiej Brytanii nie dokona się żadna rewolucja, wszystko pozostanie na swoim miejscu, nikt na walizkach nie będzie siedział, funt podobnie jak frank wróci na swoje pozycje. Ogólne podniecenie też przeminie i to już w sobotę, gdy Walia będzie grać w 1/8 ME, najdalej w poniedziałek przed meczem Anglii z Islandią.

    To jest chyba najbardziej racjonalne podsumowanie dzisiejszego dnia /po Brexicie/.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny dzień po brytyjskim referendum i kolejny zwrot w narracji medialnej. Czego to ludzie nie wymyślą. Jeśli przyjąć logikę prezentowaną przez niektórych komentatorów, to nie zostały podjęte żadne działania formalne związane z opuszczeniem UE przez Wlk. Brytanię. Szczegóły zawarte są tu http://www.arslege.pl/wystapienie-z-unii/k78/a11058/ Cameron, poza tym, że zgłosił chęć dymisji, stwierdził, że jest to zadanie dla nowego rządu, który zostanie powołany na jesieni tego roku. Krótko mówiąc, przez najbliższe dwa-trzy miesiące będą trwały rozmowy zakulisowe. Nikt nie wypowiada się kiedy Wlk. Brytania formalnie uruchomi procedurę wyjścia z UE. Ciekawostką kolejną jest informacja, że Wyspiarze zbierają podpisy pod wnioskiem o powtórzenie referendum w sprawie Brexitu /zebrano już około 1,5 mln podpisów/. I tu niespodzianka, a właściwie dwie. Jedna to stanowisko urzędników UE, że skoro znamy wynik referendum i deklarację Camerona, to klamka zapadła. A z Wyspy wyszła informacja, że powtórki nie będzie.
    Zainteresowały mnie opinie naszych specjalistów gospodarczych. Twierdzą oni, że to wyjście zostanie bardzo rozwodnione pod względem skutków dla Wlk. Brytanii. Z drugiej strony Niemcy wywierają naciski, żeby maksymalnie przyśpieszyć i skrócić czas wychodzenia Wlk. Brytanii z UE. Potwierdza to, że jest to Niemcom na rękę. W sumie nic zaskakującego. Pozostaje otwarte pytanie co dalej zamierza zrobić Bruksela? Ojcowie-założyciele zorganizowali sobie spotkanie we własnym gronie dla uzgodnienia dalszej taktyki postępowania, a nasz szef MSZ zwołuje na poniedziałek spotkanie ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich UE pominiętych w spotkaniu „szóstki”. Kolejne pytanie, ilu ich przyjmie zaproszenie Waszczykowskiego?

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwaga na marginesie. Uzbierało się 2800 komentarzy. Co są warte? Ktoś to czyta, bo blisko 130 tysięcy wejść na stronę nie byłbym w stanie sam zrobić :)))))

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: