czwartek, 28 lipca 2016

Coś jest nie tak



Miała być wizyta duszpasterska, a wygląda na to, że jest biznesowa. W czyim interesie papież Franciszek naciska na przyjmowanie uchodźców?

W niezbyt odległej przeszłości dobrowolnie przyjmowaliśmy u siebie Czeczenów. Było ich kilkadziesiąt tysięcy. Przyjmowaliśmy i przyjmujemy Ukraińców. Też w dużych ilościach.
Nie potrzeba było do tego żadnych wytycznych i nakazów UE. Być może przyjmiemy teraz uchodźców z Bliskiego Wschodu i nie tylko. Zrobimy to jednak dobrowolnie , a nie w trybie jakiegokolwiek polecenia z zewnątrz. Na tym polega nasza suwerenność.

Ile razy trzeba przypominać, że nikt nas nie pytał o zdanie kiedy wywoływano kolejne wojny w Iraku, Afganistanie, Syrii, czy zamachy stanu, nazywane dla niepoznaki rewolucjami,
w Afryce północnej?
Nagle okazuje się, że fala uciekinierów jest tak wielka, że Europa nie jest w stanie ich wchłonąć. Jest jeszcze gorzej, bo chętnych do przyjścia do nas są kolejne miliony.

Mało się mówi na temat likwidacji źródeł tych ucieczek z terenów zagrożonych. Wielcy tego świata nie mają pomysłu na rozwiązanie problemu. Na domiar złego, nie są zainteresowani zakończeniem konfliktów które są im potrzebne do rozgrywania własnych gier. Przybywają za to nowe i końca tego nie widać. 

Przyjęcie przez nas kilku czy kilkunastu tysięcy uchodźców niczego nie rozwiąże. Chodzi tylko i wyłącznie o pokazanie skuteczności decyzji podejmowanych przez biurokrację brukselską.

Nikt nie mówi o tym na jak długo ci uchodźcy mają pozostać w Europie? Kto pokryje koszty ich pobytu?

Problemem jest znalezienie dla tych ludzi pracy. Europa cierpi na chroniczne  bezrobocie.
Z jednej strony Bruksela wymaga zapewnienia pracującym minimum wynagrodzenia, według normy dla najbogatszych krajów UE, z drugiej próbuje wymusić księżycowe kwoty od państw które nie chcą przyjmować u siebie uchodźców.

To co się dzieje nie ma nic wspólnego z solidarnością. Dotychczasowi przybysze jasno określali cel swego przybycia. Ci którzy stoją u naszych granic mają niecne intencje. 
Jak inaczej traktować tych którzy przychodzą bez jakichkolwiek dowodów tożsamości, albo na fałszywych dokumentach? Na domiar złego są wobec Europy roszczeniowi. Chcą tu wprowadzać swoje porządki, a jest ich teraz stosunkowo niewielu. Jak przyjmować ich z otwartymi rękami skoro niosą ze sobą śmierć, strach i zniszczenie? Nie ma znaczenia czy stanowią margines wśród tych przybyszów, czy są to znaczące ilości. Oni chcą w Europie wdrażać idee nam wrogie i to jest wystarczający powód, żeby powiedzieć im zdecydowane nie!

Moim zdaniem powinniśmy teraz z dystansem odnosić się do nauczania Kościoła. Jesteśmy u siebie w domu i nie jest normalnym przyjmowanie kogokolwiek kto nie akceptuje naszych norm obyczajowych, naszej wiary i naszego prawa.

Kościół dla swoich celów długofalowych potrzebuje męczenników za wiarę, by później przenieść ich w poczet świętych. Do tego wystarczają jednostki. Społeczeństwa muszą mieć instynkt samozachowawczy, bo jeśli go uśpimy, grozi nam zagłada.

Przy okazji problemu uchodźców mamy do czynienia z wyjątkową hipokryzją naszych polityków opozycyjnych, którzy kościół znają najczęściej jako budowlę, za to usiłują na Kościół i wierzących przerzucić obowiązek przyjmowania uchodźców. Nie zdarzyło mi się usłyszeć w mediach polityków tych opcji, żeby byli skłonni przyjąć takich uchodźców u siebie. Kiedy padało takie pytanie gwałtownie tracili słuch :( 

Musimy pilnie obserwować rozwój wydarzeń w Turcji bo, po pierwsze nie jest ona od nas zbyt daleko, a po drugie, historycznie rzecz ujmując, ekspansja islamu na Europę już była i tylko szczęśliwym zbiegiem okoliczności została zatrzymana. 
Nikt chyba nie chce powtórki z rozrywki?

stary.piernik
 

2 komentarze:

  1. stary.piernik29 lipca 2016 21:25

    http://lospolski.pl/?p=5377
    Interesująca wypowiedź. Nie tylko ja tak myślę.

    Z rozmysłem nie używam określenia cywilizacja chrześcijańska, z racji ugodowego, czy wręcz uległego stosunku chrześcijan do zagrożenia spod znaku półksiężyca. Gdy zagrożone są fundamenty wiary chrześcijańskiej, Kościół zachowuje się nadzwyczaj nieroztropnie, nawołując do przyjmowania „muzułmańskich gości”, co w późniejszym czasie, wobec żywiołowości i ekspansywności ich wiary, może grozić stopniowym przejmowaniem przez nich rządu dusz w Europie. Troska o niewywoływanie napięć na tle religijnym, wydaje się być rozsądna, pozostaje tylko pytanie, czy późniejszy komentarz Papieża miał służyć jedynie temu celowi, czy też jest przejawem jego faktycznej opinii o współczesnym świecie.

    Nikt rozsądny nie zaneguje faktu walki o zasoby i władzę, która toczy się wokół nas. Pieniądz sprawuje niepodzielne rządy nad ludzkimi umysłami, nad państwami, nad przywódcami politycznymi i religijnymi. Jest rzeczywistym, nieoficjalnym „władcą tego świata”, przed którym klękają narody i który zwiódł nas swoimi fałszywymi cudami, gdyż to, co nam oferuje, jest w istocie iluzją. Rynki kapitałowe, światowa finansjera, spekulanci, to wszystko jest rakiem toczącym nasz świat, umożliwiającym uprzywilejowanej mniejszości żerowanie na pracy mas, niebędących dziś niczym więcej niż armią robotów, dzień za dniem walczących o przetrwanie i marne ochłapy z „pańskiego stołu”. Światowa lichwa zawładnęła gospodarkami i państwami, pętając ich suwerenność kajdanami zadłużenia. Nikt nie jest wolny, każdy z nas ma dług do spłacenia, nawet ci, którzy świadomie nigdy się nie zadłużyli.

    OdpowiedzUsuń
  2. stary.piernik29 lipca 2016 21:32

    Ta część komentarza powinna szczególnie dawać do myślenia:

    Wojna o zasoby to powszechnie znany fakt. W wyniku wyczynów naszego Wielkiego Brata zza oceanu, przedostał się on do powszechnej świadomości i każdy sceptycznie patrzy na kolejne wydumane wojskowe interwencje w obronie demokracji i praw człowieka. Szczególnie tam, gdzie jest ropa. Aktualnie chłopcami do bicia dla mainstreamowego ścieku stały się islam i Rosja. Każdy powinien zdać sobie sprawę z tego jak wielkie niesie to ze sobą zagrożenie. Muzułmański ekstremizm, bardzo łatwy do rozbudzenia dzięki zasadom tej wiary, pompowany jest umyślnie w celu zastraszenia nas rękami zamaskowanych, wykrzykujących Allahu akbar frustratów. Zaostrzanie prawa, rozmaite ustawy antyterrorystyczne, nierozwiązujące problemu terroryzmu, za to świetnie nadające się do ograniczania praw publicznych oraz inwigilacji obywateli, to korzyść dla władz, jaką niosą ze sobą terroryści. Ius fecit, cui prodest - radzę o tym pamiętać. Rosja to osobny problem, dlatego że ustawiczne granie jej na nosie przypomina drażnienie niedźwiedzia. W awangardzie tej głupoty idzie niestety Polska. Na wysługiwaniu się USA nigdy specjalnie nie skorzystaliśmy, a w tym przypadku najprawdopodobniej dużo stracimy. Ostatnia wielka wojna w Europie była zaledwie siedemdziesiąt lat temu, a sytuacja powoli zdaje się dojrzewać do kolejnej hekatomby w imię interesów sprawców.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: