czwartek, 30 czerwca 2016

Czas podsumowań; wkrótce minie rok :"dobrej zmiany" 1/2



Piszę ten tekst któryś dzień z rzędu i waham się. Ale pora chyba powiedzieć wprost, że znowu daliśmy się wkręcić! Zostaliśmy oszukani po raz kolejny!
To nie jest defetyzm z mojej strony. To wynik chłodnej analizy faktów.
Po wyborach prezydenckich i parlamentarnych w 2015 roku zastanawiałem się jaka jest cena tych zwycięstw. To poszło zbyt gładko, /zwłaszcza jeśli ma się w pamięci poprzednie wybory, w szczególności samorządowe/. Wszystkie wątpliwości przysłaniała wtedy euforia z tytułu osiągniętego sukcesu wyborczego. Niepoprawni optymiści jak mantrę powtarzali zaklęcie, że PiS nie popełni starych błędów z lat 2005-2007. Przez krótką chwilę wydawało się, że mieli rację. Ale tylko przez krótką chwilę. Później było już tylko gorzej. Zaczęło się jak zwykle od obsady stanowisk, najpierw w kancelarii prezydenta RP, w rządzie itd. Patrząc na poszczególne nazwiska nie wierzyłem własnym oczom. Szczególnie niekorzystne wrażenie wywarł na mnie nowy szef BBN /totalny przypadek na tym stanowisku; kto go rekomendował?  Z czego wcześniej zasłynął?/.Późniejsze jego posunięcia, również personalne, potwierdziły moje obawy. Ale nie wychylałem się z negatywnymi komentarzami. To zawsze zdążę zrobić.
Od dawna wiedziałem, że PiS ma bardzo krótką ławkę rezerwowych. Kilka stanowisk udało się obsadzić właściwymi tzn. kompetentnymi ludźmi. Kilka nie znaczy wszystkie. Premier okazała się bardziej wygadana i poukładana od swej poprzedniczki. Jak daleko jednak można zajść z hasłem „damy radę”?
Komu i z czym?
I to wszystko.
Z upływem czasu eksponowany jest jej brak doświadczenia politycznego i brak doświadczonych doradców. Jedno czy dwa udane posunięcia nie są w stanie przykryć całej reszty niedociągnięć. Kto w końcu jest premierem? Czy świadomie zgodziła się na rolę „paprotki”? Kolejne posunięcia ministra Waszczykowskiego to przejaw jego samodzielności, czy działania uzgodnione z PBSz? Jego zastępca Szymański nie jest wiele lepszy.
Przez lata pobytu PiS w opozycji powtarzano, że PiS ma pełne szuflady projektów aktów prawnych, które wprowadzą porządek po bałaganie pozostawionym przez poprzedników. Niestety, ale były to tylko opowieści z mchu i paproci. Szuflady okazały się puste! Oznacza to tylko tyle, że opozycja zmarnowała bezpowrotnie 8 lat! Ale diety poselskie i dotacje dla swej partii brali bez zmrużenia oka!
Na samym starcie wywołano skądinąd słuszną awanturę o skład sędziów Trybunału Konstytucyjnego, a właściwie rolę TK w naszym porządku prawnym. Sprawa jednak przerosła możliwości PiS. Zabrakło koordynatora działań. Efekt jest taki, że sprawa ciągnie się kilka miesięcy i zamierzonego celu nie udaje się osiągnąć, a więc teraz gra się na przeczekanie. Aby do grudnia.
Co wobec tego robi tam armia prawników-konstytucjonalistów? Głupotą polityczną jest rozgrzebywanie sprawy której nie potrafi się zakończyć zgodnie z potrzebą. Skąd więc taka ostra krytyka referendum uruchomionego przez Camerona?
Taką potrzebą jest zneutralizowanie TK, który przynajmniej na razie, jest w stanie skutecznie blokować prace rządu i Sejmu i właściwie to robi. Rząd zamiast rządzić, zajmuje się kolejnymi wrzutami, a to ze strony Brukseli, a to znowu Wenecji. Nie ma komu walnąć w stół i powiedzieć żeby się to całe towarzystwo odzajączkowało. Jest jeszcze taka opcja, że sprawa TK służy za „przykrywkę” innych spraw niewygodnych, z różnych względów, dla ekipy rządzącej.
Opozycja swoimi poczynaniami stwarza wrażenie jakby to ona była partią rządzącą. Krąg ludzi poprzedniego obozu władzy czuje się nad wyraz pewnie i bezkarnie, mimo zarzutów stawianych im w toku kampanii wyborczych. Później zresztą też. Nie sądzę, żeby były to zarzuty wyssane z palca. Są trzymane na lepsze czasy?
Coś tu jest nie tak. Co jakiś czas wypuszczane są zajawki, że wielkie afery, związane z ludźmi byłego obozu władzy, wiszą w powietrzu i … zapada głucha cisza. Rozumiem, że zebranie dowodów i postawienie zarzutów wymaga czasu, ale po co ten szum medialny? To najbardziej wkurzało ludzi za poprzedniego rządu PiS, kiedy ZZ nieustannie brylował w mediach.
Efektowniejsze medialnie jest zebranie materiałów i postawienie zarzutów niż zapowiedź która może się ziścić nie wiadomo kiedy. Najświeższy przykład to tzw. afera podkarpacka, w której obok pani b. prokurator poczesne miejsce zajmuje były poseł PSL, b. członek KRS /trzy kadencje/, mający przez lata status świętej krowy, a region w którym działał ochrzczono w mediach „księstwem podkarpackim”. 

cdn
stary.piernik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Informacja dotycząca plików cookies: