wtorek, 19 maja 2015

Ostatnia szansa?



Dla części formacji politycznych wybory prezydenckie skończyły się na pierwszej turze. Nie oznacza to, że formacje te zaprzestały działalności politycznej. Elektorat ekscytuje się drugą turą i jej przewidywanym wynikiem końcowym. Nie jestem do końca pewien czy jest czym się ekscytować.
Dla porządku powiem, że w mojej okolicy pierwszą turę wygrał zdecydowanie urzędujący prezydent (40,95%),  a A. Duda (27,23%) przy frekwencji 61.73%. 
To właściwie przedmieścia Warszawy.
Na drugim końcu trwa gorączkowe przegrupowanie szyków. Wbrew pozorom nie jest to sprawa ostatnich dni. To zostało tylko teraz nagłośnione medialnie, a same działania podejmowane są od początku tego roku.
Pierwsza tura pokazała jaka jest dysproporcja sił między liderami a resztą peletonu. 
I ta reszta walczy o przetrwanie. Przez minione dwadzieścia parę lat sprokurowano reguły gry w świecie naszej polityki i brakuje woli politycznej żeby te reguły zmienić. Szefowie zwłaszcza partii opozycyjnej nie widzą w tym swego interesu. Podejrzewam też, że Kukiz nie do końca wie w co gra. Prezentowane w mediach symulacje pokazują jak może wyglądać wprowadzenie JOW w praktyce. http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/490338,symulacja-sejmu-w-systemie-jow-po-ma-dwa-razy-wiecej-poslow-niz-pis.html Zgadzam się, że to wynik naciągany, bo odnosi się do wyborów z 2011 roku, ale co do zasady nic się nie zmieni.
Życie polityczne partii toczy się od wyborów do wyborów. Większość naszych elit politycznych pozbawiona tego paliwa szybko pomarłaby z głodu. Oni zwyczajnie nic więcej nie potrafią. Mają pokończone fakultety, dyplomy, doktoraty, ale w realu nic ponadto nie potrafią. Nawet wbić przysłowiowego gwoździa w ścianę. Stąd ta nieustanna walka o przetrwanie, o pozycję na kolejnych listach wyborczych, w skali partii o przekroczenie progu wyborczego, samodzielnie lub ze wspomaganiem.
Wybory prezydenckie pokazały, że dla części tych polityków mogą nadejść chude lata. Czasu zostało niewiele. Kolejne wybory, tym razem parlamentarne, już na jesieni. Trzeba więc szybko ratować co się da.
Ruchy następują na lewej i prawej stronie sceny politycznej.
Lewa strona ma problemy od lat. Właściwie po rozpadzie PRL-u nie mogą znaleźć dla siebie miejsca. Były lata tłuste, ale są też chude. Trudność polega na tym, że lewa strona zawsze ma coś jeszcze z lewej strony. W naszych realiach jest z tym ustawiczny problem.
Jako społeczeństwo w swej masie jesteśmy raczej konserwatywni i niechętnie akceptujemy nowinki podrzucane nam przez „cywilizowany” zachód. Większość z nas była wychowana na zasadach opartych na zdrowym rozsądku, gdzie wszystko jest klarowne i czytelne. Ruchy lewackie są oddzielone niewidzialną linią od anarchii i braku zasad. A to jest krok od destabilizacji struktur państwa. Z tym związane jest uzasadnione podejrzenie o ich wspomaganiu przez tzw. bliższą czy dalszą zagranicę.
Mimo tego lewacy nie dają za wygraną. Prawdę mówiąc, w pewnych okolicznościach ich działalność jest też na rękę władzy.  
Warto zwrócić uwagę, że lewactwo intensyfikuje swą działalność w okresie zwiększenia trudności przeżywanych przez struktury państwa. Przypadek? Nie sądzę.
Właśnie mamy najświeższy przykład popierający moją tezę. Parę dni temu przez media przeleciala informacja o tworzeniu nowej formacji politycznej autoryzowanej przez znane nazwiska: Jana Hartmana, Kazimierza Kika i Genowefy Grabowskiej, o bardzo obiecującej nazwie „Wolność i Równość”.
Podejmowane są też inicjatywy oddolne i desperacka obrona dotychczasowego stanu posiadania lewicy.
O spadku popytu na lewactwo może świadczyć fakt, że dwoje kandydatów do fotela prezydenta (W. Nowicka i A. Grodzka/K. Bęgowski) nie zdołało uzyskać nawet minimum kwalifikacyjnego uprawniającego do startu w wyborach. Inny kandydat J.Palikot zaledwie zaistniał w kampanii, a uzyskany wynik potwierdza tylko, że był to meteor polityczny wypuszczony swego czasu przez środowisko PO.
Sama PO też odnotowuje zjazd popularności. Świadczy o tym wiele znaków na niebie i ziemi. Wystarczy przypomnieć o pojawieniu się w mediach A. Olechowskiego z jego rewelacjami o początkach działalności PO. Kolejny to pomysł utworzenia nowej formacji politycznej pod patronatem L. Balcerowicza, wspieranego przez R. Petru. http://fakty.tvn24.pl/ogladaj-online,60/czy-znane-juz-partie-powinny-sie-bac-politycznej-sily-kukiza-i-petru-z-balcerowiczem,543187.html Już się zdążył podczepić Wł. Frasyniuk. Partii jeszcze formalnie nie ma, a już sondaże dają jej około 10% poparcia w Sejmie. Dobre, co?
Sporym kąskiem są wyborcy Kukiza w wyborach prezydenckich 2015. Ponad 20% uzyskane przez Kukiza w pierwszej turze wyborów nakazuje zainteresowanie tym elektoratem. Tu nie ma miejsca na jakikolwiek żywioł. Kukiz potrzebuje wsparcia finansowego i medialnego. Kto może je zapewnić i za jaką cenę?
Na tym tle trzeba rozpatrywać szanse PiS. Tu wiele zależy od wyniku końcowego Andrzeja Dudy. Wygrana będzie wodą na młyn PiS-u. To oczywiste. Ale co będzie jeśli Andrzej Duda przegra?
Do tej oceny dodam coś od siebie. Mianowicie PSL i SLD nie przepadną w niebycie. Nie ma co cieszyć się przedwcześnie. Żelazne elektoraty zrobią swoje i próg 5% zostanie przekroczony po raz kolejny.
Jakie więc konfiguracje możemy zobaczyć jesienią?
Trzeba odróżniać chciejstwo od realizmu. Realnie zaś PiS nie osiągnie wyniku lepszego niż około 30% poparcia. Do tego trzeba dodać trudność programową w zawiązywaniu koalicji przez PiS.
Przyrost poparcia możliwy jest tylko przy wygranej A.Dudy w drugiej turze. W przeciwnym razie będziemy mieli do czynienia z koalicją strachu w wykonaniu przebierańców wywodzących się z obecnego elektoratu. Bo prawdziwy problem tkwi ciągle w tym, że te ponad 50% elektoratu które systematycznie lekceważy wybory ciągle nie znajduje powodu żeby oderwać się od grila i wrzucić swoją kartę wyborczą do urny.
Nie chcę ostrzej wyrażać swoich poglądów. Z tym poczekam ewentualnie do najbliższej niedzieli. Dzisiaj zacytuje jednak ten komentarz http://bezdekretu.blogspot.com/2015/05/trudno-uwierzyc-w-wyborczy-cud-nad-wisa.html?showComment=1432046570150#c5057450112705971012
Przez skórę czuję, że autor ma rację.

stary.piernik 

1 komentarz:

  1. stary.piernik19 maja 2015 21:21

    Co można powiedzieć o dzisiejszym dniu kampanii prezydenckiej?
    Niewiele. Kandydaci jeżdżą po Polsce, obiecują i bratają się z ludem.
    Więcej chyba dzieje się na zapleczu. Ot, przyboczny prezydenta niejaki Nałęcz, w Polsacie powiedział, że nie interesuje go zawartość książki W. Sumlińskiego. Dokładnie jak z trzema chińskimi małpami /nic nie widziałem, nie słyszałem, o niczym nie wiem/. Lis popełnił gafę budując program w oparciu o niezweryfikowany materiał. Wtórował mu aktor Karolak, który zasłynął z tego, że dla szmalu nie cofnie się przed żadną podłością.
    Cała heca odbiła się rykoszetem na Pospieszalskim, któremu zawieszono emisję najbliższego programu BLIŻEJ. Faktycznym poszkodowanym okazał się Kukiz który miał wystąpić w tym programie. To kara za to, że Kukiz nie chce otwarcie poprzeć Komorowskiego.
    Ot i mamy przedwyborczy dzień jak co dzień.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: