środa, 17 grudnia 2014

To jeszcze nie koniec świata



W zasadzie z tym podsumowywaniem można dać sobie spokój. Przecież koń jaki jest każdy widzi. Ale … czy nie mogę sobie pozwolić na małe odreagowanie? 
W relacjach z Rosją, z racji swego położenia geopolitycznego Polska jest państwem frontowym. Rosja w pierwszej kolejności na Polsce odreagowuje swoje fobie związane z relacjami z UE. W Rosji sen o potędze imperialnej ciągle trwa. Rosja nie podskoczy Chinom, czy USA, za to Unię Europejską podgryza systematycznie i czasem skutecznie. A Polską mimo, że ta należy do UE i NATO pomiata kiedy i jak chce. Nie napotyka przy tym na żadne skuteczne kontr działanie, ani ze strony Polski, ani UE, ani NATO.
Są dwa wątki rozgrywane przez Rosję do znudzenia, ale jak dotychczas skutecznie. To manipulowanie dostawami gazu i embargo na dostawy produktów żywnościowych do Rosji.
Polska do dnia dzisiejszego nie potrafiła uporządkować swojego rynku dostaw gazu. Zasoby własne są niewystarczające, a próby dywersyfikacji dostaw są rozwleczone w czasie. Na przestrzeni minionych kilkunastu lat podejmowano różne działania, ale zawsze były one skutecznie torpedowane przez „niewidzialną rękę rynku”. Dotyczyło to budowy gazociągu z Norwegii, później tzw. pieremyczki Bernau-Szczecin, a ostatnio budowy gazoportu w Świnoujściu. Każda z tych inwestycji mogłaby być dawno ukończona i przekazana do eksploatacji. Mogłaby ale nie jest. Pomijam lokalizację gazoportu, który początkowo miał być zbudowany w Gdańsku. Uniknięto by problemów powstałych po ułożeniu rury Nord Stream na Zalewie Szczecińskim. Tymczasem Litwa potrafiła swój problem rozwiązać i dzisiaj może negocjować z Rosją jak równorzędny partner, a my ciągle musimy brać co dają, na warunkach narzuconych przez Rosję i ten stan będzie trwał długo jeszcze. Dodatkowo stworzyliśmy sobie problem z gazem z Kataru. Opóźnienie budowy gazoportu spowodowało, że musimy pozbyć się zakupionego gazu, którego nie można ze względów technicznych odebrać w Świnoujściu, co miało nastąpić już pod koniec bieżącego roku. Jak się okazuje, dla Rosji nie ma znaczenia, że za zakupiony gaz płacimy regularnie i bez opóźnień. Jest okazja mieszać, to robią to bez zmrużenia oka i z małpią satysfakcją.
Drugim problemem w relacjach z Rosją jest eksport z Polski artykułów żywnościowych. Jest odwieczną zagadką dlaczego ten wielki kraj ma tak słabo rozwinięte rolnictwo? Rosja jest właściwie rynkiem bez dna jeśli chodzi o możliwości zakupowe. Rolnictwo w Polsce jest organizowane pod kątem możliwości eksportowych głównie na ten rynek. Stąd silny rozwój sadownictwa, warzywnictwa i produkcji mięsa. Ale też przez Polskę idzie eksport produktów rolnych z krajów UE.
Rosja ciągle jest postrzegana jako kraj który kupi dosłownie wszystko. Ale nie wszyscy pamiętają, że po rozpadzie ZSRR Rosja za import płaci w twardej walucie a nie w rublach transferowych i za byle co nie płaci. Przypomina o tym wprowadzając co jakiś czas embargo na import żywności. Robi to najprostszą metodą poprzez zaostrzenie egzekwowania własnych przepisów fitosanitarnych. Nie robi sobie nic z tego, że obowiązują ją przepisy WTO. Dodatkowo tą metodą reaguje na sankcje nałożone przez UE za aneksję Krymu i jawne angażowanie się w konflikt we wschodniej Ukrainie.
Z perspektywy czasu uważam, że UE nałożyła na Rosję sankcje bez przygotowania i przemyślenia ich skutków. Sankcje nie dotykają krajów unijnych w jednakowym stopniu, a rekompensaty wypłacane krajom członkowskim nie są w stanie pokryć strat ponoszonych przez producentów i importerów. W krótkim czasie nie można przeorientować kierunków eksportu. Rzecz w tym, że dzisiaj oczy wszystkich zwrócone są na utrudnienia w handlu żywnością, a tymczasem handel w innych branżach rozwija się w miarę bez ograniczeń. Od czasu do czasu nagłaśnia się pojedyncze transakcje jak na przykład sprzedaż Mistrali przez Francję.
Po drugiej stronie barykady jest Rosja. Całkowicie nieprzewidywalna. Sankcje najbardziej odczuwa przeciętny zjadacz chleba, bo bogaci jak kiedyś mawiał u nas Urban, zawsze się wyżywią. Oligarchom jest jednak nie w smak, że tracą miliardy dolarów ze swoich fortun. Mają jednak ograniczone pole manewru.
Dzisiaj relacje wzajemne między UE i Rosją zaszły tak daleko, że strony próbują zawrzeć rozejm, ale nie wiadomo na czyich warunkach. Straty po obu stronach są ogromne, ale ambicje jeszcze większe. Po obydwu stronach narasta frustracja, że jedynym celem sankcji jest wzajemne wyniszczenie. Dzisiaj nie do końca wiadomo kto per saldo zyskuje, a kto traci? Spadek wartości rubla skutkuje przede wszystkim na rynku wewnętrznym Rosji. To wydaje się oczywiste. W dalszej kolejności odbija się na notowaniach giełdy. Jest jednak zaskoczenie w postaci zakłóceń na giełdach światowych, w tym również warszawskiej. http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/706205,1165423-Rubel-pograza-sie-w-bagnie-bez-dna.html http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/705501,1165568-PIMCO-stracilo-na-rublu.html
Rosja jeszcze się szarpie, ale wobec nieprzewidywalności zachowań Putina nie wiadomo jak zareaguje na obecną sytuację. Komu pierwszemu puszczą nerwy?
Jeszcze taka ciekawostka. Dotyczy oceny sytuacji w Rosji przez analityków rynku:
Zasadniczym powodem załamania na rosyjskim rynku walutowym nie jest spadek cen ropy naftowej, lecz zaniechanie reform zdywersyfikowania gospodarki - mówi analityk Standard Banku Timothy Ash. Eksport ropy i gazu wynosi połowę przychodów rosyjskiego budżetu i 68 proc. przychodów z eksportu. Na to uzależnienie rosyjskiej gospodarki od eksportu surowców energetycznych zwracał uwagę m.in. były minister finansów Aleksiej Kudrin (2000-11), ale jego obawy zignorowano, a jego samego odsunięto - przypomina Ash.
Ash przyznaje, że zachodnie sankcje zaszkodziły gospodarce rosyjskiej odsysając z niej rezerwy walutowe. Miały zwielokrotniony efekt przez to, że szły w parze ze spadkiem cen ropy. Sankcje popchnęły też władze do błędnej decyzji nałożenia embarga na import żywności, co pobudziło inflację i uderzyło w konsumentów. Decyzję ws. rosyjskich kontrsankcji nazywa Ash "negatywnym sygnałem" pod adresem zagranicznych inwestorów, który ogólnie zaszkodzi perspektywie wzrostu gospodarki. 

Do każdych działań reformatorskich potrzeba czasu. Tego już zabrakło. 

stary.piernik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Informacja dotycząca plików cookies: