piątek, 2 maja 2014

10 lat Polski w Unii Europejskiej



Minęła 10 rocznica wejścia Polski do Unii Europejskiej. Wkrótce też 25 rocznica pierwszych, częściowo wolnych wyborów do Sejmu i Senatu. W mediach zalew informacji na ten temat. Właściwie zalew peanów pochwalnych na cześć. Trudno znaleźć jakieś głosy krytyczne. Czy to oznacza, że mamy do czynienia wyłącznie z sielankowym obrazem naszej rzeczywistości?
Polska liczy dzisiaj ponad 38 mln mieszkańców. Tak wynika z danych GUS. Mało kto wie, że za granicami Polski mieszka około 18 mln ludzi mówiących po polsku. http://wolnemedia.net/spoleczenstwo/ponad-18-mln-polakow-zyje-poza-granicami-kraju/ 
Według mnie to bardzo dużo. Ci ludzie pracują, zarabiają i płacą podatki poza Polską. Nie wszyscy mają polskie paszporty. Nie wszyscy też odwiedzają swoją Ojczyznę. Wielu z nich będzie jednak pobierało emeryturę w Polsce, chociaż składki płacą do innych systemów emerytalnych. Te liczby nie powinny szokować, bo w latach 70-tych Polonię szacowano na około 12 mln ludzi.
Normalne jest porównywanie się do innych. Co w tym samym czasie zrobiliśmy my, a co udało się innym? Interesujące byłoby znalezienie porównawczej informacji o skali emigracji w krajach b. RWPG, poza Polską. Ważne jest z jakich pozycji wyjściowych startowaliśmy w tym „wyścigu”. Interesujące może być również porównywanie się do członków tzw. starej Unii.
Osobiście bliżej mi do eurosceptyka niż do euroentuzjasty. Faktem jest że modernizujemy infrastrukturę drogową i kolejową. Ale też faktem jest, że preferowany jest kierunek połączeń wschód-zachód, a nie północ- południe. Faktem jest, że buduje się centra handlowe, ale też faktem jest, że przez to likwidowane są miejsca pracy w handlu tzw. rodzinnym i nie tylko. Faktem jest, że trwa notoryczne unikanie płacenia w Polsce podatków przez te centra handlowe. Sposobów jest wiele, a najprostszy to wzajemne odsprzedawanie sieci do sieci i to dziwnym zbiegiem okoliczności właśnie wtedy, gdy kończy się kolejne vacatio legis. Przykładów jest wiele. Każdy sposób demontażu gospodarki narodowej jest dobry. Telekomunikację Polską sprzedano państwowemu operatorowi z Francji. Obsługę odbiorców energii elektrycznej sprzedano operatorowi zagranicznemu /nie jednemu/. Nie zrobiono tego z liniami przesyłowymi, które wymagają dużych nakładów finansowych na modernizację. Przystępując do budowy dróg sprzedano cementownie jako rzekomo nierentowne. Nie słyszałem jednak żeby nowi właściciele je zamykali. Polskie banki nie są w większości polskimi. Pracują w nich Polacy, to fakt. Ale zarządy tych banków to obcokrajowcy. Zyski odprowadzane są zagranicę. Najistotniejsze jest jednak to, że polityka finansowa  realizowana jest przez te banki ze szkodą dla gospodarki polskiej.
Inaczej sytuacja wygląda w rolnictwie. Nowi członkowie UE, w tym Polska mają niższe stawki dopłat niż tzw. stara Unia. Gdzie tu jest równość szans? Sprzedano cukrownie po to, żeby kwoty cukrowe przeszły np. do rolnictwa niemieckiego. U nas wystarczą przesypownie i paczkarnie.
Stałym punktem są konflikty ekonomiczne z Rosją. Pomoc Brukseli jest bardziej deklaratywna niż skuteczna. Bardzo dobrze widać to na przykładzie ostatnich miesięcy, kiedy poszczególne państwa UE załatwiają swoje interesy z Rosją poza plecami Unii. Robią to oczywiście kosztem interesów Polski.
Na koniec sprawa kondycji finansowej naszej gospodarki. Eksponuje się kwoty jakie z funduszy unijnych przeznacza się na modernizację infrastruktury. Jakoś przemilcza się przy tym fakt, że przy tej okazji aż roi się od mniejszych i większych afer, które ciągną za sobą niesamowite marnotrawstwo tych funduszy.
Przez lata wdzięcznym tematem propagandowym były tzw. długi Gierka. Z wielką satysfakcją ogłoszono, chyba w zeszłym roku, że udało się je spłacić w całości. Chwała za to. Takie Niemcy dopiero niedawno zakończyły spłacanie reparacji wojennych nałożonych po I wojnie światowej!
Skoro jest tak dobrze, to mam na zakończenie pytanie: dlaczego dług publiczny Polski sięga dzisiaj biliona złotych? Dlaczego w ostatnich latach wzrasta w astronomicznym tempie? Kto i kiedy go spłaci?

stary.piernik

2 komentarze:

  1. stary.piernik7 maja 2014 17:59

    http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/706205,1107622-Dwa-biliony-euro-na-byle-NRD.html
    Ten tekst wyjątkowo pasuje do podsumowania naszego 10-lecia w UE!

    Suma transferów wyniosła 1,6 bln euro, co i tak jest wielkością astronomiczną. Nie chodzi jednak o jej wysokość, lecz o to, jaki jest ogólny bilans zjednoczenia.
    Bo suma jest naprawdę imponująca i jest równa całości obecnego zadłużenia Niemiec. To mniej więcej tyle, ile wyn sił sumaryczny budżet Unii Europejskiej przez ostatnie 20 lat, z którego, pamiętajmy, Polska uzyskała ok. 70 mld euro.

    A więc 38-milionowa Polska otrzymała wsparcie zewnętrzne 30-krotnie mniejsze niż ponad dwa razy mniej liczebne wschodnie Niemcy. Mimo to osiągnięcia Polski są proporcjonalnie niewiarygodnie bardziej imponujące niż pięciu tzw. nowych landów RFN.

    OdpowiedzUsuń
  2. stary.piernik12 maja 2014 19:19

    https://www.facebook.com/photo.php?fbid=651638904919285
    Tak widzą nasze 10-lecie w UE.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: