Mamy za sobą
kolejny dzień rozgrywek z Ukrainą na pierwszym planie. Ciągle nie wychodzimy
poza deklaracje słowne. Na szczęście. Podstawowe pytanie pozostające bez
odpowiedzi: wejdą? Nie wejdą?
Dzień zaczął
się od konferencji prasowej b. prezydenta Janukowycza. On w zasadzie wskazuje
kierunek dyplomacji rosyjskiej. Rosja w dalszym ciągu twierdzi, że Janukowycz
został usunięty ze stanowiska bezprawnie. Można i tak. Tylko, czy Rosja pytała się
kogokolwiek o zdanie realizując swoje plany na Zakaukaziu, czy w Naddniestrzu? Jeśli
USA i UE zaakceptowały przewrót na Ukrainie, to kto ich zmusi do zmiany stanowiska?
Czy ktoś wypowiedział się autorytatywnie, że zmiana władzy na Ukrainie dokonała
się nielegalnie?
Dzisiaj
panuje przekonanie, że Krym dla Ukrainy jest stracony. Może to i prawda. Ale
odcięcie Krymu od Ukrainy będzie dla Krymu i Rosji bardzo kosztowne. Rosja to
wytrzyma, ale czy jej się to docelowo opłaci? Ukraina ma w dalszym ciągu dostęp
do morza /port w Odessie/. Krym odcięty od kontynentu będzie zmuszony do
korzystania z zaopatrzenia wyłącznie drogą morską. Zapowiedziana budowa mostu
łączącego z kontynentem w części rosyjskiej potrwa dwa, trzy lata? A co z dostawą
energii elektrycznej? Na Krymie już teraz liczą straty związane z upadkiem
turystyki.
Ciągle bez
odpowiedzi pozostaje pytanie o to co zamierza zrobić docelowo Rosja? Czy
ograniczy się tylko do zagarnięcia Krymu? Czy zechce więcej? Co to znaczy
więcej?
Tu jest pole do wszelkich dywagacji.
Tu jest pole do wszelkich dywagacji.
Nie jestem
ekspertem od problematyki ukraińskiej. Staram się samemu ocenić realnie
sytuację Ukrainy. Wnioski nie są raczej budujące dla jej przyszłości. Rosja
jest w stanie zrobić wszystko. Jak na tym wyjdzie, to zupełnie inna sprawa.
Ukraina jest
zdana praktycznie na własne siły. Redukowana systematycznie armia Ukrainy jest
w stanie pełnego rozkładu moralnego. To po części tłumaczy jej zachowanie na
Krymie. Od czasu wyodrębnienia się z ZSRR nie modernizowano jej. To skutek
fałszywie pojętej oszczędności. Dzisiaj fachowcy uważają, że najwyżej 6 tysięcy
żołnierzy ukraińskich może stanowić pełnowartościowe wojsko. To w większości
żołnierze wchodzący w skład sił pokojowych ONZ w różnych zakątkach świata.
Dla
przyzwoitości należy przypomnieć, że Rosja skierowała na Krym około 40 tysięcy
żołnierzy, w większości specnazu i wojsk powietrzno-desantowych. To wojska
nowocześnie wyposażone i wyszkolone.
Ukraina nie
może liczyć na niczyją pomoc militarną z zewnątrz. Brak do tego podstaw
formalno-prawnych w postaci sojuszy militarnych. Każda pomoc z zewnątrz
oznaczałaby umiędzynarodowienie konfliktu. Nikt się na to nie odważy.
Nie można na
tym zamknąć tematu. Gdyby zrealizował się czarny scenariusz dla Ukrainy, czyli
wojska rosyjskie wkroczą na Ukrainę, wówczas trzeba się zastanowić nad postawą
Ukraińców. Czy zaakceptują nową sytuację, czy zacznie się akcja zbrojna
przeciwko okupantowi? Na razie są to rozważania czysto teoretyczne.
Wobec
dotychczasowej postawy zagranicy należy poważnie zastanowić się w czyim
interesie nasz minister spraw zagranicznych tak dalece angażuje się w konflikt
Ukrainy z Rosją? Patrząc na zachowanie innych państw członkowskich UE trzeba mieć
na uwadze, że ten konflikt prędzej, czy później, wygaśnie. Dyplomacja rosyjska
ma to do siebie, że jest pamiętliwa. Mamy więc zagwarantowaną eskalację
trudności w relacjach handlowych z Rosją. Będzie to nie po raz pierwszy. Inni
będą w tym czasie spokojnie liczyli zyski. Pomoc ze strony UE będzie jak zwykle
deklaratywna.
Warto więc
zastanowić się czy warto?
stary.piernik
Czy to jest komentarz agenta prorosyjskiego?
OdpowiedzUsuńW połowie 2013 roku odkryto na ukrainie bogate złoża ropy i gazu:
oilprice.com/Energy/Crude-Oil/Ukraine-Unexpected-Oil-Find-Major-Gas-Interest.html
Wkrótce po tym MFW przedstawił warunki "pomocy" Janukowyczowi. Ten je odrzucił, bo były niekorzystne. Kilka dni później zaczęły się pierwsze protesty na Majdanie... Oczywiście wszystko to zwykły przypadek...
Nuland "5 mld USD w destabilizację Ukrainy":
www.hangthebankers.com/us-spent-5-billion-to-destabilize-ukraine/
Krym był od 18 w. rosyjski. W 1954 roku Chruszczow podarował go Ukrainie, która była wówczas jedną z republik ZSRR. Jakże inaczej zachowały się NATO i państwa Zachodu w stosunku do Kosowa, kolebki Serbii. Albańczyków z czasem było tam coraz więcej, Serbowie czuli się zagrożeni i uciekali. Międzynarodowymi siłami zbrojnymi oderwano Kosowo od Serbii i nikt się nie oburzał na zmianę "nienaruszalnych" granic, większość państw europejskich w podskokach uznała państwo Kosowo (w tym Polska), a Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości wyrokiem z 22 lipca 2010 uznał, że jednostronna deklaracja niepodległości Kosowa nie narusza prawa międzynarodowego. To dlaczego teraz z góry oświadczają, że nie uznają wyniku referendum 16 marca na Krymie?
Przecież gołym okiem widać, że liczą się tylko WIELKIE INTERESY a demokracja, obrona praw człowieka czy broń jądrowa (Irak) to tylko ładne hasła dla lemingów, wierzących, że wielcy tego świata chcą im bezinteresownie nieba przychylić.
Pierwsze "jaskółki" już są.
OdpowiedzUsuńhttp://wyborcza.biz/biznes/1,100896,15606616,Rosjanie_przechwycili_nielegalna_slonine__Firma_Sokolow.html#BoxBizTxt
W linkowanym tekście jest pewien kruczek:
OdpowiedzUsuńRossielchoznadzor podał, że dwa samochody ciężarowe z przyczepami zatrzymano na terenie składu w mieście Donieck, 170 km na północ od Rostowa nad Donem. Zdaniem służby ładunkiem jest nielegalnie wwieziona do Rosji słonina.
Według mapy Donieck należy jeszcze do Ukrainy. Chyba, że chodzi o inną miejscowość o identycznej nazwie.
Jest gorzej niż sądziłem
OdpowiedzUsuńhttp://wiadomosci.onet.pl/kozakiewicz-o-ukrainie-polska-przegrala-i-to-z-kretesem/ensk2
Kozakiewicz to pierwszy polski ambasador RP w Kijowie. Swoją funkcję sprawował do 1996 roku. W rozmowie z portalem kresy.pl przekonuje, że Kijów nie kontroluje większości terytorium Ukrainy.
Zdaniem byłego ambasadora, przyłączenie Krymu do FR nie zmieniłoby pozytywnie sytuacji geopolitycznej Rosji. Przeciwnie - jak czytamy - mogłoby nawet ją pogorszyć.
Kozakiewicz odnosi się również do roli Polski w wydarzeniach na Ukrainie. Pytany o to, czy Rosja przegrała na Majdanie, odpowiada: "Z całą pewnością przegrała - i to z kretesem - Polska". - Proszę zważyć, że (...) wsparcie, jakie polskie władze udzielają dla przewrotu politycznego w Kijowie, ideologizowane jest głównie polską rusofobią - stwierdza. Podkreśla również, że polski rząd wspiera Ukrainę, bo widzi w niej sojusznika przeciwko Rosji.
- Niestety, jest to koncepcja politycznych idiotów i takie też skutki zazwyczaj przynosi. Bo, po pierwsze – nie ma żadnych ani historycznych, ani politycznych, ani mentalnych przesłanek, aby Ukraina takim sojusznikiem – zwłaszcza Polski!! – się stała; zaś po drugie polska polityka wschodnia oparta na fundamencie rusofobii to polityka samobójcza w każdym wymiarze - wyjaśnia w rozmowie z kresy.pl Kozakewicz.
Były ambasador zauważa też, że "polska porażka ma jeszcze jeden wymiar". - Bowiem, co będzie, jeśli Rosja spacyfikuje obecny chaos na Ukrainie i przywróci ten kraj do politycznego i społecznego ładu. Nie będzie to, rzecz jasna, ład neo-nazistowski, ale zapewne jakaś forma twardych rządów autorytarnych, kontrolowanych w pełni i administrowanych z Moskwy. Czy taki scenariusz jest niemożliwy? Ależ możliwy najbardziej ze wszystkich - stwierdza.
A co sądzicie o takiej opinii"
OdpowiedzUsuńZajęcie całej Ukrainy to dla Rosjan byłaby pułapka.
Po pierwsze musieliby zacząć utrzymywać dodatkowe 40mln obywateli. Finansowanie reżimu marionetki Łukaszenki jest dla Rosji kosztowne, a to tylko 1/4 liczby mieszkańców Ukrainy. Bogactw naturalnych na Ukrainie nie ma za wiele, przemysł przestarzały, gospodarka skorumpowana. Można oczywiście przejąć majątki oligarchów ukraińskich, co powiększy zapewne majątki oligarchów rosyjskich, ale to jednorazowa operacja. Jak dodamy do tego jakieś, mimo wszystko, sankcje gospodarcze z zachodu, to nie tylko sytuacja ekonomiczna Ukrainy się jeszcze pogorszy, ale i w samej Rosji gospodarka ucierpi (ekspansja rosyjskich firm na Ukrainę nie da impulsu do wzrostu, bo albo one tam już są, albo niewiele zarobią na tak biednym rynku jak ukraiński).
Po drugie do okupacji i kontroli trzeba by było zaangażować tysiące żołnierzy, a zbytnie przykręcanie śruby kosztowałoby nieustanną wojnę partyzancką w kraju o powierzchni dwa razy większej niż Polska. Co więcej, w kraju, który z łatwością mógłby uzyskiwać pomoc z zachodu (broń, szkolenie, ewentualnie schronienie itp). To nie Czeczenia, która jest mała i którą łatwo było odizolować (przy okazji podczepiając się pod akurat modną islamofobię i walkę z terroryzmem).
Rosji wystarczy odcięcie Ukrainy od morza i utrzymywanie na tych terenach statusu podobnego do mołdawskiego Naddniestrza czyli ziemi "niczyjej", ale kontrolowanej przez Rosję. I taki pat będzie trwał latami.
Osobiście uważam, że to zbytnie uproszczenie sytuacji. Ukraina jest zasobna w kopaliny już eksploatowane /wegiel, rudy żelaza/. Ma również duże zasoby ropy i gazu jeszcze nieeksploatowane. Potrzeba dopiero inwestorów. A z tym, póki co, nie jest najlepiej.
Lepiej mówić w ten sposób późno niż wcale.
OdpowiedzUsuńhttp://www.rp.pl/artykul/10,1093338-Furmanek--mamy-fatalna-sytuacje-jesli-chodzi-o-wojsko-i-jego-rezerwy.html
- O własne bezpieczeństwo powinniśmy się martwić sami. Nie nasi sojusznicy, ani sąsiedzi. Wspaniale, że są zawierane sojusze, ale do chwili obecnej żadnej poważnej infrastruktury NATO nie ma na ziemi Rzeczpospolitej - powiedział w programie "Wydarzenia Opinie Komentarze" w Polsat News Mariusz Furmanek, były szef Obrony Cywilnej Kraju.
Zdaniem Furmanka jako państwo powinniśmy sobie odpowiedzieć na pytanie, "jaka jest nasza rola w NATO. Czy jesteśmy w stanie i czy państwo polskie udźwignie ciężar budowy armii, która jest się w stanie skutecznie bronić."
W rozmowie z Markiem Kacprzakiem przyznał, że mamy fatalną sytuację jeśli chodzi o wojsko i jego rezerwy. - Pozbyliśmy się poboru, w zamian którego nie ma nic. Jeżeli kreujemy politykę, które wstydzi się patriotyzmu, to jak możemy oczekiwać, że przeciętny obywatel będzie bronił kraju – stwierdził.
http://niepoprawni.pl/blog/6182/ukrainska-armia-i-dlugie-jezyki
OdpowiedzUsuńI co teraz?
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15615497,Merkel__Interwencja_wojskowa_na_Ukrainie_nie_wchodzi.html#BoxWiadTxt
OdpowiedzUsuńhttp://niepoprawni.pl/blog/6320/podczas-kryzysow-powtarzam-strzezcie-sie-agentur
Dwa teksty z których przynajmniej dla mnie wynika jedno. Zachód ograniczy się do gadania, a Rosja zrobi swoje.
Przez brak realizmu ze strony Sikorskiego ucierpi Polska. Bo Rosja nie odmówi sobie okazji, żeby pokazać nam miejsce w szeregu.
W kwestii Ukrainy jedno jest na dzisiaj pewne. Nie ma chętnych do umierania za Krym.
OdpowiedzUsuńOznacza to, że z Zachodu będą płynęły apele o rozwiązanie problemu drogą dyplomatyczną, a później mogą nastąpić sankcje. O ich skuteczności raczej się nie mówi.
W mojej ocenie skutek tych sankcji będzie niewielki, żeby nie powiedzieć żaden. Rosja jest zdeterminowana i przełknie wszystko. Wprowadzając sankcje UE, USA i ONZ muszą mieć świadomość, że w ostatecznym rozrachunku działają one obustronnie. Rosja Krymu już nie odda. Głównie ze względów prestiżowych. Putin tym ruchem zapewnił sobie poparcie społeczeństwa rosyjskiego. Nie wiadomo tylko na jak długo. Dotychczasowe sukcesy przychodzą mu tym łatwiej, że dotychczas w tej dziwnej wojnie nikt nie zginął.
http://prawo.rp.pl/artykul/793875,1093895-Trybunal--gminy-nie-musza-zwracac-gruntow-wywlaszczonych-przed-1990-r-.html
OdpowiedzUsuńDyskusja o Ukrainie przenosi się na płaszczyznę: co i dla kogo jest ważne.
Inaczej, czy względy polityczne przeważą nad ekonomią dnia codziennego.
Co jest ważniejsze: jak żyć, czy z czego żyć?
SORRY!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńTo miał być ten link :((((
http://www.rp.pl/artykul/9158,1093992-Czy-Donieck-jest-gorszy-od-Krymu.html