Trwają
obchody 25 rocznicy podpisania Traktatu
między Niemcami a Polską o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy.
Strony starają się nadać im wymiar jak najbardziej uroczysty.
Elity
widocznie mają z czego się cieszyć. To wersja oficjalna. A jak wygląda wersja
nieoficjalna? Spróbuję temat zrekapitulować oczami drugiej strony, czyli tzw. przeciętnego
zjadacza chleba, a ponadto syna i wnuka Polaków /ze strony ojca i matki/
żyjących i mieszkających w zaborze pruskim, a później na terenach wcielonych do
III Rzeszy.
A więc po
kolei:
- Niemcy z którymi dzisiaj graniczymy i sąsiadujemy mają w swej Konstytucji zapisane w art. 116 odniesienie do granic z 1937 roku! Oznacza to ni mniej ni więcej, że granica na Odrze i Nysie jest dla nich granicą tymczasową /ponad 70 lat po zakończeniu wojny/! Warto też wiedzieć, że nawet ta granica tymczasowa nie jest jednoznacznie wyznaczona i podlega jednostronnej, niemieckiej interpretacji. Dotyczy to granicy morskiej na Zatoce Pomorskiej.
http://vod.gazetapolska.pl/639-rozmowa-niezalezna-czy-mamy-problemy-graniczne-z-niemcami
O problemach stąd wynikających dla Polski mówi wyraźnie prof. Muszyński. To nie są problemy urojone.
W polsko-niemieckim traktacie z 1990 roku o uznaniu granicy zaznaczono, że w nowelizacji konstytucji niemieckiej artykuł 116 będzie zlikwidowany. Traktat ten był wynegocjowany przez ówczesnego szefa MSZ Skubiszewskiego. Musiał dobrze /dla kogo?/ wykonać swoją robotę, skoro później został sędzią Międzynarodowego Trybunału w Hadze. http://www.skubiszewski.iz.poznan.pl/?page_id=19
O problemach stąd wynikających dla Polski mówi wyraźnie prof. Muszyński. To nie są problemy urojone.
W polsko-niemieckim traktacie z 1990 roku o uznaniu granicy zaznaczono, że w nowelizacji konstytucji niemieckiej artykuł 116 będzie zlikwidowany. Traktat ten był wynegocjowany przez ówczesnego szefa MSZ Skubiszewskiego. Musiał dobrze /dla kogo?/ wykonać swoją robotę, skoro później został sędzią Międzynarodowego Trybunału w Hadze. http://www.skubiszewski.iz.poznan.pl/?page_id=19
W
2009 roku, po wejściu w życie traktatu lizbońskiego, Niemcy dokonały
nowelizacji konstytucji i art. 116 dalej pozostaje aktualny. Nie jest to sprawa marginalna, zwłaszcza
jeśli pamiętamy o aktywizacji RAŚ na naszym Śląsku.
- Te przyjaźnie nastawione do nas Niemcy nie są w
stanie anulować przepisów z okresu
III Rzeszy, konkretnie dekretu H. Goeringa z 1940 roku, które pozbawiły majątku Polonię mieszkającą w granicach ówczesnej III Rzeszy. To majątek wart dzisiaj około 1 mld Euro. Proszę posłuchać co ma w tej sprawie do powiedzenia europoseł prof. Piotrowski http://www.piotrowski.org.pl/polacy-w-niemczech-niemcy-w-polsce,1252.html - W ślad za tym te same Niemcy konsekwentnie odmawiają uznania istnienia u siebie mniejszości polskiej, liczącej aktualnie około 2 mln ludzi, co stanowi ponad 2% mieszkańców Niemiec. O argumentacji używanej przez Niemców nie piszę, bo nie chcę się denerwować. Warto zaznaczyć, że te 2 mln to nie tylko robotnicy sezonowi. Znaczna ich część mieszka w Niemczech od pokoleń.
- W dyskusji która toczy się tu i ówdzie zwraca się uwagę na nierówne traktowanie stron. Jednocześnie zwraca się uwagę, że od strony formalnej wszystko jest lege artis, tylko Polska konsekwentnie nie dopilnowuje wykonania zapisów zawartych w porozumieniach dwustronnych. Proste pytanie dlaczego?
- Te pytania można mnożyć, ale skoro mowa o nierównym traktowaniu stron warto przytoczyć konkrety. A więc według oficjalnych danych w Polsce mieszka 140-150 tysięcy osób wskazujących na swoje związki z Niemcami. To zaledwie 0,4% ludności Polski. Ta społeczność ma od lat, jako jedyna mniejszość narodowa swoje przedstawicielstwo w Sejmie w ilości 2 posłów w każdej kadencji. Mniejszość polska, czy jak kto woli, Polacy posiadający obywatelstwo niemieckie, nie mieli i nie mają swego reprezentanta w Bundestagu. Więcej szczegółów jest tu http://wpolityce.pl/polityka/241817-polska-mniejszosc-w-niemczech-nie-istniala-nawet-przed-wojna-berlin-probuje-napisac-historie-na-nowo-aby-postawic-na-swoim
- Istotna jest pomoc udzielana mniejszości niemieckiej
w Polsce i mniejszości polskiej w Niemczech. Pięć lat temu wyglądało to
tak:
Polacy w Niemczech otrzymują ze strony niemieckiego rządu zaledwie 1.2 mln zł rocznie. Jest to kwota stanowiąca niewiele więcej niż 1% wsparcia jakie nasz rząd ponosi na rzecz Niemców w Polsce. Władze niemieckie utrudniają starania Polaków o możliwość nauczania języka polskiego jako ojczystego w niemieckich szkołach. Wydatki na jedno dziecko polskie w Niemczech wynoszą 4 euro podczas gdy w Polsce wydatki na jedno dziecku niemieckie to prawie 10 razy więcej.
http://niezalezna.pl/12183-czas-na-rowne-traktowanie-polakow-w-niemczech
Czy coś się zmieniło po tych 5 latach na korzyść Polaków? Na pewno nie. Wobec tego powtórzę za autorem powyższego tekstu:
Polska wypełnia swoje zobowiązania wobec mniejszości narodowych ją zamieszkujących . Polska wypełnia swoje zobowiązania wobec Niemiec. Dlatego mamy prawo żądać wzajemności.
Żądamy symetrii w sposobie traktowania Polaków w Niemczech i Niemców w Polsce!
Żądamy przywrócenia statusu mniejszości polskiej w Niemczech.
Żądamy rehabilitacji działaczy Polonii zgładzonych przez nazistów w czasie II wojny światowej.
Żądamy zwrotu mienia mniejszości polskiej w Niemczech skonfiskowanego bezprawnie w czasie II wojny światowej przez władze III Rzeszy !
Żądamy finansowego wsparcia dla organizacji polonijnych w Niemczech.
Żądamy utworzenia w Berlinie miejsca pamięci wszystkich Polaków - ofiar prześladowań nazistowskich.
Często
spotykamy się z opiniami, że i tak jesteśmy „wygrani” bo otrzymujemy znaczącą
pomoc finansową z UE w której Niemcy są czołowym płatnikiem netto. Prawda jest
zdecydowanie inna. Efektywność tej pomocy jest taka, że z każdego euro
otrzymywanego z UE 75 eurocentów wraca wprost lub pośrednio do „ofiarodawcy”. Są
znane relacje jeszcze mniej korzystne. Oczywiście dla nas. W szczegółach
wygląda to mniej więcej tak
http://tomaszcukiernik.pl/artykuly/teksty-o-unii-europejskiej/prawda-i-falsz-o-dotacjach-z-ue/
http://tomaszcukiernik.pl/artykuly/teksty-o-unii-europejskiej/prawda-i-falsz-o-dotacjach-z-ue/
Do tego
trzeba dodać, że dzięki dotacjom UE realizujemy tylko te projekty na których
dofinansowanie wyrazi zgodę Bruksela w której Niemcy odgrywają wiodącą rolę. Poza
tym nie można pominąć wkładu własnego który wynosi od 25 do 50% kosztu
całkowitego inwestycji. W ten sposób realizujemy inwestycje które nie zawsze są
najpilniejsze i najbardziej korzystne z naszego punktu widzenia.
Dorzucę jeszcze
coś co doskonale zakłóca relacje polsko-niemieckie. To wredna rola jaką
odgrywają niemieckie Jugendamty
Ten problem dotyka jednak „na szczęście” nie tylko Polaków.
W mojej Rodzinie
każdy znał powiedzenie: „jak świat światem nigdy nie będzie Niemiec Polakowi
bratem”. To nie był przejaw szowinizmu, czy nacjonalizmu. To była obiektywna
ocena otaczającej rzeczywistości. Historia dowiodła, że mieliśmy rację. Tylko
nikt nas nie słucha. Zawsze znajdą się łasi na szklane koraliki i inne świecidełka.
Jakie mamy realne szanse na to, żeby Niemcy traktowali nas jako swego partnera?
Kto zna odpowiedź?
Jakie mamy realne szanse na to, żeby Niemcy traktowali nas jako swego partnera?
Kto zna odpowiedź?
stary.piernik
Warto poruszyć jeszcze jeden wątek dotyczący tego niby partnerstwa. Co do tego, że jest to miłość nieodwzajemniona nie ma wątpliwości. Niemcy zawsze traktują priorytetowo własne interesy. Nie ma dla nich znaczenia, czy dotyczy to relacji dwustronnych, czy funkcjonowania w szerszej strukturze /UE czy NATO/. Najświeższy przypadek dotyczy ćwiczeń NATO znanych jako ANAKONDA 2016. W ćwiczeniach w których brało udział około 30 tysięcy żołnierzy NATO i PdP Bundeswehra wystawiła zaledwie jednostkę wojsk inżynieryjnych do budowy przepraw wodnych w sile niewiele ponad 50 żołnierzy. Pełnię obrazu daje jednak wypowiedź szefa MSZ Niemiec Steinmeiera http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title,Szef-niemieckiej-dyplomacji-skrytykowal-manewry-Anakonda-16-Skonczmy-z-potrzasaniem-szabelka,wid,18386083,wiadomosc.html?ticaid=117388
OdpowiedzUsuńTo wystarcza za wszelki komentarz.
Nie poruszyłem tu relacji dwustronnych Polski i Niemiec z innymi partnerami. Chodzi mi szczególnie o relacje z Rosją. Niemcy dla własnych interesów starają się utrzymać korzystne dla siebie relacje z Rosją, często wbrew interesom Polski, a także wbrew oficjalnym deklaracjom UE.
OdpowiedzUsuńObiektywnie trzeba przyznać, że jest tu sporo winy po stronie Polski. Wiele okazji do takiego postępowania sprokurowały kolejne rządy Polski, Jest takie powiedzenie, że jeśli jest okazja to tylko głupi nie skorzysta.
Kiedy my likwidowaliśmy kolejne stocznie, Niemcy inwestowali w rozwój portu w Rostocku, wymuszając jednocześnie poprzez Brukselę zwrot pomocy rządowej udzielanej stoczniom w Szczecinie i Gdańsku. Rząd SLD, w ramach rozgrywek personalnych /L. Miller-Gudzowaty/, nie wyraził zgody na budowę łącznika gazowego Bernau-Szczecin, który był elementem uniezależnienia się od dostaw Gazpromu. Brak wyobraźni spowodował zarzucenie budowy rurociągu gwarantującego dostawy gazu z Norwegii. To są wszystko sprawy sprzed ponad 10 lat. W zamian mamy ustawiczne afronty ze strony Niemiec na Zatoce Pomorskiej /Nord Stream, Nord Stream II, utrzymanie głębokości kanału żeglugowego do portu w Szczecinie itd. / Sieci handlowe i wszelkie montownie niemieckie budowane w Polsce, to wykorzystywanie taniej siły roboczej i specjalistów których trudno znaleźć w innych krajach Europy, o innych częściach świata nie wspominając.
Gdzie tu jest miejsce na partnerstwo?
Skoro wyciągam różne trudne przypadki, to nie wypada pominąć sprawy utrzymania baz NATO w Europie. Na dzisiaj te bazy kojarzą się głównie z Niemcami, chociaż istnieją one jeszcze w innych państwach. Niemcy mają tu poważny problem moralny. Z jednej strony starają się wyrugować wojska USA z Europy, a z drugiej nie chcą dopuścić, żeby te bazy zostały przeniesione do innych krajów np. do Polski. Ta obecność baz przekłada się dla nich na konkretne korzyści ekonomiczne. Pisałem o tym przy innej okazji. Obsługa logistyczna daje zatrudnienie około 20 tys. Niemców. Stąd taki opór wobec zamiaru utworzenia stałych baz w Polsce czy innych krajach tzw. flanki wschodniej.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji wizyty delegacji chińskiej w Polsce zwrócono uwagę, że zacieśnienie współpracy Polski z Chinami popierają Niemcy. Nie widzę w tym nic szczególnego. Niemcy mają tą współpracę rozwiniętą na o wiele wyższym poziomie /obroty dwukrotnie większe niż Polska/. Wymianę towarową z konieczności opierają o transport morski. Transport kolejowy musi i tak odbywać się przez terytorium Polski. Trzeba jednak pamiętać, że jeszcze kilka lat temu rozważana była koncepcja szerokotorowej linii kolejowej przez Ukrainę i Słowację do Austrii, gdzie miało być centrum dystrybucyjne dla Europy Zachodniej. W związku z niestabilną sytuacją na Ukrainie ostatnio o tej koncepcji cicho. http://news.money.pl/artykul/kolej;szerokotorowa;pojedzie;z;rosji;do;austrii,153,0,455321.html
OdpowiedzUsuńProjekt upadł również wskutek negatywnego stanowiska UE. http://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/ue-nie-wspiera-szerokiego-toru-do-wiednia-15760.html
W tej sytuacji wzrasta znaczenie Polski, zwłaszcza, że dysponujemy rozwiązaniami umożliwiającymi szybkie przekładanie wagonów z szerokich torów na normalne i odwrotnie.
@ http://www.naszdziennik.pl/swiat/160507,nato-nie-chce-konfliktu.html
OdpowiedzUsuńTłumaczenie się głupie jak i sama wypowiedź niemieckiego „dyplomaty”. On doskonale wiedział co chciał powiedzieć i co powiedział. Zarówno Steinmeier jak i Stoltenberg grają w to samo. Nie drażnić ruskiego „niedźwiedzia”. „Niedźwiedź” może to robić do woli i reszta świata ma się go bać. Tylko dlatego, że jest nieprzewidywalny.
Nikt nie wierzył, że w czasach pokoju Rosja zaatakuje Gruzję, zaanektuje Krym, wywoła wojnę na Ukrainie. A jednak Rosja to zrobiła i nie napotyka na zdecydowany sprzeciw reszty świata. Nie uważam za taki sprzeciw jałowych deklaracji płynących z siedzib ONZ, NATO czy UE. Snuje się opowieści z mchu i paproci, a za plecami kręci się lody z ta znienawidzoną podobno Rosją.
Szczególnie Niemcy są zainteresowane utrzymaniem dobrosąsiedzkich stosunków z Rosją, z którą łączą ją interesy gospodarcze. Niemcy nie mogą przejść do porządku dziennego nad kolejnym przedłużaniem sankcji gospodarczych UE wobec Rosji. Oznacza to znaczne straty, przekraczające aktualnie 1/3 wartości obrotów wzajemnych. Mało ich interesuje, że inne kraje, zwłaszcza Polska, ponoszą większe straty wskutek retorsji ze strony Rosji. http://www.osw.waw.pl/sites/default/files/pw_39_niemcy_v_rosji_net_pl.pdf
Obroty handlowe pomiędzy Niemcami i Rosją wg danych za pierwszy kwartał 2015 r. zmniejszyły się o 37,1% i wyniosły 10,7 mld USD, rosyjski eksport spadł o 32,1% do kwoty 6,3 mld USD, import z Niemiec spadł o 43,1% do kwoty 4,4 mld USD.
Nie są to dane najnowsze, ale odzwierciedlają skalę problemu dla gospodarki niemieckiej. Lawirowanie przychodzi Niemcom coraz trudniej.