niedziela, 30 sierpnia 2015

Exodus to jeszcze nie koniec świata



Typowo zachodnioeuropejskie odwracanie kota ogonem. Dlaczego to niby ma być handel wymienny? 
Europa Zachodnia już raz nas „sprzedała” Rosji, wtedy Związkowi Sowieckiemu. Taki był wynik zakończenia II WW. Oni skrzętnie wyegzekwowali reparacje wojenne od spadkobierców III Rzeszy. Dla Niemiec i innych krajów świata zachodniego był plan Marshalla. Dla nas wykańczający gospodarkę wyścig zbrojeń. Oni przez dziesięciolecia korzystali z taniej siły roboczej pochodzącej z Turcji i krajów postkolonialnych Afryki i Azji. Po 1989 roku wykorzystali ekonomicznie kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Przez ostatnie kilka lat destabilizowali kraje arabskie i islamskie dla własnych celów politycznych. Swój cel osiągnęli. Walki wewnętrzne zaowocowały masową ucieczką rdzennych mieszkańców z terenów objętych konfliktami. 
Gdzie uciekać? Wiadomo, tam gdzie jest jeszcze spokój. Uciekinierzy szukają miejsc gdzie, według nich, są warunki do znośnej egzystencji. Mają pełną świadomość, że tych warunków nie znajdą w krajach postkomunistycznych. Wykorzystują je jako kraje tranzytowe. Siłą ich się tu zatrzymać nie da. 
Skala ucieczek przeraża. Europa nie jest w stanie wchłonąć tych mas. Mówi się o około 5 milionach ludzi skłonnych szukać nowego miejsca do życia na ziemi. Dotychczasowe dziesiątki tysięcy są przysłowiową kroplą w morzu potrzeb. Warto też zwrócić uwagę, że są to często ludzie wykształceni.
Jest w tym eksodusie wiele problemów których nie da się nigdy rozwiązać. To są nie tylko problemy doraźne. Ci ludzie pochodzą z innych kręgów kulturowych, innych religii, itd.
W komentarzach coraz częściej zwraca się uwagę, że ci uciekinierzy to w zdecydowanej  większości ludzie młodzi i dzieci. Czy zechcą się zasymilować w nowym środowisku? W jakim stopniu będą zinfiltrowani przez radykałów spod znaku Dżihadu? Przykłady społeczności arabskich we Francji i tureckich w Niemczech powinny być poważnym ostrzeżeniem.
Polska konsekwentnie zwraca uwagę, że jako państwo stanowiące zewnętrzną granicę UE jest narażona na przyjecie dużej liczby uciekinierów z Ukrainy objętej walkami separatystów na wschodzie Ukrainy. 
Europa Zachodnia próbuje rozwiązać konflikt na płaszczyźnie rokowań, jednak robi to bez udziału Polski. Nam pozostawia się jedynie wykonanie ustaleń ponad naszymi głowami. Jeżeli sytuacja na Ukrainie wymknie się spod kontroli, do Polski ruszą masy Ukraińców którzy będą tu szukali schronienia. Problem już na dzisiaj polega na tym, że nie wszyscy Ukraińcy są przyjaźnie nastawieni do Polski i Polaków.
Nie zgadzam się absolutnie, że dotyczy to jakiegoś marginesu. Zaczyna się od samej góry, która nie chce się odciąć od tych nacjonalistycznych zachowań Prawego Sektora i neobanderowców, podobnie jak nie chce oficjalnego potępienia czystek etnicznych realizowanych wobec ludności polskiej w okresie II WW i pierwszych latach powojennych.
Niemcy od lat realizują własne interesy, które są sprzeczne z naszą racją stanu. Z jednej strony starają się ułożyć korzystne dla siebie stosunki z Rosją, często ze szkodą dla Polski. Z drugiej starają się maksymalnie zdyskontować pobyt wojsk amerykańskich w Europie. To są dla nich miejsca pracy liczone w dziesiątkach tysięcy i zyski liczone w miliardach dolarów rocznie. Przeniesienie części tych wojsk na stałe do Polski ich nie interesuje z czysto ekonomicznego punktu widzenia. Strach przed drażnieniem „rosyjskiego niedźwiedzia” jest dopiero w dalszej kolejności. 
Niemcy we frymarczeniu losami innych państw i narodów mają niezłą wprawę. Każdego są w stanie wyeksploatować jak cytrynę i pozostawić własnemu losowi, jeśli tylko to okaże się dla nich korzystne. Nawet doraźnie. Zawsze znajdą 1000 i jeden powodów dla uzasadnienia swego postępowania.
Dla świata zachodniego ważne jest doraźne rozwiązanie problemu wzmożonej emigracji z krajów objętych konfliktami. Problem zagrożenia generowanego przez Rosję traktowany jest jako dużych rozmiarów abstrakcja. To właśnie od dziesięcioleci eksploatuje Rosja, bezpodstawnie postrzegana jako „kolos na glinianych nogach”.
My zmarnowaliśmy swoje 5 minut które dała nam historia. Dlaczego? To już osądzą inni. Dzisiaj możemy się tylko zastanawiać czy da się coś jeszcze uratować i jakim kosztem?
Ciągle nam się przypomina, że jesteśmy w UE i NATO i że to nas zobowiązuje. Dobrze. Tylko dlaczego to ma działać w jedną stronę? Kto i dlaczego uniemożliwia nam działanie według maksymy „nic o nas bez nas”? Zamiast tego proponuje nam się „siedzenie cicho”, co w różnym kontekście powtarzane jest na forum UE i NATO wobec Polski od czasów rządów J. Chiraca.
Czy ten stan rzeczy będzie w stanie odmienić prezydent A. Duda? 
Większość z nas tego oczekuje. 

stary.piernik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Informacja dotycząca plików cookies: