Trwa
zabawa w przewidywanie jakim prezydentem będzie Donald Trump? Ciągle jest to
wróżenie z fusów. W komentarzach zwraca się uwagę na różne rzeczy, ale są to
sprawy pierwszo-, drugo- i trzeciorzędne.
Ważne
jest to, że aktualne poparcie dla nowego prezydenta przekracza nieznacznie 40%.
Ważne jest, że w trakcie uroczystości zaprzysiężenia miały miejsce demonstracje
pod szyldem „Anty-Trump”. Demonstracje miały miejsce nie tylko w Waszyngtonie,
ale w wielu miastach USA, a także co ciekawe, poza granicami USA, w tym również
w Warszawie. Cóż, nikt nie jest prorokiem we własnym kraju.
Ważne jest, że nowy
prezydent jest nowicjuszem w polityce. Ważne jest, że nowy prezydent jest
nieprzewidywalny w tym co robi. Co to może oznaczać? I dużo i niewiele.
Ważne
jest to, że nowy prezydent ma wieloletnie doświadczenie jako biznesmen. Może z tego
wynikać że, zwłaszcza w polityce zagranicznej USA, będzie dominować podejście
biznesowe. Krótko mówiąc, jakie korzyści będą wynikały dla USA z konkretnych
posunięć, zwłaszcza w odniesieniu do działań US Army poza granicami USA?
Stąd dla
Europy wynika niepokój o zaangażowanie USA w ramach NATO.
W swoim wystąpieniu
inauguracyjnym Trump zapewnił, że USA będą dotrzymywały dotychczasowych
zobowiązań wobec sojuszników, ale też będą poszukiwały nowych sojuszy. Można to
interpretować na różne sposoby.
No
dobrze, to co w końcu jest ważne? Bo to o czym napisałem wyżej jest ważne co
najwyżej dla tych którzy mają za złe Donaldowi Trumpowi, że wygrał wybory
prezydenckie z murowanym faworytem jakim miała być Hilary Clinton.
O co więc
ten jazgot? Zawsze o to samo. O pieniądze i to niewyobrażalnie duże. Dla
przegranych to bakszysz który przeszedł koło nosa. To groźnie brzmiące „Ameryka
dla Amerykanów”. Biznesowe podejście oznacza koniec wyprowadzania produkcji
poza terytorium USA, bo liczy się redukcja bezrobocia i wzrost wpływów z
podatków, a nie wyłącznie minimalizacja kosztów własnych produkcji.
Trump
pokazał co znaczy suwerenne państwo. Jednym podpisem odwołał, ze skutkiem
natychmiastowym, 80 ambasadorów USA z poszczególnych stolic świata. U nas rzecz
niewykonalna po ponad roku „dobrej zmiany”.
W
tym zamieszaniu nieśmiało pada pytanie: A co z Polską?
To
wielka niewiadoma. Wszystko zależy od tego na czym ma obecnie polegać interes
USA w tej strefie geopolitycznej.
Nie
podzielam euforii rządzących spowodowanej przyjazdem do Polski kilku tysięcy żołnierzy
USA. Z samego ich przyjazdu jeszcze nic nie wynika. Tak samo jak przyjechali,
mogą wyjechać. Nawet zostawiając sprzęt. Żeby było szybciej.
Sedno tkwi w tym
jakie będą wyniki targów z Rosją. Nie raz już sprzedano nas w imię wielkiej
geopolityki. Dlaczego mam bezkrytycznie wierzyć, że teraz będzie inaczej?
Dla
USA Polska to dalekie peryferia. USA interesują Chiny, Rosja i Bliski Wschód w
kontekście Izraela.
Proste pytanie brzmi: za jaką cenę Rosja może stanąć po
stronie USA przeciwko Chinom?
Na ile to jest w ogóle realne?
Na ile to jest w ogóle realne?
Poza
tym wszystkim warto pamiętać, że Trump w tej kadencji będzie działał głównie
pod kątem jej przedłużenia na następną, o ile zdrowie mu pozwoli.
Teraz
nadchodzi czas realizacji obietnic wyborczych.
stary.piernik
https://bezdekretu.blogspot.com/2017/01/chinska-mapa-i-gupi-tygrys.html
OdpowiedzUsuńRozwinięcie tematu.
Do euforii daleko.
Autorowi trudno odmówić racji.