W
dyskusji wokół nowelizacji ustawy o IPN króluje nowomowa. Ostatnio na pierwszy
plan wyszła „wyjątkowa wrażliwość narodu żydowskiego”. O co tu chodzi? Czy
Żydzi in gremio to jakieś wyjątkowe mimozy? Wolne żarty. Polacy też mają swoją
wrażliwość i nie pozwolą sobie pluć w twarz!
Co
znaczy określenie „prywatne rozmowy” między przedstawicielami rządu polskiego i
rządu USA w sprawie znowelizowanej ustawy o IPN? Znowu o naszych sprawach
decydować będzie się przy kawiarnianym stoliku?
Te
kilkanaście dni dyskusji na temat spowodowały, że wielu z nas sięgnęło do
wiedzy źródłowej i uporządkowało sobie w głowie fakty. Co z nich wynika? Fakt
podstawowy to ten, że Żydzi nie są zainteresowani, ba wręcz zabraniają badań
historycznych, a nawet dyskusji o Holocauście.
Jeżeli
pod określeniem badania historyczne mają kryć się kłamstwa Jana Grossa, czy Jana
Grabowskiego, to dziękuję, nie skorzystam. Dla Żydów Holocaust to bez mała
religia. Dla wielu Polaków wstydliwa wiedza o zachowaniu Żydów w tych trudnych
dla nich czasach.
Kłamstwo
ma to do siebie, że ma krótkie nogi, a historia europejskich Żydów w czasie II
wojny światowej oparta jest na kłamstwie, które usiłuje się przykryć ustawowym
zamordyzmem w postaci ustawy ścigającej karnie tzw. kłamstwo oświęcimskie. https://konwentnarodowypolski.wordpress.com/2014/01/23/mit-6-milionow/
To co napisałem dalej jest udokumentowane w wielu materiałach źródłowych.
Jaka
jest prawda? Po pierwsze trudno do niej dotrzeć. Po drugie, zbyt dociekliwym
nie wyszło to na zdrowie. Niektórzy przypłacili to życiem. Po trzecie nam nie
wolno milczeć, bo Żydzi usiłują od lat wybielić swoje sumienia kosztem Polski i
Polaków. Za antypolską nagonką od lat stoją środowiska żydowskie. Z tym
zdążyliśmy się oswoić, ale nie zaakceptowaliśmy tego. Za to Żydzi zrobili sobie
z Holocaustu dochodowy biznes, znany jako przedsiębiorstwo Holocaust /Holocaust
Industry/.
Temat ma
swoją wieloletnią historię, bo został oficjalnie postawiony już na procesie
norymberskim, a tam zostało stwierdzone, że w świetle prawa międzynarodowego, za
cały moralno-prawny wymiar przestępstw na terenie okupowanego państwa,
odpowiada okupant tego kraju. A więc za Polskich kolaborantów i szmalcowników
prawnie odpowiadają Niemcy. W uzupełnieniu dodam, że Polska na tym procesie
mimo, że była stroną pokrzywdzoną, miała tylko status obserwatora. Natomiast
Żydzi już wówczas zaczęli budować w światowej opinii publicznej swój status jedynych
autentycznie pokrzywdzonych. Zginęło około 6 milionów Polaków i tyle samo
Żydów. Historia, a ściślej sposób jej prezentacji dowodzi, że najważniejsza
jest narodowość ofiar.
Nie
odnoszę się do liczby Żydów którzy zginęli w wyniku działań wojennych na
ziemiach polskich będących pod okupacją niemiecką. Dla mnie ważne są
okoliczności w jakich doszło do tego ludobójstwa. Właśnie te okoliczności są źródłem
wstydu dla dzisiejszych Żydów w Izraelu i rozrzuconych po świecie. Można sobie
zadać pytanie czy Niemcy tak doskonale znali psychikę Żydów, że potrafili ich
zmusić do współpracy przy dokonaniu ich samozagłady?
Getta
jako takie istniały przed wojną. Niemcy otaczali je murami na życzenie Żydów
którzy w ten sposób chcieli bronić się przed rzekomą agresją ze strony Polaków.
Getta
miały własną administrację złożoną wyłącznie ze swoich ziomków. Podobnie było z
policją porządkową. Te struktury stanowiły 6-10% ogółu mieszkańców getta. O
dokonaniach tej spółki z nieograniczoną nieodpowiedzialnością można godzinami. Dla
ratowania własnego życia byli w stanie poświecić nawet własną rodzinę.
Jak
ocenić 150 tysięczną armię złożoną z Żydów, od szeregowców po generałów,
służących z pełnym oddaniem Hitlerowi?
Podstawowy
atak, ze strony Żydów, na Polskę i Polaków związany jest z ratowaniem Żydów
zagrożonych śmiercią na terenach okupowanych. Dla Żydów nie ma znaczenia jakie
zagrożenie stanowiło to dla Polaków. Według ich narracji byliśmy zobowiązani
ich ratować. Za wszelka cenę. Dlaczego? Pomijają fakt, że sami nie chcieli się ratować.
Interesowało ich wyłącznie przetrwanie, nawet kosztem swoich pobratymców. Szczególnie
widoczne było to od czasu kiedy Niemcy podjęli decyzję o „ostatecznym
rozwiązaniu problemu żydowskiego”, gdy Żydzi traktowali Polaków jako wrogów
stanowiących dla nich realne zagrożenie.
Żydzi
zamieszkali na ziemiach II Rzeczypospolitej stanowili ponad 50% wszystkich
zamieszkałych w Europie i tylko na terenach GG i wcielonych do III Rzeszy za
pomoc udzielaną Żydom była jedna kara. Śmierć udzielającego pomocy i jego
rodziny. Egzekucje wykonywane były na miejscu bez żadnego sądu. Mimo tego
Polacy ratowali i ginęli.
Mało się dzisiaj
mówi o skuteczności akcji pomocy Żydom i o skuteczności współpracy Żydów z Niemcami
w gettach. Szacuje się, że w ratowanie Żydów zaangażowanych było 400 tysięcy do
1,7 mln Polaków. Wynika to z następującej kalkulacji:
Według Normana Daviesa,
w chwili zakończenia drugiej wojny światowej mieszkało w Polsce 24 miliony
Polaków.[2] Jeśli
przyjąć, że jedna trzecia populacji była dziećmi, a w ratowanie Żydów – poza
nielicznymi wyjątkami – z natury rzeczy mogli angażować się tylko ludzie
dorośli, zaś w uratowanie życia jednego polskiego Żyda zaangażowanych było
przeciętnie około 10 Polaków, to okazuje się, iż w ratunek
40-169 tys. polskich Żydów zaangażowanych było od 400 tys. do 1,7 miliona spośród 16 milionów dorosłych Polaków.
40-169 tys. polskich Żydów zaangażowanych było od 400 tys. do 1,7 miliona spośród 16 milionów dorosłych Polaków.
Dr Ewa Kurek w
swym opracowaniu http://solidarni2010.pl/27404-ewa-kurek-trudne-sasiedztwo-polacy-i-zydzi-ok1000-1945-cz-52.html
posługuje sie takim porównaniem:
Dla oceny skali ratowania Żydów przez
Polaków niezwykle ważne jest uświadomienie sobie, iż z powodu postawy polskich
Żydów wobec poszukiwania ratunku poza murami gett i autonomii, liczby
uratowanych
w Polsce Żydów nie należy porównywać z liczbą ludności żydowskiej mieszkającej w Polsce, lecz z liczbą tych polskich Żydów, którzy poprzez odrzucenie wiary w niemieckie i żydowskie rozporządzenia,
a następnie opuszczenie getta i zawierzenie Polakom, podjęli próbę ratowania własnego życia, czyli dali Polakom szansę na ocalenie. Z samej zasady bowiem Polacy nie byli w stanie ratować polskich Żydów wbrew ich woli.
w Polsce Żydów nie należy porównywać z liczbą ludności żydowskiej mieszkającej w Polsce, lecz z liczbą tych polskich Żydów, którzy poprzez odrzucenie wiary w niemieckie i żydowskie rozporządzenia,
a następnie opuszczenie getta i zawierzenie Polakom, podjęli próbę ratowania własnego życia, czyli dali Polakom szansę na ocalenie. Z samej zasady bowiem Polacy nie byli w stanie ratować polskich Żydów wbrew ich woli.
Nie dysponujemy ścisłymi
liczbami uratowanych w Polsce Żydów, ale też nigdy nie dowiemy się,
ilu polskich Żydów opuściło getto i szukało ratunku u Polaków. Jeśli jednak przyjąć średnie szacunkowe, czyli średnią uratowanych w przedziale 40-170 tys. i średnią szukających ratunku w przedziale 170-335 tys. okazuje się, że spośród 202,5 tys. szacunkowych polskich Żydów, którzy szukali ratunku wśród Polaków, życie ocaliło 105 tys. osób, czyli ponad połowa. Jeśli taką szacunkową symulację zrobić w najgorszym wariancie, czyli przyjąć, że ratunku wśród Polaków szukało 335 tys. polskich Żydów, ale ocalenie znalazło tylko 40 tys. osób (Filip Friedman), to okazuje się, że Polacy ocalili życie co dziesiątemu polskiemu Żydowi, czyli 10% spośród tych, którzy o ratunek poprosili.
ilu polskich Żydów opuściło getto i szukało ratunku u Polaków. Jeśli jednak przyjąć średnie szacunkowe, czyli średnią uratowanych w przedziale 40-170 tys. i średnią szukających ratunku w przedziale 170-335 tys. okazuje się, że spośród 202,5 tys. szacunkowych polskich Żydów, którzy szukali ratunku wśród Polaków, życie ocaliło 105 tys. osób, czyli ponad połowa. Jeśli taką szacunkową symulację zrobić w najgorszym wariancie, czyli przyjąć, że ratunku wśród Polaków szukało 335 tys. polskich Żydów, ale ocalenie znalazło tylko 40 tys. osób (Filip Friedman), to okazuje się, że Polacy ocalili życie co dziesiątemu polskiemu Żydowi, czyli 10% spośród tych, którzy o ratunek poprosili.
Dla
właściwej oceny skali polskiego ratowania – minimum 10% uratowanych – warto
zestawić powyższe szacunki z faktem, że spośród 250 tys. polskich Żydów
mieszkających w 1939 roku w autonomii żydowskiej (państwie żydowskim) w Łodzi,
Chaimowi Rumkowskiemu, który działał zgodnie z żydowskim prawem poświęcania
części społeczności żydowskiej dla ocalenia pozostałych – udało się ocalić
zaledwie 887 osób, czyli 0,35% ludności „żydowskiego państwa”.
Dla równowagi
warto przypomnieć, że USA odmówiły w 1939 roku przyjęcia 930 Żydów uciekających
z III Rzeszy http://altiok.blox.pl/2011/05/13-V-1939-Podroz-przekletych.html.
Niechlubny rekord dzierżą jednak Francuzi którzy jeszcze po wojnie wystawili Niemcom
rachunek za pociągi wywożące Żydów z Francji do obozów koncentracyjnych. http://wyborcza.pl/1,76842,11470794,Rachunek_za_transporty_do_Auschwitz.html?disableRedirects=true
http://www.nakolei.pl/rola-kolei-niemieckiej-db-w-holocauscie/
Awantura
rozpętana przez Żydów wokół nowelizacji ustawy o IPN ma tylko jeden konkretny
cel, wydarcie pieniędzy i to bardzoooo dużych. Nie ma zmiłuj.
stary.piernik
Słuchając różnych wypowiedzi w mediach można odnieść wrażenie, że rozpiera nas duma, że postawiliśmy się. Nareszcie. Osobiście zachowuję dystans i powściągliwość. Do końcowego sukcesu daleka droga.
OdpowiedzUsuńTen atak na Polskę jest zbyt silny i skoordynowany. Izrael może spuścić z tonu, ale pozostaje jeszcze lobby żydowskie, zwłaszcza amerykańskie. Im pieniądze przysłaniają świat i zdrowy rozsądek. Interesujące będzie oficjalne stanowisko prezydenta USA. Na razie są mało czytelne komunikaty Departamentu Stanu. Nie spodziewam się niczego szczególnego, bo wybór jest właściwie żaden. Izrael jest od lat dla USA partnerem strategicznym, a Polska środkiem do realizacji celu geopolitycznego w Europie Środkowo-Wschodniej. Ten cel jest doraźny i w każdej chwili może zostać skorygowany. USA są pod wieloma względami w trudnej sytuacji. Musza dokonać wielkiego wysiłku finansowego żeby utrzymać rolę hegemona w dzisiejszym świecie, a nie ma pewności, że temu zadaniu podołają.
Wielcy tego świata tyle razy nas sprzedali, że ten kolejny nie zrobi im różnicy. Nam bez poparcia USA będzie bardzo trudno, a USA bez nas da sobie radę. Pytanie brzmi: jaką cenę przyjdzie nam zapłacić za udzielone nam wsparcie?
Bardziej podświadomie czujemy, że sytuacja jest poważna. Tymczasem politycy zajęci są wzajemnym zwalczaniem się i pilnowaniem własnego koryta. Nawet Kościół nie jest w stanie się z tego wyłamać.