niedziela, 29 lipca 2012

Na co nas stać?


Do napisania skłonił mnie tym razem artykuł zamieszczony w GW
Sprawa ma swoją historię sięgającą 1945 roku. Wówczas prywatne grunty na terenie Warszawy zostały przejęte bez odszkodowania przez państwo polskie. W większości były to wtedy rumowiska i gruzy. Warszawa, z ponad milionowej metropolii stała się miastem liczącym niespełna 400 tysięcy mieszkańców. Zniszczenia dotyczyły około 85% infrastruktury miasta. Trzeba było rozminować ponad 1000 budynków, usunąć tony niewybuchów bomb i pocisków artyleryjskich, usunąć gruz, najpierw dla udrożnienia ciągów komunikacyjnych, później na placach budów.
Początkowo zamierzano przenieść stolicę do Łodzi. Jednak ostatecznie ta koncepcja upadła. Zadecydowano o odbudowie Stolicy. Padło wówczas hasło: cały naród buduje swoją Stolicę. Do odbudowy  pospieszyli ludzie z całej Polski. Cegłę do odbudowy pozyskiwano z rozbiórki domów niemieckich na Ziemiach Odzyskanych.  W 1951 roku wyznaczono nowe, poszerzone w stosunku do okresu międzywojennego, granice administracyjne miasta.
Dekret o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze miasta stołecznego Warszawy, zwany potocznie dekretem Bieruta wydano w październiku 1945 r. Na jego mocy wszelkie nieruchomości w granicach ówczesnej Warszawy przeszły na własność gminy. Nigdy nie wydano przepisów wykonawczych, które regulować miały zasady i sposób ustalania odszkodowania i jego wypłaty.
Na mocy dekretu Bieruta, na własność Warszawy przeszło ok. 40 tys. prywatnych działek, leżących w granicach miasta z 1939 r. Jak podkreślały ówczesne władze, celem dekretu miało być uzyskanie możliwości szybkiego dysponowania terenami na obszarze stolicy, co miało przyczynić się do jej jak najszybszej odbudowy ze zniszczeń wojennych. Z danych Skarbu Państwa wynika, że wartość roszczeń odszkodowawczych na terenie Warszawy wynosi ogółem - szacunkowo - 40 mld zł. Co roku wypłacane odszkodowania z tytułu roszczeń spadkobierców nieruchomości, zajętych dekretem Bieruta w Warszawie, wynoszą od 250 do 600 mln zł.
W tym wszystkim wiele rzeczy mnie dziwi, a co najmniej wzbudza wątpliwości. Dlaczego Warszawa ma być pod względem warunków reprywatyzacji uprzywilejowana? Dlaczego odszkodowania mają dotyczyć aktualnych cen rynkowych gruntów? Dlaczego odszkodowania mają być wypłacane przez miasto, jeśli grunty przejął skarb państwa?
Na jakich zasadach wypłacano odszkodowania za utracone mienie na Kresach Wschodnich? Jak rozwiązywane są kwestie własności na terenach poniemieckich na tzw. Ziemiach Zachodnich i Prus Wschodnich ?
Zadziwia mnie beztroska posłów, senatorów, a dalej sądów, podejmujących od lat decyzje w tych delikatnych bądź co bądź sprawach. 
Wypłata odszkodowań nie następuje z prywatnej kieszeni. Płacimy za to my wszyscy. W większości nie mający z tym nic wspólnego.
Wydaje się, że najpierw powinny być jednolite regulacje prawne, a dopiero później powinny nastąpić sądownie ustalone wypłaty odszkodowań. Tymczasem to co się dzieje, to klasyczna wolna amerykanka. Racje ma ten, kto ma więcej pieniędzy na renomowaną kancelarię adwokacką. Wątpliwości, w wielu przypadkach, wzbudza dokumentowanie prawa własności do spornych terenów.   
Poza tym, czy każdy kto poniósł straty w związku z działaniami wojennymi na ziemiach Polski, otrzymał odszkodowanie? Czy w ogóle coś takiego jest brane pod uwagę?

 stary.piernik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Informacja dotycząca plików cookies: