Obchodzimy
najważniejsze dni w życiu każdego chrześcijanina. Czy wypada dzisiaj pisać
cokolwiek w związku z tym, czy raczej trzeba skupić się na rozmyślaniach nad
ich sensem? Mamy wolność wyboru. Nie będzie żadnego plebiscytu. Przeleję na ekran
myśli które mnie nie tyle dręczą, co nachodzą. Jestem tylko człowiekiem. Moja
wiedza teologiczna jest raczej powierzchowna, ale przemawia za mną ponad 70
przeżytych lat. W mojej ocenie przeżytych uczciwie.
Człowiek, od
kiedy stał się istotą myślącą zawsze wierzył w Boga. Był to Bóg na miarę jego
możliwości poznawczych. Ale musiało minąć kilka tysięcy lat żeby ten Bóg stał
się człowiekiem, jednym z nas. Ten fakt został zaakceptowany przez
współczesnych. Mało tego, o tym że tak się stanie wiedzieli kilka pokoleń wcześniej.
Zapisali to prorocy w księgach Starego Testamentu. Dlaczego akurat tu?
Palestyna nie była siedliskiem najstarszej cywilizacji. Znane są cywilizacje o
tysiące lat starsze i umiejscowione w innych zakątkach świata. Ktoś jednak
zadecydował, że stało się właśnie tu. Przypadek, czy działanie zamierzone?
Jeśli tak to kto o tym zadecydował?
Przyjście na
świat Mesjasza odbyło się bez rozgłosu. Było to wydarzenie o znaczeniu
lokalnym. Wiedzieli o nim tylko uczeni w piśmie, czyli kapłani oraz naoczni
świadkowie zdarzenia. Pismo Święte wspomina epizody z życia dorastającego
Chrystusa.
To co zostało przekazane nam współcześnie żyjącym nie jest zapisem
kronikarskim. Są to zapisy dokonane na podstawie przekazów ustnych. W dodatku
pochodzących z różnych źródeł. Mimo tego nikt z chrześcijan tych przekazów nie
kwestionuje.
Na terenie dzisiejszego Izraela można zobaczyć miejsce narodzin
Chrystusa i miejsca znane z opisów Ewangelistów, a dotyczące kolejnych etapów z
życia Jezusa Chrystusa. Jednak największe wrażenie, przynajmniej na mnie, robi
Droga Krzyżowa na terenie starej Jerozolimy. Zwiedzając starą Jerozolimę można
przejść jej trasą, ale nie w całości. Po prostu jej dzisiaj nie ma.
Co jest
godne uwagi, w Jerozolimie współistnieją różne religie i nie ma tam walk na tle
religijnym.
Islam to nie religia. Religią jest mahometanizm a ściślej
muzułmanizm. Wydaje mi się, że to zamieszanie pojęciowe jest wprowadzone
celowo.
Chrześcijaństwo rozprzestrzeniało się powoli. Minęło blisko czterysta
lat zanim rozprzestrzeniło się w Imperium Rzymskim. Nikt wtedy nie słyszał
jeszcze o Mahomecie. Trzeba było kolejnych prawie 400 lat.
Poszczególne
religie można oceniać według liczby wyznawców bądź popularności w świecie.
Ostatnio jednak istotne znaczenie ma tolerancyjność poszczególnych religii
wobec innych wyznań. Tu niestety prym wiedzie muzułmanizm który jako forma
religii państwowej znany jest jako islam. Islam nie pozostawia miejsca dla
innych wyznań. Mało tego, swoje prawo do bycia jedyną uznawaną religią
egzekwuje brutalną siłą. W obszarze głoszonej nauki opiera się na kłamstwie. Co
innego głoszą imamowie, a co innego mówią w otwartych dyskusjach w mediach.
Fakty są jednak nieubłagane. Islam toczy wojny religijne od początku swego
istnienia. W wielu miejscach trafia na podatny grunt. Podział jest bardzo
prosty, są wyznawcy Allacha i reszta, czyli niewierni. Na przestrzeni dziejów
relacje wzajemne układały się różnie, ale zawsze daleko było im do sielanki.
Dzisiaj wyznawcy islamu są za słabi żeby ruszyć na podbój świata i ten świat
opanować. Tam gdzie czują swoją przewagę, sieją terror, a tam gdzie nie są
wstanie osiągnąć przewagi, sieją strach.
Od jakiegoś
czasu obserwuję dyskusje o relacjach wzajemnych między muzułmanami i resztą
świata. Wnioski nie są budujące. Ta reszta zachowuje się jak dzieci we mgle. Po
pierwsze nie są w stanie ustalić kto jest realnym zagrożeniem. Akty terroru
mają miejsce prawie na całym świecie. Dzisiaj nie dotarły jeszcze do Ameryki
Południowej. Można zadać sobie pytanie czy ekstremiści mają świadomość że nie
są w stanie zrealizować swoich zbrodniczych zamiarów? Takie kampanie były, są i
będą. Będą im towarzyszyły ofiary liczone w tysiące, dziesiątki, czy setki
tysięcy istnień ludzkich. Po co więc to robią? Najprostsza odpowiedź jest
krótka. Bo tak im nakazują ich przywódcy duchowi, imamowie. Po drugie, akty
terroru dokonywane są w krajach Azji, Afryki, ale także w Europie. Co
niektórych komentatorów zaskakuje, dokonują ich miejscowi wyznawcy islamu.
Masowy napływ uchodźców do Europy odbierany jest jako wzrost zagrożenia ze
strony ekstremistów muzułmańskich. Tymczasem okazuje się, że zamachów dokonują
muzułmanie mieszkający w Europie od pokoleń, mający paszporty europejskie. Europa
jest wobec nich bezbronna.
Powodów jest kilka i nie wiadomo który jest
istotniejszy. Mieszkają w zamkniętych enklawach do których policja i służby
specjalne nie mają dostępu. Formalnego zakazu nie ma, ale jest z tym związane
duże ryzyko, z utratą życia włącznie. Jest też ograniczona możliwość
infiltracji tego środowiska od wewnątrz. Dla odmiany nie mają problemów z
budową kolejnych siatek terrorystycznych. Co wiadomo o samych terrorystach?
Niewiele ponadto, że mają skuteczny wewnętrzny system komunikowania się. Łatwo
przemieszczają się, nie tylko po Europie. Mają łatwy dostęp do broni i
materiałów wybuchowych. Do elementów organizacji wewnętrznej trzeba doliczyć
to, że mają skuteczny system szkoleń wewnętrznych.
Niestety nic z tego nie
wynika. Wobec tego należy poważnie brać pod uwagę, że mamy do czynienia z
kolejną operacją false flag, a to
oznacza, że w sprawie maczają łapy służby specjalne. Pozostaje do ustalenia
które tym razem? Rzecz jest o tyle interesująca, że niedawno włoscy
dziennikarze śledczy ustalili, że w porwaniu i morderstwie premiera Aldo Moro
mieli swój udział Amerykanie. Na pierwszy rzut oka trudno ustalić związki, ale
one istnieją. http://www.wyszperane.info/2015/06/19/aldo-moro-rytualne-zabojstwo-polityczne/
W przypadku
masowego exodusu do Europy też nie wszystko układa się w logiczny ciąg zdarzeń.
Wojny w Azji i w Afryce trwają od lat. Jak w praktyce wygląda osławiony pax americana można bardzo łatwo
przekonać się obserwując efekty wojen w Afganistanie, Iraku czy Syrii. To USA rozgrywają
tam swoje interesy. Starają się dorobić przekonywujące uzasadnienie i do
dzieła. Tylko po co angażujemy się w takie rozgrywki my? Znam odpowiedź na to
pytanie, ale ona mnie nie przekonuje.
Wywołując arabską wiosnę politycy
doskonale wiedzieli jakie pociągnie za sobą skutki.
W dyskusjach
które toczą się obecnie padło jedno znamienne zdanie: Gdybyście /w domyśle
świat zachodni/ nie przynieśli do nas
wojny, nie byłoby tej wędrówki ludów.
Dla mnie jest to prawda oczywista.
Wciskanie na siłę demokracji w stylu amerykańskim krajom żyjącym według zasad
feudalizmu z okresu XVIII-XIX wieku musi się zakończyć totalną destabilizacją
regionu.
Z drugiej
strony widać jak na dłoni, że Europa i cały świat zachodni nie mają wiele do zaoferowania
tym przybyszom z obszarów objętych działaniami wojennymi w Azji i Afryce. Tym
bardziej, że próby wyprowadzenia w pole trwają po obydwu stronach. Europa
deklarowała przyjęcie milionów uchodźców, a ci którzy do tej Europy dotarli nie
mają bardzo często dowodów tożsamości, nie bardzo kwapią się do pracy. Interesuje
ich wyłącznie tzw. socjal. Stąd to zainteresowanie w dotarciu do bogatych
krajów jak Niemcy. Wlk. Brytania, czy kraje skandynawskie.
O tym, że
mamy do czynienia z akcją zorganizowaną może świadczyć fakt wędrówki uchodźców przez
terytorium Rosji. Rosja ochoczo udziela wiz tranzytowych i bez mała
bezinteresownie dostarcza ich na granicę z Finlandią, czy Norwegią. Z
nadejściem wiosny coraz częściej słychać, że wobec utrudnień na dotychczasowych
szlakach otwarte zostaną nowe, tym razem przez Polskę. Czy jesteśmy w stanie
zatrzymać ich na naszej wschodniej granicy? Bardzo w to wątpię.
stary.piernik
Warto też podkreślić, że UE staje się ofiarą własnego liberalizmu. Uchodźcy zmierzający do bogatych krajów UE tak naprawdę zmierzają do połączenia się z rodzinami które już tam są. W dalszej kolejności będą dążyły do sprowadzenia swoich rodzin, bo to zapewnia im prawo unijne, prawo do łączenia rodzin. Dotychczasowa praktyka stawia pod znakiem zapytania te zamiary. Z dotychczasowych setek tysięcy uchodźców tylko kilkaset zostało pozytywnie zweryfikowanych przez lokalne władze. A co z pozostałymi? Rozwiązania zastępcze w postaci porozumienia UE-Turcja też niczego nie wnoszą do sprawy. Poza dodatkowymi kosztami i dodatkowymi problemami.
OdpowiedzUsuńWśród problemów które czekają na rozstrzygnięcie jest i ten:
OdpowiedzUsuńOd kilku miesięcy na blogach toczy się dyskusja na temat konieczności wznowienia śledztwa w sprawie okoliczności porwania i śmierci kapelana Solidarności ks. Jerzego Popiełuszki. Po wielu znakomitych tekstach jakie ukazały się na ten temat nie czuje się kompetentny zabierać głos. Mogę powiedzieć tylko tyle, że sprawa nie powinna być odkładana ad Calendas Graecas. Mimo tego, że od zdarzenia minęło ponad 30 lat doskonale pamiętam ten czas, włącznie z uroczystościami pogrzebowymi i procesem toruńskim. Już wtedy zdawałem sobie sprawę, że prawda jest inna od tej serwowanej wówczas i dzisiaj maluczkim. Należę do grona wątpiących w ujawnienie prawdy o tym morderstwie, które uzyskało miano mordu założycielskiego III RP.
Na tym poprzestanę, bo w przeciwnym razie musiałbym napisać szerzej o mojej opinii o hierarchii kościelnej z Prymasem J. Glempem na czele. Może to kogoś zdziwić, ale według mnie nie został anulowany sojusz ołtarza i tronu.
No!
OdpowiedzUsuńDawaj, piernik, dawaj... :)
Kasuj, nie pękaj.
Obibok byłby z Ciebie dumny.