piątek, 27 stycznia 2017

Dokąd zmierzamy?



Nawiążę do dzisiejszego felietonu MK
i komentarzy pod nim.

Z upływem czasu wzrastają wątpliwości w co gra PiS? Wielbiciele PiS snują opowieści z mchu i paproci co to ten PiS nie zrobi. Oponenci dla odmiany spokojnie przyglądają się i na ich twarzach ni śladu niepokoju. 
Po roku rządów „dobrej zmiany” nabrałem przekonania graniczącego z pewnością, że z tej mąki chleba nie będzie. Nie na darmo powiedziano, że dobrymi chęciami droga do piekła wybrukowana.

Zacznę od sprawy podstawowej, czyli od „słupków poparcia”. Pomijam fakt kto robi badania. Dla PiS to poparcie zawsze oscyluje na poziomie 34-41% co nijak nie zapewnia większości. Różnice sprowadzają się do tego, że zainteresowanie udziałem w głosowaniu przekracza w porywach 65% i do tego mamy co najmniej 10% niezdecydowanych którzy nie wiadomo jaki numer mogą wykręcić. 
Z jednej strony mamy obóz aktualnie rządzący, a z drugiej obrońców status quo. Z prostego rachunku wychodzi, że w niekorzystnych warunkach opozycja zbiera ponad 60% poparcia i żegnaj „dobra zmiano”! Łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Jak długo vox populi będzie pamiętał 500+? A wroga propaganda nie śpi.

Koalicja rządząca w tyle głowy ma świadomość swej chwiejnej większości. Nie jest też pewna na 100% lojalności we własnych szeregach. Proste głosowania jest ciągle w stanie korzystnie przepchnąć, ale poważniejszych spraw woli nie dotykać. O większości konstytucyjnej może tylko marzyć. To oznacza, że o zmianie konstytucji można tylko pogadać. To zaś z kolei oznacza, że nie wychodzimy poza czyste kunktatorstwo.

W mentalności koalicji rządzącej nie może przebić się myśl, że prawo nie może być martwą literą. Nie ma tolerancji dla świętych krów. Tymczasem im bardziej oddalamy się od zamieszek w Sejmie z okresu 16 grudnia 2016 roku tym mniej słychać konkretów o sankcjach wobec posłów naruszających wówczas prawo. Hipokryzja PiS nie osiąga pewnie zenitu, ale globalne podwyżki dla posłów na prowadzenie biur poselskich nie oddziałują wychowawczo. O innych aspektach nie wspomnę.

Można sobie dalej gaworzyć w tym tonie, ale istota sprawy nie ulega zmianie. PiS przyjął zasadę „co zrobić żeby nic się nie zmieniło”. To widać, słychać i czuć.

Czy to przysporzy głosów wyborców? Szczerze wątpię. 

 stary.piernik

1 komentarz:

  1. Dla jasności dodam, że przyspieszone wybory ciągle uważam za najgłupsze z możliwych rozwiązań.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: