niedziela, 26 czerwca 2016

Kto straszy Brexitem?



Na marginesie wydarzeń towarzyszących Brexitowi sensowne jest pytanie: czy Niemcy są już hegemonem Europy? Czy są w stanie narzucić reszcie państw UE swoją wolę? Czy w Brukseli jest tylko administracja UE, a realne decyzje zapadają w Berlinie?
Kilka dni temu zadałem tu pytanie, czy Niemcy są tylko naszym sąsiadem, czy też partnerem? Nie mam najmniejszej wątpliwości, że są tylko sąsiadem. W najlepszym przypadku jesteśmy przez Niemcy traktowani jako ubogi krewny. Wtedy, kiedy mają w tym swój interes ekonomiczny, czy polityczny. Ale zawsze okazują nam swą wyższość.
Prosta logika wskazuje, że o realnym partnerstwie można mówić tylko wtedy, gdy nasza oferta jest porównywalna z ofertą drugiej strony. Niestety, nic takiego nie ma miejsca w relacjach dwustronnych Polska-Niemcy. Tam, gdzie interesy Polski zagrażały interesom Niemiec, Niemcy doprowadziły do likwidacji naszego przemysłu stoczniowego. Sami zaś dotowali według potrzeb stocznię i port w Rostocku. Nord Stream i Nord Stream II uznali za przedsięwzięcie tylko biznesowe.
Co to za partnerstwo w którym my oferujemy tanią siłę roboczą, w dodatku wykwalifikowaną? Udostępniamy swoje rynki zbytu, oddajemy za pół darmo banki; zgadzamy się na udział w UE na nierównych prawach, gdzie dotacje unijne dla rolnictwa w wyższych kwotach otrzymują rolnicy z Niemiec dlatego tylko, że Niemcy są płatnikiem netto do kasy UE.  
W polityce istnieje zasadnicza rozbieżność interesów polegająca na tym, że Niemcy starają się utrzymać dobre, nie tylko poprawne, relacje z Rosją. Wynika to w dużym stopniu z gospodarczego zaangażowania Niemiec we współpracę z Rosją, która jest znaczącym dostawcą ropy i gazu i znaczącym odbiorcą produkcji i technologii przemysłu niemieckiego.
My w relacjach z Rosją mamy zadawnione i historycznie uzasadnione animozje sięgające czasów Rosji carskiej i później ZSRR. Polityce Niemiec zawdzięczamy stałe zagrożenie powrotem do strefy wpływów Rosji, wbrew naszym interesom narodowym.
Sankcje nakładane przez UE za bezprawne zajęcie przez Rosję Krymu i sprokurowanie wojny na Ukrainie nie wywierają zamierzonych skutków głównie dlatego, że Niemcy i pozostałe, znaczące państwa UE, starają się wszelkimi sposobami te sankcje ominąć, bo doraźne interesy gospodarcze są dla nich ważniejsze. Solidarność jest tu tylko pustym frazesem. Podobnie jak demokracja.
Angażujemy się w różne przedsięwzięcia polityczne, inspirowane przez Niemcy, nie bacząc na nasz interes narodowy. Jaskrawym przykładem jest Ukraina. Wspieramy, popieramy, przyjmujemy na nasz rynek pracy, na studia, a z drugiej strony w rozmowach dotyczących zakończenia konfliktu na Ukrainie jesteśmy systematycznie rugowani, otrzymując wyniki rozmów do wiadomości, albo do realizacji.
Najświeższy przykład związany jest też z Brexitem. Rozmowy na temat co dalej z UE Niemcy zaaranżowali w grupie państw-założycieli EWG. Jest to pomysł całkowicie bezsensowny chyba, że ma kolejny raz przypomnieć, że UE ma przynosić korzyści tylko wybranym.
W pierwszych godzinach po ogłoszeniu wyników referendum w Wlk. Brytanii w szeregach przywódców UE zapanowała histeria. Szastając na prawo i lewo słowem demokracja, starają się wymusić na Wlk. Brytanii bez mała natychmiastowe wyjście poza jej struktury. Tymczasem prawo unijne, co byśmy o nim złego nie powiedzieli, akurat w tej sprawie jest dość jednoznaczne. Cameron też jednoznacznie się określił. Wszystko w rękach kolejnego premiera, a ten będzie na jesieni. Kto jest w stanie to przeskoczyć?
Co wspólnego z demokracją ma odgrzewanie starego kotleta o nazwie „Europa dwóch prędkości”?
Moim zdaniem, z upływem czasu może się okazać, że Wlk. Brytania dołączy do Norwegii tzn. jej relacje z UE będą identyczne, albo podobne do obecnej pozycji Norwegii.
Po co więc ten ferment? 

stary.piernik

4 komentarze:

  1. Mamy pierwszą poważną „niespodziankę” ze strony macherów z Brukseli. Wykazali się niebywałą operatywnością, co wskazuje, że Brexit jest im wyjątkowo na rękę. https://www.wprost.pl/swiat/10012663/Niemcy-i-Francja-chca-by-zmienic-Unie-Europejska-w-superpanstwo-Jest-propozycja.html
    Z ciekawością będę obserwował reakcje zwłaszcza naszych rządców na te bezczelne oferty Niemców i Francuzów. Teraz podziwiam głupotę Francuzów, którzy nie dostrzegają, że Niemcy usiłują metodami pokojowymi osiągnąć to czego nie udało im się w I i II wojnie światowej.
    Zresztą Francuzi mogą w przyszłym roku też zmienić front, bo to zależy od nowego lokatora pałacu prezydenckiego w Paryżu.
    A tak w ogóle to rozpoczyna się kanikuła i tradycyjnego potwora z Loch Ness zastąpi pewnikiem Brexit.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego Brytyjczycy chcą wyjść z Unii Europejskiej? https://www.youtube.com/watch?v=lX4vZ-Y-K3U

      Usuń
  2. Na obecnym etapie dyskusje na temat co dalej z UE uważam za bezsensowne.
    Jaki mamy punkt zaczepienia w tej dyskusji? Według mnie żaden do czasu formalnego złożenia dokumentów przez rząd Wlk. Brytaniii. Tego nie ma. Skoro tak to uprawiana jest gdybologia.
    Dyskusje w jakim kierunku powinna iść UE toczą się od dawna, ale toczyły się w innym kontekście. Hasłem naczelnym było zbytnie panoszenie się urzędników UE, bez stosownych umocowań prawnych.
    Ryzyko daleko idących zmian jest duże. Wszystko jednak uzależnione jest od tego jak zostanie potraktowana Wlk. Brytania, czy jako całość tzn. Anglia, Szkocja, Walia i Płn. Irlandia, czy będą wyłączenia. Moim zdaniem Wlk. Brytania nie pozwoli narzucić sobie jednostronnie trybu wychodzenia z UE. Paradoksalnie może znaleźć wsparcie krajów członkowskich UE które z innych niż Wlk. Brytania powodów są niezadowoleni z dotychczasowej polityki UE.
    Ważne będą ustalenia jakie zapadną w najbliższych dniach, również w Brukseli.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z wielkiej chmury mały deszcz. Wielki spęd w Brukseli zakończył się wielkim żarciem na koszt podatników, połączonym ze stypą pożegnalną ku czci Camerona, który zbył milczeniem pohukiwania Schultza i całej reszty kacyków unijnych.
    Stan na dzisiaj pozostaje bez zmian. Czekamy do jesieni.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: