Minęła 10
rocznica wejścia Polski do Unii Europejskiej. Wkrótce też 25 rocznica
pierwszych, częściowo wolnych wyborów do Sejmu i Senatu. W mediach zalew
informacji na ten temat. Właściwie zalew peanów pochwalnych na cześć. Trudno
znaleźć jakieś głosy krytyczne. Czy to oznacza, że mamy do czynienia wyłącznie
z sielankowym obrazem naszej rzeczywistości?
Polska liczy
dzisiaj ponad 38 mln mieszkańców. Tak wynika z danych GUS. Mało kto wie, że za
granicami Polski mieszka około 18 mln ludzi mówiących po polsku. http://wolnemedia.net/spoleczenstwo/ponad-18-mln-polakow-zyje-poza-granicami-kraju/
Według mnie to bardzo dużo. Ci ludzie pracują, zarabiają i płacą podatki poza
Polską. Nie wszyscy mają polskie paszporty. Nie wszyscy też odwiedzają swoją
Ojczyznę. Wielu z nich będzie jednak pobierało emeryturę w Polsce, chociaż
składki płacą do innych systemów emerytalnych. Te liczby nie powinny szokować,
bo w latach 70-tych Polonię szacowano na około 12 mln ludzi.
Normalne jest
porównywanie się do innych. Co w tym samym czasie zrobiliśmy my, a co udało się
innym? Interesujące byłoby znalezienie porównawczej informacji o skali
emigracji w krajach b. RWPG, poza Polską. Ważne jest z jakich pozycji
wyjściowych startowaliśmy w tym „wyścigu”. Interesujące może być również
porównywanie się do członków tzw. starej Unii.
Osobiście
bliżej mi do eurosceptyka niż do euroentuzjasty. Faktem jest że modernizujemy
infrastrukturę drogową i kolejową. Ale też faktem jest, że preferowany jest
kierunek połączeń wschód-zachód, a nie północ- południe. Faktem jest, że buduje
się centra handlowe, ale też faktem jest, że przez to likwidowane są miejsca
pracy w handlu tzw. rodzinnym i nie tylko. Faktem jest, że trwa notoryczne
unikanie płacenia w Polsce podatków przez te centra handlowe. Sposobów jest
wiele, a najprostszy to wzajemne odsprzedawanie sieci do sieci i to dziwnym
zbiegiem okoliczności właśnie wtedy, gdy kończy się kolejne vacatio legis. Przykładów
jest wiele. Każdy sposób demontażu gospodarki narodowej jest dobry.
Telekomunikację Polską sprzedano państwowemu operatorowi z Francji. Obsługę
odbiorców energii elektrycznej sprzedano operatorowi zagranicznemu /nie
jednemu/. Nie zrobiono tego z liniami przesyłowymi, które wymagają dużych
nakładów finansowych na modernizację. Przystępując do budowy dróg sprzedano
cementownie jako rzekomo nierentowne. Nie słyszałem jednak żeby nowi
właściciele je zamykali. Polskie banki nie są w większości polskimi. Pracują w
nich Polacy, to fakt. Ale zarządy tych banków to obcokrajowcy. Zyski
odprowadzane są zagranicę. Najistotniejsze jest jednak to, że polityka finansowa realizowana jest przez te banki ze szkodą dla
gospodarki polskiej.
Inaczej
sytuacja wygląda w rolnictwie. Nowi członkowie UE, w tym Polska mają niższe
stawki dopłat niż tzw. stara Unia. Gdzie tu jest równość szans? Sprzedano
cukrownie po to, żeby kwoty cukrowe przeszły np. do rolnictwa niemieckiego. U
nas wystarczą przesypownie i paczkarnie.
Stałym
punktem są konflikty ekonomiczne z Rosją. Pomoc Brukseli jest bardziej
deklaratywna niż skuteczna. Bardzo dobrze widać to na przykładzie ostatnich
miesięcy, kiedy poszczególne państwa UE załatwiają swoje interesy z Rosją poza
plecami Unii. Robią to oczywiście kosztem interesów Polski.
Na koniec
sprawa kondycji finansowej naszej gospodarki. Eksponuje się kwoty jakie z
funduszy unijnych przeznacza się na modernizację infrastruktury. Jakoś przemilcza
się przy tym fakt, że przy tej okazji aż roi się od mniejszych i większych
afer, które ciągną za sobą niesamowite marnotrawstwo tych funduszy.
Przez lata
wdzięcznym tematem propagandowym były tzw. długi Gierka. Z wielką satysfakcją
ogłoszono, chyba w zeszłym roku, że udało się je spłacić w całości. Chwała za
to. Takie Niemcy dopiero niedawno zakończyły spłacanie reparacji wojennych
nałożonych po I wojnie światowej!
Skoro jest
tak dobrze, to mam na zakończenie pytanie: dlaczego dług publiczny Polski sięga
dzisiaj biliona złotych? Dlaczego w ostatnich latach wzrasta w astronomicznym
tempie? Kto i kiedy go spłaci?
stary.piernik
http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/706205,1107622-Dwa-biliony-euro-na-byle-NRD.html
OdpowiedzUsuńTen tekst wyjątkowo pasuje do podsumowania naszego 10-lecia w UE!
Suma transferów wyniosła 1,6 bln euro, co i tak jest wielkością astronomiczną. Nie chodzi jednak o jej wysokość, lecz o to, jaki jest ogólny bilans zjednoczenia.
Bo suma jest naprawdę imponująca i jest równa całości obecnego zadłużenia Niemiec. To mniej więcej tyle, ile wyn sił sumaryczny budżet Unii Europejskiej przez ostatnie 20 lat, z którego, pamiętajmy, Polska uzyskała ok. 70 mld euro.
A więc 38-milionowa Polska otrzymała wsparcie zewnętrzne 30-krotnie mniejsze niż ponad dwa razy mniej liczebne wschodnie Niemcy. Mimo to osiągnięcia Polski są proporcjonalnie niewiarygodnie bardziej imponujące niż pięciu tzw. nowych landów RFN.
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=651638904919285
OdpowiedzUsuńTak widzą nasze 10-lecie w UE.