środa, 8 sierpnia 2012

Odwracacze uwagi



Sierpień to miesiąc ważnych dla narodu polskiego rocznic historycznych. Dotyczy to zwłaszcza naszej historii najnowszej. To rocznica „cudu nad Wisłą” i Sierpnia 1980 roku. To także rocznica wymarszu Pierwszej Kadrowej z Oleandrów. W mediach są oczywiście wzmianki o tych rocznicach. Ale zostały one przyćmione przez informacje, które stawiają przed nami zasadnicze pytanie: Gdzie my żyjemy?
O co właściwie chodzi? Otóż w dzisiejszej „Rzeczpospolitej” ukazała się notatka
będąca nawiązaniem do wcześniejszej
„Bohaterem” afery jest polski MSZ, który za pieniądze podatników, jakżeby inaczej, promuje za granicą książkę „Inferno of Choices" (Piekło wyborów) /wydanie drugie, rozszerzone; okazuje się, że wydanie pierwsze pochodzi z 2011 roku/. Przykład tej promocji
Ministerstwo Spraw Zagranicznych, zamiast zabiegać o jak najlepszy wizerunek Polski za granicą, nakazało naszym placówkom dyplomatycznym promowanie anglojęzycznej wersji tej książki. Dominującym tematem opracowania jest nasz antysemityzm, a bohaterami – szmalcownicy i Polacy szabrujący żydowskie majątki.
Dodatkowym smaczkiem w sprawie jest wydawca książki. To Oficyna Rytm byłego oficera SB Mariana Kotarskiego vel Pękalskiego. Dokument nakazujący polskim placówkom promowanie „Inferno of Choices" został wysłany w lipcu tego roku, a więc już po tym, gdy tygodnik „Uważam Rze" ujawnił, że Kotarski nazywa się Pękalski i był majorem SB. W latach 80. podszywał się pod opozycjonistę i działał w podziemiu, by od środka  niszczyć nielegalne wówczas organizacje. Po tym tekście współpracę z Rytmem zerwały m.in. IPN i Światowy Związek Żołnierzy AK.
MSZ oczywiście nie widzi problemu twierdząc, że to wybór tekstów znakomitych polskich historyków, a także materiałów i dokumentów Polskiego Państwa Podziemnego przedstawiających kontekst historyczny, w jakim dokonywała się zagłada Żydów na terenach okupowanej przez Niemcy Polski.  Faktycznie, w książce znalazły się pozycje wybitnych autorów, m.in. wyciąg z książki prof. Władysława Bartoszewskiego czy opracowanie Marcina Urynowicza pokazujące polską martyrologię i okupacyjne realia. Jednak na siedem kluczowych opracowań pięć mówi o polskich szabrownikach, o tym, jak Polacy pomagali Żydom za pieniądze, o antysemityzmie czy kolaboracji z Niemcami. Marcin Zaremba pisze wręcz o przemyśle szabrowniczym. Podobnie rzecz wygląda z doborem dokumentów źródłowych.
Przy całym „obiektywizmie” autorów trudno znaleźć, bo jakżeby inaczej, informacje o zachowaniach samych Żydów w tych trudnych dla wszystkich, nie tylko Żydów, czasach. Szmalcownictwo nie było im obce. Jak to się działo, że Żydzi w gettach mieli własną strukturę administracyjno-policyjną, która ochoczo współpracowała z okupantem niemieckim. Gdyby rzecz ograniczała się tylko do tego. Współpraca Żydów z niemieckim okupantem miała również charakter konspiracyjny, tajny.
Przykładowo, trudno znaleźć materiały dotyczące organizacji Żagiew
Jest to o tyle istotne, że łatwo o pomieszanie pojęć
Podobnie wygląda sprawa Grupy 13.

Jak widać, kij zawsze ma dwa końce. Nie można biernie przyglądać się manipulacjom faktami historycznymi. 
Świadomie pominąłem sprawy zachowań Żydów poza Warszawą. 
To temat znacznie poważniejszy i brzemienny w skutkach.

Stary.piernik

7 komentarzy:

  1. Jak Urynowicz to i urynoterapia, a więc leczenie moczem. Mo cium Panie.
    Uryna jest lekiem nadzwyczaj skutecznym, a ponadto nie ma żadnych działań ubocznych.

    OdpowiedzUsuń
  2. w ramach uzupełnienia zacytuję jeden z komentarzy pod tekstem "Rzeczpospolitej"
    http://www.rp.pl/artykul/69745,922559-Szabrownik-opowie-o-Polsce.html
    Mariusz (gość) pisze: 7 sierpnia 2012 06:16:23

    Czy naprawdę nie ma polskiej książki opowiadającej nasza "wersję" historii? Musimy powielać opowieści Rosjan, Niemców czy Żydów, a przez to je autoryzować? Nie możemy mówić własnym językiem o własnej historii. To nas napadnięto, zdradzono, ograbiono i zgwałcono. To my byliśmy ofiarami, a nie "wyzwolicielami". Dlaczego MSZ firmuje takie kalumnie. Może lepiej "polski" MSZ wskaże drugi taki naród który stworzył tak liczne i tak dobrze funkcjonujące państwo podziemne z armią i wszystkim organami potrzebnymi do przetrwania narodu. Dlaczego MSZ nie napisze że to nasi "sojusznicy" Anglia i Francja wystawili nas wciągając do wojny. Dlaczego nie przytoczy słów Stalina że to "Polska jest jego największą zdobyczą wojenną". Środowiska żydowskie lepiej niech sobie przypomną co wyrabiały na ziemiach zajmowanych przez sowietów i co robiły w szeregach "utrwalaczy władzy ludowej" a potem dopiero dorabia nam gębę szmalcownika. Kto go ratował i za jaką cenę widać nawet w Yad Vashem. Mamy prawo do prawdy...

    p.s. Małe sprostowanie. MSZ nie musi pisać. Powinien promować prace, których autorzy o tym piszą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy polski MSZ rozumie, co to jest "polska racja stanu"? Mam poważne wątpliwości. Chyba, że mamy do czynienia z działaniem z premedytacją na szkodę Polski i Polaków.
    głos kolejnego komentatora:

    Gedeon (gość) pisze: 7 sierpnia 2012 09:36:49

    Nie słyszałem, żeby francuski MSZ wydał książkę gdzie stałoby, że Francuzi w cxasach II wojny zapakowali swoich Zydów do SNCF czyli kolei francuskich i wywieźli ich do Auschwitz , co więcej kazali sobie kolejom niemieckim zapłacić za ich bilety?? Ostatnia rata jaka spłynęła dla Francji od kolei niemieckich Deutsche Bahn spłynęła w 1997 r. Pytanie _ ciekawe dlaczego nikt Francuzów nie oskarża o antysemityzm - zgadnij ???? skowroneczku - jak pisał nieodżałowany Kisiel !

    OdpowiedzUsuń
  4. Musimy sobie zdawać sprawę, że są książki autorów polskich, opisujące obiektywnie Holocaust. Jedną z nich jest "Poland's Holocaust" Tadeusza Piotrowskiego.
    Chyba lepiej by było, gdyby polski MSZ promował taką książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostaliśmy już połknięci teraz jesteśmy trawieni. Co tam jakieś publikacje. Gdyby nie było takich szuj jak Sikorski i cały MSZ nie bylibyśmy połknięci. Nadzieja tylko w tym, że jesteśmy narodem niezjadliwym. Tak w pewnym momencie stajemy się trujący. I znów będą się drzeć ci, którzy się pochorują, że Polak im zaszkodził.
    Licytacja na książki jest naprawdę zabawna.
    Kaczyński musiał zginąć, ponieważ za wolno się zabierał do odszkodowań. Ale to się kończy. Pozycja książkowa? A niech ją diabli biorą. Popatrzeć należy na tych, którzy się ustawiają na obrońców. To ta sama nacja. I zawodzą, i płaczą. A chodzi o kasę i pozostanie u młynka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym akurat się zgadzam. Od dłuższego czasu obserwuję takie zjawisko. Grupa "troskliwych" rzuca pomysł kolejnego okrągłego stołu. Mają oczywiście kandydatów. Swoich. Pozostaje uruchomić tylko mechanizm. Dlatego bierność jest im na rękę. Przed tym trzeba się bronić. Bo inaczej będzie jak zawsze.

      Usuń
  6. Czy ten temat zajmie należne miejsce w naszej historii najnowszej?
    http://blogpress.pl/node/13896

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: