wtorek, 30 sierpnia 2016

Co zostało z legendy?



Najtrudniej jest walczyć z legendą. 
W publicystyce nazywa się to odbrązowianiem postaci i jest praktykowane od wieków,
z różnym skutkiem. Wydawałoby się to oczywiste, a jednak ...

Od kilkudziesięciu lat latem realizowany jest podobny scenariusz. Obchodzimy kolejne rocznice wybuchu Powstania Warszawskiego, Bitwy Warszawskiej 1920 roku, wydarzeń poznańskich w 1956 roku oraz oczywiście rocznicy wydarzeń Sierpnia 1980 roku. Do tego dochodzą wydarzenia pozaplanowe, wynikające z bieżącego kalendarza. 

Każda taka rocznica ma swego bohatera, pojedynczą osobę lub bohatera zbiorowego. Często też są podejmowane dyskusje, czy ten bohater znalazł się na piedestale słusznie, czy też nie? Te wątpliwości nie omijają nikogo. Od lat toczą się dyskusje na temat roli jaką odegrał w II RP Józef Piłsudski. Jego apologeci starannie przemilczają albo relatywizują jego zachowania i czyny które mu chluby nie przynoszą. Dzisiaj jest to spór wyłącznie między historykami.

Współcześnie mamy jednak żyjącego bohatera o którym mówi się dużo i często. Co gorsze sam bohater nie uznaje za stosowne milczeć i systematycznie dorzuca coś nowego do swej biografii. Mówię oczywiście o Lechu Wałęsie, legendzie „Solidarności”. Nie wiem ilu dzisiaj jest ludzi nie uważających go za postać kontrowersyjną. Dla mnie był taką postacią prawie od samego początku jego działalności publicznej. Jego błąd życiowy polegał na tym, że nie wyczuł kiedy należy wycofać się z czynnego życia politycznego.

Z lokalnego działacza związkowego został wykreowany na szefa krajowej Solidarności, a później, w uznaniu zasług dla komuny /to nie pomyłka/, został prezydentem III RP. Wtedy uderzyła mu do głowy woda sodowa. Po zakończeniu kadencji mógł w chwale wycofać się z czynnego życia politycznego. Nie zrobił tego i jego kariera odtąd stacza się po równi pochyłej. Czy już osiągnął dno? Tego nie wiem, ale jego zachowanie na uroczystościach pogrzebowych Inki pokazało jak nisko upadł. http://pl.blastingnews.com/spoleczenstwo/2016/08/walesa-zmieszany-z-blotem-przez-tlum-patriotow-bolek-judaszu-wideo-001088371.html 
Od byłego prezydenta mam prawo wymagać żeby odróżniał udział w oficjalnej uroczystości kościelnej i państwowej od pójścia na ryby, czy na plażę. 
Ale można też powiedzieć czego wymagać od ćwoka.

Dzisiaj jego zachowania mają jeden cel, wyrażony kiedyś w powiedzeniu: nie  ważne dobrze, czy źle, byle nazwiska nie przekręcili. 

stary.piernik

2 komentarze:

  1. J. Żakowskiego od dawna nie trawię, ale ten tekst http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/291166,1,mleko-sie-rozlalo.read bardzo trafnie opisuje LW.
    Ważne, że nie traci na aktualności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Słucham wystąpień okolicznościowych podczas dzisiejszych obchodów rocznicy Sierpnia;80 i krew mnie zalewa. Czy my jako naród jesteśmy naprawdę tak głupi? Że można nam wszystko wmówić? Przecież żyją jeszcze miliony, które z autopsji znają wydarzenia tamtych dni. Trzeba mieć odwagę, cywilną i polityczną, żeby odróżnić tych którzy byli wówczas realnymi przywódcami od aktorów drugiego planu. Lansowanie na siłę wielkości LK zaczyna być oględnie mówiąc, niepoważne.
    Podobnie sprawa wygląda z oceną wydarzeń poprzedzających ów Sierpień. Wystarczy poczytać /dla odświeżenia pamięci/ co pisano na ten temat przez minione lata i to z różnych pozycji politycznych i ideologicznych.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: