Sierpień to kolejna rocznica powstania
ruchu solidarnościowego w Polsce. Mimo upływu lat, w tym roku mija ich już 35,
nie ma pełnej monografii historycznej tych wydarzeń. Powtarza się w kółko te
same filmy, w tym dokumentalne, te same
wywiady i ciągle ckliwe wspominki tych, którzy wtedy byli niezauważani, a
dzisiaj, a właściwie od kilku lat, lansują się na postaci pierwszoplanowe.
Gdzieś tam pomiędzy przebija się żal tych najbardziej wówczas aktywnych, ale od
lat z premedytacją zapomnianych.
Powtarzające się pytanie brzmi: na ile
ten ruch był autentyczny, a na ile wyreżyserowany?
Co do tego przez kogo
wątpliwości jest mniej.
Dzisiaj ważniejsze jest raczej
pytanie, czy warto było? I w którym miejscu popełniono błąd, czy błędy?
Zastanawiające, że w tych kwestiach nie ma chętnych do wypowiadania się.
Podchodząc do tematu historycznie
trzeba stwierdzić, że wyżej oceniana jest tzw. Druga Solidarność, czyli wydarzenia
z 1989 roku. Niestety, tu odebrano nam palmę pierwszeństwa. Niesłusznie
zresztą. Do historii przeszło obalenie muru berlińskiego, przewroty, zwane
rewolucjami, w Czechosłowacji, w Rumunii, mniej się, poza Polską, pamięta o 4
czerwca 1989 roku. Niby to bez większego znaczenia, ale chyba ważne jest kto z
czyich doświadczeń korzystał?
Skoro już o
doświadczeniach mowa, to warto przypominać co celniejsze opracowania o kulisach
tych wydarzeń sprzed lat. Do takich zaliczam ten tekst. http://socjolog61.neon24.pl/post/123244,pielgrzymi-smolenscy-w-orszaku-pierwszej-damy
Po raz pierwszy opublikowany na blogu K. Wyszkowskiego w 2011 roku. Powtórzony
w tym roku tu. Zdaniem wielu, powinien być przypominany sukcesywnie. Tak , to
nie pomyłka freudowska.
Szczególnie
uważnie powinni się z tym tekstem zapoznać ci, którzy nadal wierzą w siłę
sprawczą „Solidarności” zarówno tej z 1980 roku, jak i tej z 1989 roku. Przy
okazji kłania się teoria manipulacji.
Ale trzymajmy
się faktów. W powszechnym mniemaniu wydarzenia z lata 1980 roku miały charakter
spontaniczny. Można w to wierzyć. To jest wolny kraj. Tak mówią. Tylko jak
wytłumaczyć, że do strajkujących na Wybrzeżu, przy blokadzie informacyjnej i komunikacyjnej,
dołączyła grupa „wybrańców” z Warszawy, dowieziona rządowym samolotem? Właśnie
ta koncesjonowana opozycja? Jakim sposobem w tych pierwszych władzach
„Solidarności” znalazło się tylu agentów SB i wszelkiej maści TW i KO? Co w tym
wszystkim robiły służby specjalne? Nie tylko polskie? Dzisiaj jest dostępnych
sporo opracowań odsłaniających kulisy tamtych wydarzeń, ale … odsłaniają one
zaledwie ich rąbek. Na ile ta wiedza jest szkodliwa dla ich posiadaczy niech
świadczą dziesiątki ludzi, którzy tej wiedzy nie mogli znieść i odeszli
śmiercią gwałtowną z tego świata /nie zawsze dobrowolnie/.
Wśród wielu opowieści o Sierpniu’80
jest i taka, że strajkujący chcieli tylko przywrócić do życia leninowską zasadę
„cała władza w ręce rad”. Jak brzmią dzisiaj postulaty? https://pl.wikipedia.org/wiki/21_postulat%C3%B3w_MKS
Coś jednak poszło nie tak. Podobno do
ruchu przyłączyło się wówczas około 10 milionów Polaków. To potężna siła. W
rzeczywistości to był owczy pęd. Ci którzy weszli w skład władz regionalnych, a
później krajowych, okazali się ludźmi podstawionymi przez SB i nie mieli
najmniejszego zamiaru wdrażać w życie tych 21 postulatów. Potrzebne było
kolejnych 8, a właściwie 9 lat, żeby zneutralizować tych radykalnych, którzy
serio potraktowali swą misję dziejową. Opornych poddano eksterminacji. Ich
liczba do dzisiaj pozostaje niewiadomą, bo komisja Rokity nie podała do
wiadomości swych ustaleń z przeglądu zasobów MSW. https://pl.wikipedia.org/wiki/Sejmowa_Komisja_Nadzwyczajna_do_Zbadania_Dzia%C5%82alno%C5%9Bci_MSW
Owszem, jest raport, ale bez konsekwencji. Na podstawie ustaleń tej komisji do
dzisiaj nikogo nie pociągnięto do odpowiedzialności karnej, ani innej.
Wobec tego, może trzeba inaczej
postawić pytanie? Co dał nam jako społeczeństwu polskiemu Sierpień;80? Wydaje
się, że i tu odpowiedź nie będzie ani jednoznaczna, ani prosta.
Jedni powiedzą, że społeczeństwo
zostało wyzwolone z letargu w jakim się znalazło po wydarzeniach festiwalu
„Solidarności”.
Faktem jest jednak, że nie
zlikwidowano jednej nomenklatury /PZPR/, a wyhodowano dodatkowo drugą
/”styropianową”/, bardziej pazerną od tej pierwszej. Jakby tych nieszczęść było
mało, „przemiany ustrojowe” wygnały z kraju za chlebem kilka milionów ludzi.
Część z nich nigdy do kraju nie wróci. Ta skumulowana emigracja sięga dzisiaj
20 milionów ludzi. To nie żart.
Przez dziesięciolecia odbudowywaliśmy
kraj ze zniszczeń wojennych. Po 1989 roku uwierzyliśmy paru dywersantom, że to
wszystko nie jest warte funta kłaków i jako państwo zaczęliśmy nasz dobytek
rozdawać za bezcen na prawo i na lewo. Oddaliśmy za bezcen banki w obce ręce.
Wszystko przy akompaniamencie okrzyków tychże samych dywersantów, że sami nic
nie potrafimy.
Na początku lat 90-tych słychać było
biadolenie, że Gierek zadłużył Polskę na kilkadziesiąt miliardów dolarów /wtedy
około 30 mld USD/ i że z tego nie wygrzebiemy się przez pokolenia. W minionych 20-u latach banda niedouczonych
historyków zadłużyła nas na setki miliardów dolarów /dochodzimy do 1000
miliardów USD/ i bezczelnie nam wmawia, że nic się nie stało!
Co drugie słowo, jakie pada w debacie
publicznej to „demokracja”. Tylko zapomnieliśmy co to słowo oznacza. Dzisiaj
zalicza się ono do tzw. nowomowy.
Gdzie się podziało jej pierwotne
znaczenie? Co w dzisiejszej rzeczywistości ma do powiedzenia lud? Ma tylko
posłusznie zanieść do urny kartkę wyborczą, żeby uwiarygodnić tą grupę która
przez kolejne lata będzie żyła na nasz koszt i nie odpowiadała za nic?
Tu i ówdzie słyszy się, że Polska
stała się państwem mafijnym, że to republika kolesi itd.
Ile w tym prawdy?
Obawiam się, że nawet ci którzy tak mówią, nie zdają sobie sprawy z powagi
sytuacji.
Mamy konstytucję, mamy prawo, ale nie
mamy ludzi którzy byliby w stanie to prawo egzekwować jednakowo wobec wszystkich
obywateli. Wobec tego na czyich usługach jest to prawo?
Pod koniec Rzeczpospolitej Obojga
Narodów funkcjonowało powiedzenie: „Polska nierządem stoi”. Czyżby historia
zatoczyła koło?
Niedawno w mediach pojawiła się
informacja o bliskich związkach Michała Kamińskiego, obecnie doradcy premier, z
izraelską wywiadownią /gospodarczą?/ Prism Group http://telewizjarepublika.pl/michal-kaminski-ekspertem-izraelskiej-firmy-wywiadowczej,16480.html Kamiński się tego nie wypiera I nie widzi w
tym nic zdrożnego.
Jest jeszcze gorzej . Posądzenie o
tego rodzaju kontakty wysunięto pod adresem samej premier. I co? Nic. Zainteresowana
ani jej rzecznik prasowy nie uznali za stosowne skomentować tej informacji, czy
plotki.
W krajach stabilnych politycznie taka
informacja wywołałaby „trzęsienie ziemi” a u nas jak zwykle „Polacy nic się nie
stało”.
stary.piernik
Znamy już decyzje prezydenta Dudy w sprawie wrześniowego referendum.
OdpowiedzUsuńZgodnie z przewidywaniami teraz zacznie się festiwal wesołków wszystkich opcji.
Śmiech człowieka ogarnia patrząc na nadymanie się borsuka i śniętej muchy.
Jeżeli senat odrzuci wniosek, to można będzie do sprawy wrócić po wyborach jesiennych. Jednak to PO ma teraz kłopot. Również wizerunkowy.