Typowo zachodnioeuropejskie odwracanie
kota ogonem. Dlaczego to niby ma być handel wymienny?
Europa Zachodnia już raz
nas „sprzedała” Rosji, wtedy Związkowi Sowieckiemu. Taki był wynik zakończenia
II WW. Oni skrzętnie wyegzekwowali reparacje wojenne od spadkobierców III
Rzeszy. Dla Niemiec i innych krajów świata zachodniego był plan Marshalla. Dla
nas wykańczający gospodarkę wyścig zbrojeń. Oni przez dziesięciolecia
korzystali z taniej siły roboczej pochodzącej z Turcji i krajów postkolonialnych
Afryki i Azji. Po 1989 roku wykorzystali ekonomicznie kraje Europy
Środkowo-Wschodniej. Przez ostatnie kilka lat destabilizowali kraje arabskie i
islamskie dla własnych celów politycznych. Swój cel osiągnęli. Walki wewnętrzne
zaowocowały masową ucieczką rdzennych mieszkańców z terenów objętych
konfliktami.
Gdzie uciekać? Wiadomo, tam gdzie jest jeszcze spokój.
Uciekinierzy szukają miejsc gdzie, według nich, są warunki do znośnej
egzystencji. Mają pełną świadomość, że tych warunków nie znajdą w krajach
postkomunistycznych. Wykorzystują je jako kraje tranzytowe. Siłą ich się tu
zatrzymać nie da.
Skala ucieczek przeraża. Europa nie jest w stanie wchłonąć
tych mas. Mówi się o około 5 milionach ludzi skłonnych szukać nowego miejsca do
życia na ziemi. Dotychczasowe dziesiątki tysięcy są przysłowiową kroplą w morzu
potrzeb. Warto też zwrócić uwagę, że są to często ludzie wykształceni.
Jest w tym eksodusie wiele problemów
których nie da się nigdy rozwiązać. To są nie tylko problemy doraźne. Ci ludzie
pochodzą z innych kręgów kulturowych, innych religii, itd.
W komentarzach coraz częściej zwraca
się uwagę, że ci uciekinierzy to w zdecydowanej
większości ludzie młodzi i dzieci. Czy zechcą się zasymilować w nowym
środowisku? W jakim stopniu będą zinfiltrowani przez radykałów spod znaku
Dżihadu? Przykłady społeczności arabskich we Francji i tureckich w Niemczech
powinny być poważnym ostrzeżeniem.
Polska konsekwentnie zwraca uwagę, że
jako państwo stanowiące zewnętrzną granicę UE jest narażona na przyjecie dużej
liczby uciekinierów z Ukrainy objętej walkami separatystów na wschodzie
Ukrainy.
Europa Zachodnia próbuje rozwiązać konflikt na płaszczyźnie rokowań,
jednak robi to bez udziału Polski. Nam pozostawia się jedynie wykonanie ustaleń
ponad naszymi głowami. Jeżeli sytuacja na Ukrainie wymknie się spod kontroli,
do Polski ruszą masy Ukraińców którzy będą tu szukali schronienia. Problem już
na dzisiaj polega na tym, że nie wszyscy Ukraińcy są przyjaźnie nastawieni do
Polski i Polaków.
Nie zgadzam się absolutnie, że dotyczy
to jakiegoś marginesu. Zaczyna się od samej góry, która nie chce się odciąć od
tych nacjonalistycznych zachowań Prawego Sektora i neobanderowców, podobnie jak
nie chce oficjalnego potępienia czystek etnicznych realizowanych wobec ludności
polskiej w okresie II WW i pierwszych latach powojennych.
Niemcy od lat realizują własne
interesy, które są sprzeczne z naszą racją stanu. Z jednej strony starają się
ułożyć korzystne dla siebie stosunki z Rosją, często ze szkodą dla Polski. Z drugiej
starają się maksymalnie zdyskontować pobyt wojsk amerykańskich w Europie. To są
dla nich miejsca pracy liczone w dziesiątkach tysięcy i zyski liczone w
miliardach dolarów rocznie. Przeniesienie części tych wojsk na stałe do Polski
ich nie interesuje z czysto ekonomicznego punktu widzenia. Strach przed drażnieniem
„rosyjskiego niedźwiedzia” jest dopiero w dalszej kolejności.
Niemcy we frymarczeniu
losami innych państw i narodów mają niezłą wprawę. Każdego są w stanie
wyeksploatować jak cytrynę i pozostawić własnemu losowi, jeśli tylko to okaże się
dla nich korzystne. Nawet doraźnie. Zawsze znajdą 1000 i jeden powodów dla
uzasadnienia swego postępowania.
Dla świata zachodniego ważne jest
doraźne rozwiązanie problemu wzmożonej emigracji z krajów objętych konfliktami.
Problem zagrożenia generowanego przez Rosję traktowany jest jako dużych
rozmiarów abstrakcja. To właśnie od dziesięcioleci eksploatuje Rosja,
bezpodstawnie postrzegana jako „kolos na glinianych nogach”.
My zmarnowaliśmy swoje 5 minut które
dała nam historia. Dlaczego? To już osądzą inni. Dzisiaj możemy się tylko zastanawiać
czy da się coś jeszcze uratować i jakim kosztem?
Ciągle nam się przypomina, że jesteśmy
w UE i NATO i że to nas zobowiązuje. Dobrze. Tylko dlaczego to ma działać w
jedną stronę? Kto i dlaczego uniemożliwia nam działanie według maksymy „nic o
nas bez nas”? Zamiast tego proponuje nam się „siedzenie cicho”, co w różnym kontekście
powtarzane jest na forum UE i NATO wobec Polski od czasów rządów J. Chiraca.
Czy ten stan rzeczy będzie w stanie
odmienić prezydent A. Duda?
Większość z nas tego oczekuje.
stary.piernik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz