środa, 11 stycznia 2017

Aby do wiosny?



Minął kolejny styczniowy dzień. Schetyna osiągnął sukces medialny, bo wczoraj był na ustach wszystkich. Coraz wyraźniej widać, że sprawy merytoryczne w polityce wewnętrznej schodzą na dalszy plan. Zacietrzewienie po stronie opozycji sprowadza się do walki o przywództwo w tej opozycji. Sprawa jest dodatkowo skomplikowana przez to, że prezesi /Schetyna i Petru/ muszą walczyć z opozycją wewnątrz własnych partii. Przez samo to nie powinniśmy się dłużej zajmować tą sprawą.

Ja jednak obstaję przy swoim i twierdzę, że PiS niepotrzebnie dał się wciągnąć w grę z której pożytku nie ma żadnego poza tym, że media mają kolejną zapchaj dziurę. Trzeba było spokojnie przeczekać do rozpoczęcia kolejnego posiedzenia Sejmu i podjąć wówczas działania adekwatne do powstałej sytuacji. 
Wcześniej trzeba było podjąć zdecydowane środki żeby wykurzyć opozycję z sali plenarnej Sejmu. Trzeba było wyłączyć dopływ prądu, ogrzewanie i zablokować możliwość korzystania z telefonów komórkowych. Poza tym zablokować ponowne wejście posłów na salę plenarną. Żadnej rotacji. Wyszedł i koniec. Bez prawa powrotu. To są posunięcia realne ale kto to miał zrobić?

Jest w tym wszystkim jeszcze coś. Po miesiącu pobytu tam protestantów wypadałoby zarządzić generalne sprzątanie i wietrzenie sali plenarnej i dlatego ma sens wniosek o przesunięcie o kilka dni terminu obrad plenarnych Sejmu.  

Wbrew pozorom nie chodzi o to, że granice śmieszności zostały dawno przekroczone. Nikomu, poza Nowoczesną, nie zależy na przedterminowych wyborach. Nikt z zainteresowanych się z tym nie kryje. O co więc chodzi? Możliwości jest wiele, ale trzeba brać pod uwagę te najprostsze. Opozycja sytuację po wyborach 2015 roku traktuje jako wypadek przy pracy i stara się, nie przebierając w środkach, wrócić do władzy. Z każdą godziną jednak widać, że opozycja sterowana jest z zewnątrz. Centrum zarządzania jest raczej domyślne, bo nikt nie jest w stanie wskazać go palcem. Domysł to jeszcze nie dowód. Zarządzający opozycją wychodzą z założenia, że nie po to inwestowali w nią tyle lat, żeby teraz zrezygnować bez walki. PiS jest tego świadome i zwyczajnie boi się pójść na ostro.

Pisałem już, że koalicja rządząca nie ma ludzi z charyzmą. Jeden prezes na wszystkie dolegliwości nie wystarczy. Nie ma znaczenia roztrząsanie, czy afera z 16 grudnia była zaplanowana, czy była dziełem przypadku. Faktem jest, że marszałek Kuchciński nie poradził sobie w nietypowej sytuacji. Zawiedli też jego doradcy. 
Teraz trzeba jakoś połknąć tą żabę.

stary.piernik 

2 komentarze:

  1. Cała historia ma jeszcze inny wymiar. Jeśli racja jest po stronie koalicji rządzącej, to dlaczego dają się wciągać w kolejne pomysły autorstwa PO? Bo lubią grillować PO?
    Wątpliwości co do poprawności uchwalenia budżetu może rozstrzygnąć TK. Wystarczy złożyć wniosek w tej sprawie. No i oczywiście TK musi zająć się sprawą od ręki, a nie w odpowiednim czasie. Spór staje się po części bezprzedmiotowy wobec uchwalenia budżetu bez poprawek przez Senat.
    Pozostaje jeszcze podpisanie ustawy budżetowej przez prezydenta RP.

    OdpowiedzUsuń
  2. Do kompletu w tej grze sejmowej brakuje mi jeszcze piaskownicy z jej nierozłącznymi atrybutami. W końcu parlamentarzyści muszą mieć czym się wzajemnie okładać.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: