W zasadzie
z tym podsumowywaniem można dać sobie spokój. Przecież koń jaki jest każdy
widzi. Ale … czy nie mogę sobie pozwolić na małe odreagowanie?
W relacjach z
Rosją, z racji swego położenia geopolitycznego Polska jest państwem frontowym.
Rosja w pierwszej kolejności na Polsce odreagowuje swoje fobie związane z
relacjami z UE. W Rosji sen o potędze imperialnej ciągle trwa. Rosja nie
podskoczy Chinom, czy USA, za to Unię Europejską podgryza systematycznie i
czasem skutecznie. A Polską mimo, że ta należy do UE i NATO pomiata kiedy i jak
chce. Nie napotyka przy tym na żadne skuteczne kontr działanie, ani ze strony
Polski, ani UE, ani NATO.
Są dwa wątki
rozgrywane przez Rosję do znudzenia, ale jak dotychczas skutecznie. To
manipulowanie dostawami gazu i embargo na dostawy produktów żywnościowych do
Rosji.
Polska do dnia
dzisiejszego nie potrafiła uporządkować swojego rynku dostaw gazu. Zasoby
własne są niewystarczające, a próby dywersyfikacji dostaw są rozwleczone w
czasie. Na przestrzeni minionych kilkunastu lat podejmowano różne działania,
ale zawsze były one skutecznie torpedowane przez „niewidzialną rękę rynku”.
Dotyczyło to budowy gazociągu z Norwegii, później tzw. pieremyczki
Bernau-Szczecin, a ostatnio budowy gazoportu w Świnoujściu. Każda z tych
inwestycji mogłaby być dawno ukończona i przekazana do eksploatacji. Mogłaby
ale nie jest. Pomijam lokalizację gazoportu, który początkowo miał być
zbudowany w Gdańsku. Uniknięto by problemów powstałych po ułożeniu rury Nord
Stream na Zalewie Szczecińskim. Tymczasem Litwa potrafiła swój problem
rozwiązać i dzisiaj może negocjować z Rosją jak równorzędny partner, a my
ciągle musimy brać co dają, na warunkach narzuconych przez Rosję i ten stan
będzie trwał długo jeszcze. Dodatkowo stworzyliśmy sobie problem z gazem z
Kataru. Opóźnienie budowy gazoportu spowodowało, że musimy pozbyć się
zakupionego gazu, którego nie można ze względów technicznych odebrać w
Świnoujściu, co miało nastąpić już pod koniec bieżącego roku. Jak się okazuje,
dla Rosji nie ma znaczenia, że za zakupiony gaz płacimy regularnie i bez
opóźnień. Jest okazja mieszać, to robią to bez zmrużenia oka i z małpią
satysfakcją.
Drugim
problemem w relacjach z Rosją jest eksport z Polski artykułów żywnościowych. Jest
odwieczną zagadką dlaczego ten wielki kraj ma tak słabo rozwinięte rolnictwo? Rosja
jest właściwie rynkiem bez dna jeśli chodzi o możliwości zakupowe. Rolnictwo w
Polsce jest organizowane pod kątem możliwości eksportowych głównie na ten
rynek. Stąd silny rozwój sadownictwa, warzywnictwa i produkcji mięsa. Ale też
przez Polskę idzie eksport produktów rolnych z krajów UE.
Rosja ciągle
jest postrzegana jako kraj który kupi dosłownie wszystko. Ale nie wszyscy
pamiętają, że po rozpadzie ZSRR Rosja za import płaci w twardej walucie a nie w
rublach transferowych i za byle co nie płaci. Przypomina o tym wprowadzając co
jakiś czas embargo na import żywności. Robi to najprostszą metodą poprzez
zaostrzenie egzekwowania własnych przepisów fitosanitarnych. Nie robi sobie nic
z tego, że obowiązują ją przepisy WTO. Dodatkowo tą metodą reaguje na sankcje
nałożone przez UE za aneksję Krymu i jawne angażowanie się w konflikt we
wschodniej Ukrainie.
Z perspektywy
czasu uważam, że UE nałożyła na Rosję sankcje bez przygotowania i przemyślenia ich
skutków. Sankcje nie dotykają krajów unijnych w jednakowym stopniu, a
rekompensaty wypłacane krajom członkowskim nie są w stanie pokryć strat
ponoszonych przez producentów i importerów. W krótkim czasie nie można
przeorientować kierunków eksportu. Rzecz w tym, że dzisiaj oczy wszystkich
zwrócone są na utrudnienia w handlu żywnością, a tymczasem handel w innych
branżach rozwija się w miarę bez ograniczeń. Od czasu do czasu nagłaśnia się
pojedyncze transakcje jak na przykład sprzedaż Mistrali przez Francję.
Po drugiej
stronie barykady jest Rosja. Całkowicie nieprzewidywalna. Sankcje najbardziej
odczuwa przeciętny zjadacz chleba, bo bogaci jak kiedyś mawiał u nas Urban,
zawsze się wyżywią. Oligarchom jest jednak nie w smak, że tracą miliardy
dolarów ze swoich fortun. Mają jednak ograniczone pole manewru.
Dzisiaj
relacje wzajemne między UE i Rosją zaszły tak daleko, że strony próbują zawrzeć
rozejm, ale nie wiadomo na czyich warunkach. Straty po obu stronach są ogromne,
ale ambicje jeszcze większe. Po obydwu stronach narasta frustracja, że jedynym
celem sankcji jest wzajemne wyniszczenie. Dzisiaj nie do końca wiadomo kto per
saldo zyskuje, a kto traci? Spadek wartości rubla skutkuje przede wszystkim na
rynku wewnętrznym Rosji. To wydaje się oczywiste. W dalszej kolejności odbija
się na notowaniach giełdy. Jest jednak zaskoczenie w postaci zakłóceń na
giełdach światowych, w tym również warszawskiej. http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/706205,1165423-Rubel-pograza-sie-w-bagnie-bez-dna.html
http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/705501,1165568-PIMCO-stracilo-na-rublu.html
Rosja jeszcze
się szarpie, ale wobec nieprzewidywalności zachowań Putina nie wiadomo jak
zareaguje na obecną sytuację. Komu pierwszemu puszczą nerwy?
Jeszcze taka
ciekawostka. Dotyczy oceny sytuacji w Rosji przez analityków rynku:
Zasadniczym powodem załamania na
rosyjskim rynku walutowym nie jest spadek cen ropy naftowej, lecz zaniechanie
reform zdywersyfikowania gospodarki - mówi analityk Standard Banku Timothy Ash.
Eksport ropy i gazu wynosi połowę przychodów rosyjskiego budżetu i 68 proc.
przychodów z eksportu. Na to uzależnienie rosyjskiej gospodarki od eksportu
surowców energetycznych zwracał uwagę m.in. były minister finansów Aleksiej
Kudrin (2000-11), ale jego obawy zignorowano, a jego samego odsunięto -
przypomina Ash.
Ash przyznaje, że zachodnie sankcje
zaszkodziły gospodarce rosyjskiej odsysając z niej rezerwy walutowe. Miały
zwielokrotniony efekt przez to, że szły w parze ze spadkiem cen ropy. Sankcje
popchnęły też władze do błędnej decyzji nałożenia embarga na import żywności,
co pobudziło inflację i uderzyło w konsumentów. Decyzję ws. rosyjskich
kontrsankcji nazywa Ash "negatywnym sygnałem" pod adresem
zagranicznych inwestorów, który ogólnie zaszkodzi perspektywie wzrostu
gospodarki.
Do każdych działań reformatorskich potrzeba czasu. Tego już zabrakło.
stary.piernik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz