niedziela, 16 lutego 2014

O pisaniu na blogu słów kilka



Czy pisanie na blogach to strata czasu? Zależy jak do tego podejść. Ja traktuję to głównie jako formę gimnastyki umysłowej. 
Mam swoje lata, spory bagaż doświadczenia życiowego i jak mówią mi czasami, tzw. lekkie pióro. Mam też, wydaje mi się, dobrą orientację w otaczającej rzeczywistości społeczno-polityczno-ekonomicznej. Nade wszystko zaś staram się nie nudzić.
Jestem na emeryturze i mam sporo wolnego czasu. Mogę go zagospodarować na różne sposoby. Jedną z możliwości jest siedzenie przed ekranem komputera. Nie jest to może najzdrowsze zajęcie ale zapewniam, nie absorbuje mnie ono całkowicie. Siedzieć można na różne sposoby. Można robić to bezproduktywnie, ale można też robić to twórczo. Wybrałem wersję drugą. Od kilku lat komentuję wydarzenia. Wyrażam swoją opinię. W zasadzie w jednym miejscu, na jednym blogu. Przez lata był to blog @kataryna. Ostatnio zagościłem na dłużej na blogu @lexie2010. W innych miejscach bywam, ale sporadycznie. Te inne miejsca mają swoją specyfikę. Są to albo towarzystwa wzajemnej adoracji, albo tzw. Hyde Parki.
Trudno jest znaleźć forum na którym można wyrażać swoje poglądy i polemizować z poglądami innych osób. Poszczególne blogi mają swoje preferencje. Od lewej do prawej strony, patrząc przez pryzmat polityki. Nie ma w zasadzie blogów neutralnych, ani politycznie, ani światopoglądowo. Jest tylko kwestią czasu kiedy uda się to wychwycić. Problem polega na tym, czy wyrażamy własne poglądy, czy świadomie lub bezwiednie robimy za pas transmisyjny i upowszechniamy czyjeś. Żeby wyrażać własne, trzeba najpierw je mieć. A poza tym umieć je racjonalnie bronić. Trzeba przy tym umieć słuchać innych. To trudna sztuka. Trzeba pamiętać, że zwykle nie wiemy kto jest moim interlokutorem. Może to być ktoś bezpośredni i szczery, a może być nim wytrawny manipulator.
Na blogu dodatkowe zamieszanie wprowadza moderator lub administrator bloga. On decyduje kiedy i w jakiej formie wysłany tekst ukaże się na ekranie monitora ekranowego. Optymalnym rozwiązaniem jest według mnie takie, gdy wpis pojawia się natychmiast, a całkowita odpowiedzialność za jego treść spoczywa na jego autorze.
Anonimowość dodaje odwagi, ale też nie może gwarantować bezkarności. Tu już wchodzę na dość grząski grunt, bo od lat trwa walka o wyeliminowanie anonimowości, głównie po to, żeby uciszyć otwartą krytykę wszelkiej maści „świętych krów” jak i poglądów na określone tematy. Problem jest o tyle trudny, że nie ma jednoznacznej kwalifikacji prawnej czynu. Okazuje się, że „pokrzywdzeni” bardzo chętnie korzystają z § 212 kk, który został ustanowiony bardzo dawno temu i do dzisiaj nie został usunięty z kodeksu karnego. Podejmowane wielokrotnie próby usunięcia go w drodze nowelizacji ustawy, okazały się bezskuteczne. Nie chodzi tu bynajmniej o depenalizację czynu, ale o przeniesienie jego ścigania do kodeksu cywilnego. Póki co liczba spraw wniesionych w związku z § 212 kk niepokojąco rośnie. 

stary.piernik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Informacja dotycząca plików cookies: