niedziela, 6 lipca 2014

Czeski film?



Miałem sobie zrobić przerwę. Letnią. Mało kto tu zagląda. I tak piszę właściwie dla siebie.
Ale nie uważam tego za czas stracony. To też ćwiczenie pamięci. Osobistej, a nie tylko tej podręcznej w laptopie.
Przeczytałem ostatnio kilka tekstów innych blogerów. Może nawet zawodowców. Interesuje mnie co mają do powiedzenia ci inni, zwłaszcza w sprawie afery taśmowej i przyległości. Rozrzut jest spory, ale wynika stąd, że każdy z nich chce nam coś zaszczepić. Nie przekazać.
Minęły trzy tygodnie od ujawnienia pierwszych nagrań i dalej nie wiadomo co jest grane. Poza tym, że o istnieniu nagrań wiedziano od kilku miesięcy. Kto wiedział, to wiedział.
Ja, przykładowo, nie wiedziałem. Ale ja się nie liczę. Żeby było ciekawiej, o tych nagraniach wiedzą ponoć od dawna obce wywiady. To nie powinno nikogo zaskakiwać. Tym bardziej zasadne staje się pytanie: o co w tym wszystkim chodzi?
Kto tym steruje?
Najpierw była mowa o tym, że nagrywano w jednej restauracji. Potem pojawiła się druga restauracja. Teraz okazuje się, że WPROST wypuszcza nagrania rozmów zrobione przy innych okazjach.
Na podsumowanie na pewno jest za wcześnie. Są jednak pewne wątki, którymi warto się zainteresować. Ich kolejność jest może mniej znacząca. Pytanie: kto na tym zyska, kto straci? Czy jest tylko przypadkiem czas pojawienia się w mediach tych nagrań? To pytanie uważam za czysto retoryczne. Wobec tego co mają „przykryć” ujawniane nagrania? Falenta to według mnie leszcz. Co miało być ceną za milczenie Latkowskiego, który próbował „negocjować” z Sienkiewiczem? Chcę wyraźnie podkreślić, że absolutnie nie wierzę w bezinteresowność poczynań Latkowskiego. Specyficzny smrodek ciągnie się za nim od lat.
Z drugiej strony ciekawa jest obserwacja zachowań potencjalnie zamieszanych w sprawę.
Bo reakcja społeczeństwa jest też mimo wszystko zastanawiająca. Ludziom się to zwyczajnie znudziło. W końcu są wakacje i sezon urlopowy. Słowem kanikuła.
Dzisiaj aferę sprowadza się do definitywnego ustalenia kto i na czyje polecenie nagrywał?
Czy to jest zadanie wykonalne? Mam poważne wątpliwości. Praktyki policyjne nie zmieniają się od dziesięcioleci. Znajdzie się „kozła ofiarnego” na którego zrzuci się wszystko i pozamiatane. Później spokojnie można szukać dalej. Albo i nie. Nie zmienia to faktu, że struktury tego państwa są dziurawe jak sfatygowane gacie. Obce wywiady robią u nas co chcą i nasze służby nie są w stanie temu zapobiec. Ciągłe zwalanie winy na Macierewicza zakrawa na chorobę psychiczną. W końcu ile lat potrzeba na odbudowanie służb?
Co do nagranych rozmów, to starannie unika się dyskusji publicznych odnośnie tematyki tych rozmów. Zostawmy na boku słownictwo. W końcu mówimy tylko o „elytach”. Podobnie sprawa wygląda z treścią tych rozmów. Czy ci ludzie to skończone matoły, czy tylko tak zadufani w sobie, że po namaszczeniu przez prezesa partii rządzącej tkwią w bezgranicznym przekonaniu, że im już wszystko wolno? Nie ma kto im powiedzieć, że są osobami publicznymi przez okrągłą dobę? Że informacja niejawna to coś za ujawnienie której można uzyskać bezwzględne pozbawienie wolności na lata?
Można powiedzieć, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wiele spraw nagłośnionych przy jej okazji w innych okolicznościach przeminęło by bezgłośnie.
Ale … jest coś co zasługuje na większą uwagę. Chodzi o zachowanie PiS. Dawno nie traktuję działań politycznych prezesa Kaczyńskiego jako nieomylnych. W końcu to tylko człowiek. Nie wystarczy na okrągło podkreślanie swego patriotyzmu. Wobec tego dlaczego PiS głosował za ustawą o odszkodowaniach dla ofiar holocaustu http://niepoprawni.pl/blog/6496/zygmunt-bialas-jak-glosowali-poslowie-w-sprawie-odszkodowan-za-holocaust  Tu bardziej niż o pieniądze chodzi o zasadę!
Podobne wątpliwości wzbudza we mnie nie od dzisiaj Sakiewicz i jego organy medialne.
Jeśli chcemy poważnie rozmawiać o polskiej racji stanu nie wolno spraw niewygodnych zamiatać pod dywan. Nikt nie jest z tego wyłączony. Nawet jeśli tak mniema.

stary.piernik

3 komentarze:

  1. stary.piernik9 lipca 2014 13:10

    W Sejmie trwa debata na temat wniosku PiS o wotum nieufności dla rządu PO-PSL. Wynik głosowania zdaje się być przesądzony. Jak można było łatwo przewidzieć, koalicja przeżywa syndrom "oblężonej twierdzy". Dyskusję trudno nazwać merytoryczną. Wszystko sprowadza się do przewagi arytmetycznej w Sejmie. Nie ma miejsca na rzeczowe argumenty. Przeważa niezależność od rozumu.
    Czyli w dalszym ciągu czeka nas marazm polityczny. Tym razem pokryje się z wakacjami politycznymi. Ale to nie zmienia postaci rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. stary.piernik9 lipca 2014 13:21

    W nagonce na prof. Chazana zgodnie z przewidywaniami, zwyciężyła lewizna.
    Na czacie przytoczyłem tekst z NP, gdzie padają pytania o lekarza który dokonał in vitro, nie poprowadził dalej ciąży, ale podrzucił efekt swoich nieudolnych działań koledze. O nim cicho sza. To takie proste. Spaprać robotę i skutki zwalić na kolegę z branży.

    Ciekawe, jak taką postawę traktuje kodeks etyki lekarskiej?

    Profesora zwolniono z zajmowanego stanowiska dyrektora placówki. Ratusz rozpisze konkurs na wakujące stanowisko. Nie trzeba być prorokiem, żeby wiedzieć kto wygra ten konkurs.

    OdpowiedzUsuń
  3. stary.piernik9 lipca 2014 15:16

    Trochę szczegółów o kulisach afery z prof. Chazanem w tle
    http://niepoprawni.pl/blog/151/nie-wszyscy-dziennikarze-to-tajniacy

    Zawsze jest tak, że jak nie wiadomo o co chodzi, wiadomo że o pieniądze.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: