Z nadejściem
Nowego Roku nie ma jeszcze u nas jakichś super ważnych wydarzeń politycznych.
Ważne jest więc to czym my się zajmujemy. Idąc tym tropem poświęcę trochę uwagi
naszej lewicy. Skłonił mnie do tego artykuł z dzisiejszej GW.
W sumie można
powiedzieć, nic ciekawego. Zdążyliśmy się przyzwyczaić do tego, że lewica w polskim
wydaniu, to była taka opcja dla naiwnych.
Najpierw było to blisko 45 lat rządów
jedynie słusznej partii jaką była przewodnia siła narodu, czyli PZPR. Kto miał
możliwości, ten czerpał z jej dobrodziejstw pełnymi garściami. Kiedy wszystko
zaczęło się walić, ktoś wewnątrz wpadł na genialny pomysł i doszło do tzw.
porozumienia okrągłostołowego, czyli uwłaszczenia nomenklatury. Są tacy, którzy twierdzą, że właściwszym jest
określenie „wielki przekręt”. Zresztą jak zwał, tak zwał. Od czasów
międzywojnia nic się właściwie nie zmieniło. Wtedy starsi i mądrzejsi wyznawali
hasło „wasze ulice, nasze kamienice”. Dzisiaj różnica jest taka, że tamci dalej
liczą swoją kasę, a reszta się dziwi. Ciągle. Są wyjątki od tego. Dowiadujemy
się o tym zwykle po jakimś czasie. Trochę jak z tym Cyganem, co to nie sieje,
nie orze, a zbiera. Dawniejsi gołodupcy stali się posiadaczami fortun. Inni,
którzy zamierzali zachować pozory przyzwoitości, mają znajomych, a nawet przyjaciół, którzy
pamiętają o dowodach wdzięczności. Wiedza i doświadczenie zdobyte na
państwowych posadach wykorzystywana jest teraz dla dobra państwa … Kwaśniewskich,
Millerów, czy innych.
Co w tym
czasie robi tzw. aktyw? Toczy spory ideologiczne. Łączy się, dzieli, pączkuje.
Tak naprawdę osłabia się. I jest tego świadomy. Tworzą się nowe partie,
partyjki, koalicje.
Od kilku lat lewica nie stanowi realnej przeciwwagi dla
centrum i prawicy. W kręgach kierowniczych nie mogą dojść do porozumienia komu
z kim po drodze, a komu nie? Dla prawicy jest to sytuacja korzystna. Taki stan
może trwać wieki. Ale to tylko pobożne życzenie. Podejmowane są próby tworzenia
nowych konfiguracji. Mogą one zaskakiwać nie jednego. W tym zamieszaniu jest
coraz mniej miejsca dla tych,
w których interesie rzekomo partie lewicowe
powstawały. Zresztą nie dziwota. W latach minionych, lecz jeszcze niezapomnianych
tzw. szeregowi członkowie partii mieli płacić składki i wykonywać polecenia kierownictwa
partii.
Czy coś zasadniczo
się zmieniło?
stary.piernik
Pozwoliłem sobie napisać coś o lewicy, żeby nie myśleli, że tylko oni troszczą się o losy PiS-u.
OdpowiedzUsuńNa zasadzie pełnej wzajemności.
Na koniec roku i początek nowego lewica wykonuje akrobacje niczym w cyrku. W grudniu podwiesili się pod obchody rocznicy zabójstwa prezydenta Narutowicza, a dzisiaj zorganizowali happening na Dworcu Centralnym pod hasłem upamiętnienia 100 rocznicy urodzin Edwarda Gierka. Co ma wspólnego Narutowicz z Gierkiem? Poza tym, że z urodzenia byli Polakami? Nie to jest w tym wszystkim istotne. Ważne, żeby się mówiło o lewicy. Że jest, żyje i działa. Bo poza tym lewica nie ma nic do zaoferowania. Ciągle usiłują się grzać przy cudzym ognisku.
OdpowiedzUsuńCiekawa ocena sytuacji na lewicy dokonana przez politologa z UW Roberta Alberskiego
OdpowiedzUsuńhttp://www.rp.pl/artykul/107684,966926-Kwasniewski-jest-juz-przeszloscia.html?p=2
W tej sprawie jestem sceptyczny. Lewica jest skłócona. Nie widać u SLD chęci do porozumienia. Aparat SLD-owski czuje się na tyle mocny, że traktuje koalicjantów jako odbierających dobre miejsca na listach, a nic niewnoszących. Może przy eurowyborach powstanie taktyczny sojusz, bo w tym wypadku rozpraszanie głosów się nie opłaca, ale pomysłu na nową partię tam nie widzę. Tym bardziej że ewentualny patron tej inicjatywy Aleksander Kwaśniewski to nie jest dziś ta sama marka jak wówczas, gdy kończył prezydenturę. Kwaśniewski jest już przeszłością polskiej polityki.
Kolejne osiągnięcie elyty rządzącej
OdpowiedzUsuńwarszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,13159415,Ratusz_sprzedal_nie_swoj_hotel__I_teraz_ma_klopot.html
Kto sprzedał nieswoje? Jeden z poprzednich prezydentów Warszawy Marcin Święcicki. Typowa nomenklatura. Pokolenie Kwaśniewskiego, Millera i jeszcze paru innych. Zięć Eugeniusza Szyra. Członek ZMS, ZSMP, PZPR, UD, UW, PD, LiD i wreszcie PO. Zawsze z prądem, to jego dewiza życiowa.
Z prawnego punktu widzenia postąpił jak paser. Jednak za konsekwencje jego postępowania zapłacą mieszkańcy Warszawy. Jemu ani HGW włos z głowy nie spadnie.
Oni są ponad prawem.
Profilaktycznie grają teraz na czas. może uda się to kukułcze jajo podrzucić następcom?
W tym też mają wprawę.
Dawniej o takich jak Święcicki mówiło się "pieszczoch komuny". Biorąc pod uwagę koneksje, trudno się dziwić. Za PRL-u był stypendystą Uniwersytetu Harvarda i George Washington University w USA. W wieku 25 lat był głównym specjalistą w Komisji Planowania przy Radzie Ministrów. Ciągle na topie.
UsuńTeż tak bym chciał.
W tamtych latach nazwisko Eugeniusza Szyra nie takie cuda sprawiało.