Piszę ten
tekst któryś dzień z rzędu i waham się. Ale pora chyba powiedzieć wprost, że
znowu daliśmy się wkręcić! Zostaliśmy oszukani po raz kolejny!
To nie jest defetyzm z mojej strony. To wynik chłodnej analizy faktów.
To nie jest defetyzm z mojej strony. To wynik chłodnej analizy faktów.
Po wyborach
prezydenckich i parlamentarnych w 2015 roku zastanawiałem się jaka jest cena
tych zwycięstw. To poszło zbyt gładko, /zwłaszcza jeśli ma się w pamięci
poprzednie wybory, w szczególności samorządowe/. Wszystkie wątpliwości przysłaniała
wtedy euforia z tytułu osiągniętego sukcesu wyborczego. Niepoprawni optymiści
jak mantrę powtarzali zaklęcie, że PiS nie popełni starych błędów z lat
2005-2007. Przez krótką chwilę wydawało się, że mieli rację. Ale tylko przez
krótką chwilę. Później było już tylko gorzej. Zaczęło się jak zwykle od obsady
stanowisk, najpierw w kancelarii prezydenta RP, w rządzie itd. Patrząc na
poszczególne nazwiska nie wierzyłem własnym oczom. Szczególnie niekorzystne
wrażenie wywarł na mnie nowy szef BBN /totalny przypadek na tym stanowisku; kto
go rekomendował? Z czego wcześniej
zasłynął?/.Późniejsze jego posunięcia, również personalne, potwierdziły moje
obawy. Ale nie wychylałem się z negatywnymi komentarzami. To zawsze zdążę
zrobić.
Od dawna
wiedziałem, że PiS ma bardzo krótką ławkę rezerwowych. Kilka stanowisk udało
się obsadzić właściwymi tzn. kompetentnymi ludźmi. Kilka nie znaczy wszystkie.
Premier okazała się bardziej wygadana i poukładana od swej poprzedniczki. Jak
daleko jednak można zajść z hasłem „damy radę”?
Komu i z czym?
Komu i z czym?
I to
wszystko.
Z upływem
czasu eksponowany jest jej brak doświadczenia politycznego i brak
doświadczonych doradców. Jedno czy dwa udane posunięcia nie są w stanie
przykryć całej reszty niedociągnięć. Kto w końcu jest premierem? Czy świadomie
zgodziła się na rolę „paprotki”? Kolejne posunięcia ministra Waszczykowskiego
to przejaw jego samodzielności, czy działania uzgodnione z PBSz? Jego zastępca
Szymański nie jest wiele lepszy.
Przez lata
pobytu PiS w opozycji powtarzano, że PiS ma pełne szuflady projektów aktów
prawnych, które wprowadzą porządek po bałaganie pozostawionym przez poprzedników.
Niestety, ale były to tylko opowieści z mchu i paproci. Szuflady okazały się
puste! Oznacza to tylko tyle, że opozycja zmarnowała bezpowrotnie 8 lat! Ale
diety poselskie i dotacje dla swej partii brali bez zmrużenia oka!
Na samym
starcie wywołano skądinąd słuszną awanturę o skład sędziów Trybunału
Konstytucyjnego, a właściwie rolę TK w naszym porządku prawnym. Sprawa jednak
przerosła możliwości PiS. Zabrakło koordynatora działań. Efekt jest taki, że
sprawa ciągnie się kilka miesięcy i zamierzonego celu nie udaje się osiągnąć, a
więc teraz gra się na przeczekanie. Aby do grudnia.
Co wobec tego
robi tam armia prawników-konstytucjonalistów? Głupotą polityczną jest
rozgrzebywanie sprawy której nie potrafi się zakończyć zgodnie z potrzebą. Skąd
więc taka ostra krytyka referendum uruchomionego przez Camerona?
Taką potrzebą
jest zneutralizowanie TK, który przynajmniej na razie, jest w stanie skutecznie
blokować prace rządu i Sejmu i właściwie to robi. Rząd zamiast rządzić, zajmuje
się kolejnymi wrzutami, a to ze strony Brukseli, a to znowu Wenecji. Nie ma
komu walnąć w stół i powiedzieć żeby się to całe towarzystwo odzajączkowało. Jest
jeszcze taka opcja, że sprawa TK służy za „przykrywkę” innych spraw
niewygodnych, z różnych względów, dla ekipy rządzącej.
Opozycja
swoimi poczynaniami stwarza wrażenie jakby to ona była partią rządzącą. Krąg
ludzi poprzedniego obozu władzy czuje się nad wyraz pewnie i bezkarnie, mimo
zarzutów stawianych im w toku kampanii wyborczych. Później zresztą też. Nie
sądzę, żeby były to zarzuty wyssane z palca. Są trzymane na lepsze czasy?
Coś tu jest
nie tak. Co jakiś czas wypuszczane są zajawki, że wielkie afery, związane z
ludźmi byłego obozu władzy, wiszą w powietrzu i … zapada głucha cisza. Rozumiem,
że zebranie dowodów i postawienie zarzutów wymaga czasu, ale po co ten szum
medialny? To najbardziej wkurzało ludzi za poprzedniego rządu PiS, kiedy ZZ
nieustannie brylował w mediach.
Efektowniejsze
medialnie jest zebranie materiałów i postawienie zarzutów niż zapowiedź która
może się ziścić nie wiadomo kiedy. Najświeższy przykład to tzw. afera
podkarpacka, w której obok pani b. prokurator poczesne miejsce zajmuje były
poseł PSL, b. członek KRS /trzy kadencje/, mający przez lata status świętej
krowy, a region w którym działał ochrzczono w mediach „księstwem podkarpackim”.
cdn
stary.piernik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz