piątek, 8 lipca 2016

Warsaw NATO Summit 2016



Trwa szczyt NATO w Warszawie i płyną słowa, słowa, słowa.
Jedną z form dezinformacji jest nadmiar informacji. 
W mojej ocenie z czymś takim mamy do czynienia obecnie. Słowa płynące z ust polityków, ekspertów i wszelkiej maści komentatorów mają jeden cel. Uspokoić opinię publiczną, że wszystko jest ok. Czy jest? Tego nie jestem pewien. Ściślej mówiąc, mam poważne wątpliwości. Świat zachodni przespał ostatnie co najmniej 20 lat. Tak było wygodnie. Ponad 70 lat jakie minęły od zakończenia II wojny światowej spowodowały, że wojna stała się dla wielu pojęciem abstrakcyjnym. Inaczej wygląda na ekranie tv, a inaczej na wyciągnięcie ręki, czy przynajmniej w zasięgu wzroku.
Pierwszy błąd popełnili teoretycy wojny. Przez kilka lat nie brali pod uwagę, że druga strona, w tym przypadku Rosja, nie zrezygnuje z odzyskania swej strefy wpływów, a ponadto wdroży nowe formy walki. Nie tak dawno trudno było znaleźć w encyklopedii definicję wojny hybrydowej. Media z pogardą mówiły o jakichś „zielonych ludzikach”. Tymczasem „zielone ludziki” zaanektowały Krym, zaangażowały się w wojnę we wschodniej Ukrainie. Nie ma do końca pewności, czy nie wszczynały burd w Marsylii podczas rozgrywanych mistrzostw Europy w piłce nożnej. Co jeszcze zrobią? Rosja do perfekcji opanowała wojnę dezinformacyjną, z wykorzystaniem wszelkich dostępnych środków, zwłaszcza internetu. Dużo się mówi o tzw. cyberwojnie. https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_cybernetyczna
Czym są akty terroryzmu? Czy to jest to samo co miało miejsce w XIX i XX wieku?
Dużo mówi się o jedności interesów państw członkowskich NATO. To jeden ze współcześnie funkcjonujących mitów. Tak naprawdę dominują interesy poszczególnych państw. One są wspólne tylko tam, gdzie są zbieżne z interesami tych wielkich graczy. 
Rola USA jest tu specyficzna, my musimy bardziej skupiać się na roli Niemiec, w mniejszym stopniu Francji i Wlk. Brytanii.
Niemcy, zwłaszcza w ostatnich miesiącach pokazali, że ich interesy mogą być wspólne z interesami NATO o ile nie kolidują z ich interesem narodowym. Wojna to ostateczność. W czasach pokojowych ważniejsze dla nich i nie tylko, są interesy gospodarcze prowadzone z Rosją. Wartość handlowa tych interesów jest tak duża, że nie można sobie pozwolić na ich lekceważenie. Dlatego Niemcy starają się zredukować do minimum swoje zaangażowanie militarne skierowane przeciwko Rosji. Widać to było podczas ćwiczeń „Anakonda” kiedy nie wyrazili zgody na przejazd ciężkiego sprzętu wojsk USA po swych autostradach, a udział własnych wojsk ograniczyły do kompanii wojsk inżynieryjnych.
Nie powinien też nas zwieść gest ze strony Niemiec jakim było obdarowanie nas czołgami „Leopard”. To była czysta kalkulacja. Był zysk propagandowy, a do tego ekonomiczny. Było to tańsze niż złomowanie tych czołgów. Dzisiaj musimy od Niemców kupować do tych czołgów wszystko, łącznie z serwisem. W przypadku użycia ich na polu walki jesteśmy uzależnieni od polityki Niemiec. Na papierze mamy wojska pancerne silniejsze niż Niemcy.
Z drugiej strony  mamy postawę Rosji. W zestawieniu z potencjałem UE i NATO jej potencjał nie powinien stanowić zagrożenia. Rosja ma jednak do dyspozycji poważny argument jakim jest broń atomowa. Do jakiegoś momentu to jest tylko straszak. Po Hiroszimie i Nagasaki nikt nie użył jej na polu walki. To nie jest równoznaczne z tym, że jej nigdy nie użyje. Mimo realnego zagrożenia ze strony Chin i ekstremistów islamskich, Rosja podstawowe i najlepiej wyszkolone i wyposażone wojska utrzymuje w obszarze bezpośredniej styczności z państwami-członkami NATO. Mówi się, że jest to około 40% ogółu wojsk FR.
Kraje europejskie, bardziej od nas pragmatyczne w swej polityce zagranicznej, a ściślej w kontaktach  z Rosją, starają się ułożyć swe relacje z FR na poziomie nazwałbym bezpiecznym. To Węgry, Słowacja, Czechy, czy Bułgaria. Inną postawę przyjmują kraje Pribaltiki tzn. Litwa, Łotwa i Estonia. Problemem dla nich jest znacząca procentowo mniejszość rosyjska której lojalności nie mogą być pewni. Kraje te są jednak militarnie bardzo słabe i bez wsparcia NATO ich suwerenność względem FR jest na wodzie pisana. 
Nam pozostaje pracowite nadrabianie zaległości, bo na pewno nie zapewni nam suwerenności batalion wojsk NATO, nawet ten najlepiej wyposażony. To tylko wojska najemne. 

stary.piernik

6 komentarzy:

  1. stary.piernik8 lipca 2016 21:40

    O podsumowaniu szczytu NATO w Warszawie będziemy mówić w przyszłości. Prawdę mówiąc dzisiejszego słowotoku w mediach mam po dziurki w nosie, ale jedna sprawa zwróciła moją uwagę. Poza jednym przypadkiem nikt już nie mówi o budowie sił zbrojnych pod egidą UE, czyli dawniejszej UZE. Powód jest według mnie prozaiczny, pieniądze, a dokładniej ich chroniczny brak. Wcześniej nie zauważyłem u pomysłodawców refleksji na temat skąd wziąć wojska do tej armii i jak skoordynować dowodzenie tych wojsk z dowodzeniem wojsk NATO? Przecież gdyby UZE powstało to skąd wziąć wojsko? Trzeba by komuś zabrać, czyli co? Ograniczyć siły NATO, czy wojska wewnętrzne poszczególnych państw? Poza tym, podejmowanie decyzji w strukturach NATO pozostawia wiele do życzenia, a jak by to wyglądało w wojskach UE?
    Reasumując, wystarczy nam jeden „kłopot” jakim jest NATO.

    OdpowiedzUsuń
  2. stary.piernik9 lipca 2016 17:22

    Szczyt NATO w Warszawie zasadniczo kończy się. Teraz będą trwały dyskusje czy cele zostały osiągnięte i przez kogo? Moim zdaniem Polska, jeśli chodzi o sukces marketingowy, swoje cele osiągnęła. Jednak nie zgadzam się z chórem chwalców opowiadających, że wzrosło nasze bezpieczeństwo, głównie dzięki postawieniu batalionu wojsk w tzw. przesmyku suwalskim i utworzeniu brygady pancernej NATO w Żaganiu. To wszystko ma jakieś znaczenie na czas pokoju. Problem może powstać w sytuacji zagrożenia oczywiście nie z kosmosu, tylko ze strony FR.
    Za wartość dodaną szczytu NATO uznaję dostrzeżenie zagrożenia cyberwojną i wojną hybrydową. Dostrzeżenie to jedno, a możliwość skutecznego reagowania, to drugie. W ustach polityków i doraźnych ekspertów jest to wystarczające, ale rzeczywistość nie jest już tak różowa. Co jakiś czas dowiadujemy się, że doszło do włamania do informatycznej sieci bankowej, albo do wewnętrznej sieci jakiegoś ministerstwa, nie wykluczając obrony narodowej. To nie są działania amatorów którzy testują swoje umiejętności hakerskie.
    Z drugiej strony wrażenie powinna robić informacja, że Chiny mają jednostki wojskowe, o etacie pułku, zajmujące się wyłącznie testowaniem możliwości włamania do dowolnego systemu informatycznego na świecie. Inni takimi działaniami nie chwalą się, ale to wcale nie znaczy, że takich działań nie prowadzą. Zdaję sobie sprawę, że wszystkim psuje humor informacja o konieczności kolejnego zwiększenia wydatków na cele obronne. To są dodatkowe miliardy dolarów na utrzymanie batalionów NATO w Polsce, na Litwie, Łotwie i w Estonii. To pomoc Ukrainie i dalsza pomoc dla Afganistanu. Chętnych do finansowania tych wydatków nie ma, dlatego z zadowoleniem przyjęto deklarację Camerona, że Wlk. Brytania nie wyjdzie ze struktur NATO.
    Jest to jednocześnie dobra informacja dla producentów uzbrojenia których przedstawiciele z zainteresowaniem śledzili obrady w Warszawie.
    Jest jednak coś na co zwracam uwagę, a nie jest to nic nowego w stosunkach wewnętrznych NATO. Tym razem wychylił się prezydent Francji, który jak zawsze jest przeciwnikiem zaostrzania relacji z Rosją. Dla Francji kontakty gospodarcze są ważniejsze niż wszystko inne. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę na umiejętne lawirowanie Niemiec, które również przedkładają interesy gospodarcze z FR ponad wszystko inne.

    OdpowiedzUsuń
  3. stary.piernik9 lipca 2016 18:58

    Po zakończeniu szczytu NATO w Warszawie przyjdzie pora na podsumowania.
    Żałośnie wypadają pojękiwania opozycji o tym co rzekomo złego powiedział Dudzie Obama w sprawie TK. Moim zdaniem opozycja nie słuchała, albo nie zrozumiała tego co mówił Obama. http://vod.gazetapolska.pl/13698-przemowa-baracka-obamy-i-andrzeja-dudy
    W trakcie kilku kolejnych konferencji prasowych widać było jak na dłoni, że dziennikarze za wszelką cenę starali się zrobić z tego fragmentu wystąpienia Obamy aferę międzynarodową. Osobiście uważam, że Obama powiedział to co mu na kartce napisali. Poza tym źle zabrzmiały te słowa w ustach prezydenta, który nie może sobie poradzić z sędziami we własnym kraju.

    p.s. Przy okazji zauważyłem, że nie ma w internecie nagrania i tłumaczenia tego wystąpienia. Jest tylko jakieś dukanie tłumacza, a nie ma oryginalnej wypowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. stary.piernik9 lipca 2016 19:38

    Skoro już o TK mowa, to proszę spojrzeć na to http://ziut.neon24.pl/post/132541,helsinska-wyrocznia-praw-czlowieka-soros-przyjaciele

    Nasi legislatorzy o tym nie wiedzą, czy nie chcą wiedzieć?

    OdpowiedzUsuń
  5. stary.piernik10 lipca 2016 10:51

    Zgodnie z porządkiem rzeczy nastał czas podsumowań po szczycie NATO w Warszawie. Te podsumowania momentami są żenujące, bo PiS i PO zawzięcie udowadniają sobie czyje zasługi są tu większe. Jednocześnie PO nie potrafi się zdobyć na uznanie doniosłości ustaleń dokonanych w ostatnich dniach w Warszawie. Co do pryncypiów wiemy co się stało, teraz będziemy grzebać w szczególikach i różnych smaczkach. Do takich zaliczono przygotowania do zdjęcia grupowego i zachowania, w sumie prymitywnego, b. premiera rządu RP D.Tuska. Temat doczekał się nawet felietonu na jednym z blogów http://kontrowersje.net/slalom_g_wniarza_na_imprezie_dla_doros_ych_czyli_tusk_na_szczycie_nato
    Moim zdaniem i nie tylko, prezydent USA zachował się wobec prezydenta A. Dudy jak prostak. Zwrócił na to uwagę jeden z komentatorów Zbigniew Lazar podkreślając, że Obama nie miał prawa do pouczania gospodarza zwłaszcza, że na swoim podwórku ma podobny problem z sędziami Sądu Najwyższego. Teraz problem próbuje się spłycić zwalając winę na dobór słów przez Obamę, albo na jakość tłumaczenia. Ale niesmak pozostał.
    Ogólnie można powiedzieć, że dyskusja po szczycie przebiega przynajmniej teraz, zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami. Nie jest ważne co ustalono na szczycie, ważne jest co się dzieje wokół TK. Celuje w tym zwłaszcza PO i jej przystawki. Szczególnie żenująco wyglądały konferencje prasowe na których dziennikarze w kółko powtarzali pytania na które wcześniej udzielono odpowiedzi.
    Na tym tle w zasadzie nikt nie zwraca uwagi na jakość wypowiedzi Obamy, zarówno w trakcie wystąpień oficjalnych jak i podczas konferencji prasowych. Zero konkretów, a na konkretne pytania długie tyrady o niczym. W jednym z komentarzy usłyszałem nawet, że „prezydent Obama był myślami w Dallas, do którego wybiera się po skróceniu swej wizyty w Europie”.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. stary.piernik10 lipca 2016 15:34

      http://gosc.pl/doc/3281005.Komiczny-rajd-Donalda-Tuska
      Zestaw zdjęć niekoniecznie dobrany tendencyjnie.

      Usuń

Informacja dotycząca plików cookies: