Polityka charakteryzuje
się dużą ilością niewiadomych. Gdyby było inaczej, wszystko byłoby proste,
jasne i klarowne. Tak nie jest. Sens tego co napisałem wyżej oddaje moje często
powtarzane powiedzenie „najważniejsze jest to czego nie widać”. Politykę, tą
przez duże „P” tworzy się w zaciszu gabinetów. Można też powiedzieć, że
polityka to teatr marionetek. Wtedy powstaje pytanie kim i gdzie są pociągający
za sznurki.
Jaki jest
udział Polski w polityce? Mówię o polityce zagranicznej. Po pierwsze Polska powinna
realizować własną politykę, a po drugie uczestniczyć w realizacji polityki w
ramach koalicji których jest uczestnikiem. Według mnie, w jednym i drugim
przypadku istotne jest w jakim stopniu jesteśmy biernymi uczestnikami, a w
jakim stopniu kreatorami. W końcu liczy się skuteczność.
Tu napotykam
na rozbieżność w ocenie sytuacji. Polska należy do Grupy Wyszehradzkiej, do
Trójkąta Weimarskiego, do UE i NATO, no i oczywiście do ONZ. Pozycja
negocjacyjna Polski w każdym przypadku jest inna. Wynika ona z innych uwarunkowań.
O ile większych problemów nie ma w przypadku tych ostatnich organizacji, to
wątpliwości powstają w przypadku Grupy Wyszehradzkiej i Trójkąta Weimarskiego. Biorąc
pod uwagę efektywność są to raczej organizacje o charakterze towarzyskim.
Medialnie nadaje się temu odpowiedni rozgłos, ale nie przekłada się to na
efekty.
Poważną
bolączką naszej polityki zagranicznej jest brak męża stanu na miarę naszych
potrzeb i oczekiwań. Ten problem istnieje od czasów PRL-u. Kolejni ministrowie
spraw zagranicznych byli tylko mniej lub bardziej sprawnymi urzędnikami. Takim
jest też obecny kierownik resortu. Prawda może być i taka, że szef resortu
spraw zagranicznych ma niewiele do powiedzenia. Jest mniej lub bardziej
sprawnym wykonawcą poleceń.
Za wyjątek
można uznać Adama Rapackiego, który przeszedł do historii dyplomacji dzięki
planowi Rapackiego. Plan nie został zrealizowany bezpośrednio, ale w latach
osiemdziesiątych znalazł swą realizację w sfinalizowanych rozmowach
rozbrojeniowych.
Dzisiejsza
dyplomacja polska koncentruje się w kilku obszarach. Najważniejszy to
zapewnienie Polsce bezpieczeństwa militarnego. Drugi to zapewnienie
bezpieczeństwa ekonomicznego które rozumiem jako uprawnienie do wymiany
handlowej na równych zasadach i dostęp do rynku pracy bez ograniczeń formalnych.
Problemem na
dzisiaj staje się swoboda przemieszczania się.
W dziedzinie
bezpieczeństwa militarnego notujemy regres. Zamieniliśmy przynależność do
Układu Warszawskiego na przynależność do NATO. Czy wzrosło przez to nasze
bezpieczeństwo? Odpowiedzi na to nie znam. Mam za to wątpliwości i to poważne.
Zacząć trzeba
od tego czy starcza nam wyobraźni, żeby zobaczyć realną wojnę w Polsce, czy w
jej bezpośrednim sąsiedztwie. Wojna na wschodzie Ukrainy to jeszcze nie to. To
jest daleko od nas.
Wiele mówi się
o agresywnej postawie Rosji, która ciągle traktuje kraje należące po wojnie do
RWPG jako swoją strefę wpływów. Przynależność tych państw do UE i NATO Rosja traktuje
jako stan przejściowy.
W czasach
pokojowych Rosja od dawna stosuje szantaż ekonomiczny. To nie tylko sprawa
dostaw gazu i ropy. Częstsze są ograniczenia w przewozach międzynarodowych na
terytorium Rosji i w realizacji dostaw do Rosji i przez Rosję artykułów
spożywczych objętych umowami długoterminowymi. Rozmowy dwustronne są
nieefektywne, a pomoc ze strony UE iluzoryczna. Po prostu firmy z Europy
Zachodniej chętnie zastępują firmy polskie. Wynika to z rozbieżności interesów
krajów Europy Zachodniej i Polski w relacjach z Rosją. Rosja świadomie i z
premedytacją ignoruje fakt reprezentowania poszczególnych państw członkowskich, w sprawach spornych, przez
urzędników UE. Prowadzi i uznaje jedynie rozmowy dwustronne, a UE przechodzi
nad tym do porządku dziennego, przedkładając partykularne interesy Niemiec czy
Francji ponad zobowiązania wobec pozostałych krajów członkowskich.
Z kolei Polska prowadzi w tym zakresie bardzo miękką politykę zapominając, że Rosja musi wykonywać przez terytorium Polski 90% przewozów do Europy Zachodniej. Zmiana tras wymaga czasu i może poważnie, przynajmniej doraźnie, zaszkodzić interesom gospodarczym Rosji.
Z kolei Polska prowadzi w tym zakresie bardzo miękką politykę zapominając, że Rosja musi wykonywać przez terytorium Polski 90% przewozów do Europy Zachodniej. Zmiana tras wymaga czasu i może poważnie, przynajmniej doraźnie, zaszkodzić interesom gospodarczym Rosji.
Innym
problemem jest ruch graniczny z enklawy kaliningradzkiej. Dopuściliśmy tzw.
mały ruch graniczny i utrzymujemy go mimo zdecydowanie wrogiej postawy Rosji. Trudne
do zdefiniowania są korzyści jakie z tego tytułu osiągamy. Więc albo tego
zagrożenia nie ma, albo boimy się podejmować działania adekwatne do
istniejącego zagrożenia.
Nie potrafimy, czy nie chcemy zdefiniować realnych zagrożeń?
Czy Rosja zagraża nam militarnie? Jakie są szanse na kontrę ze strony NATO w przypadku agresji Rosji na Polskę? Jest tu wiele wątków, a ostateczna odpowiedź też jest niejednoznaczna. Sławetny art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego https://pl.wikisource.org/wiki/Traktat_P%C3%B3%C5%82nocnoatlantycki_%281949%29 jest w praktyce wart tyle co papier na którym go zapisano. Powód jest prozaiczny. NATO jest zobowiązane do reakcji niezwłocznie od zaistnienia sytuacji kryzysowej. Decyzja musi być podjęta kolegialnie, a to wymaga czasu. http://www.dziennikpolski24.pl/artykul/3426465,co-daje-artykul-5-nato,id,t.html
Tymczasem Rosja według swojej doktryny wojennej może zająć Polskę nawet w ciągu trzech dni. Zaś nasze zdolności obronne, według naszych strategów, skończą się po niecałych dwóch dniach. Jest jeszcze gorzej, bo nie jesteśmy na dzisiaj zdolni zbudować skutecznej obrony na granicy z tą enklawą, a to niewielki procent całej naszej granicy lądowej.
O Rosji mówi się wiele i z różnym nastawieniem. Na pewno nie jest to mocarstwo ekonomiczne. Podstawowy zysk w handlu zagranicznym uzyskuje z eksportu ropy i gazu oraz surowców mineralnych. Duże zyski osiąga z eksportu broni.
Rosja nie
jest dzisiaj potęgą militarną. Nie wystarczy posiadanie broni atomowej i
środków jej przenoszenia. Armia jest silna liczebnie /około 800 tys. żołnierzy
pod bronią/, ale w przeważającej mierze dysponująca przestarzałym uzbrojeniem. Wyszkolonych,
wyposażonych i uzbrojonych w nowoczesny sprzęt jest zaledwie około 100 tysięcy
żołnierzy i nie jestem pewien czy nie jest to zbyt optymistyczna ocena. Ambitne
plany modernizacji sił zbrojnych są skutecznie hamowane przez drastyczny spadek
światowych cen ropy i gazu.
Dążymy do zmiany polityki NATO na tzw. flance wschodniej. Praktycznie mamy niewielkie szanse ponieważ Niemcy i Francja są temu przeciwne, a Wlk. Brytania nie wyjdzie poza czcze deklaracje. Wszystko więc sprowadza się do powtórki z historii. Nie ma chętnych do „umierania za Gdańsk”.
Na tym tle zasadne jest pytanie czyich interesów broni od ponad 25 lat polska dyplomacja?
Tu nie ma miejsca na samodzielną politykę. Usiłujemy odgrywać kluczową rolę w Grupie Wyszehradzkiej, ale formacja ta nie ma większego znaczenia politycznego. Za to Czechy, Słowacja i Węgry realizują swoje cele gospodarcze bez oglądania się na interes polityczny, czy ekonomiczny sąsiadów. Podobnie sytuacja przedstawia się z Trójkątem Weimarskim. Zarówno Francja jak i Niemcy utrzymują wymianę gospodarczą z Rosją i starają się jak najszybciej zakończyć sankcje gospodarcze UE tym bardziej, że biją one bezpośrednio w ich gospodarki.
Usiłujemy tworzyć jakieś związki formalne z krajami tzw. Pribaltiki, ale mają one praktycznie na celu ochronę interesów Litwy, Łotwy i Estonii, bez żadnych zobowiązań wzajemnych.
Podobnie sytuacja przedstawia się z Ukrainą. Tu sytuacja jest złożona pod wieloma względami. Po pierwsze nasza miłość do Ukrainy jest całkowicie nieodwzajemniona. Ukraina oczekuje od nas różnorodnej pomocy i wsparcia politycznego, nie ofiarowując nic w zamian.
Mamy tam dość liczną mniejszość polską która nie może doczekać się praw należnych, wynikających z prawa międzynarodowego. Jednocześnie w sposób mniej lub bardziej oficjalny Ukraina podtrzymuje swoje roszczenia, zwłaszcza terytorialne, wobec Polski.
Największą
zadrą w naszych stosunkach wzajemnych jest ocena wydarzeń z okresu II wojny
światowej, znanych jako „rzeź wołyńska”.
W historii stosunków międzynarodowych nie jest to odosobniony przypadek. Mam tu na uwadze skalę zbrodni popełnionych przez nacjonalistów ukraińskich. Problemem samym w sobie jest skala okrucieństwa tych zbrodni. My dążymy od lat do potępienia zbrodniarzy spod znaku OUN-UPA, a kolejne władze ukraińskie czczą w nich bohaterów narodowych. To podejście nie ulega zmianie i dzisiaj. Z uporem godnym lepszej sprawy rząd PiS-u wmawia nam, że kult banderyzmu na Ukrainie nie jest sprzeczny z polską racją stanu http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz%2Frzad-pis-u-usprawiedliwia-kult-upa-na-ukrainie
W historii stosunków międzynarodowych nie jest to odosobniony przypadek. Mam tu na uwadze skalę zbrodni popełnionych przez nacjonalistów ukraińskich. Problemem samym w sobie jest skala okrucieństwa tych zbrodni. My dążymy od lat do potępienia zbrodniarzy spod znaku OUN-UPA, a kolejne władze ukraińskie czczą w nich bohaterów narodowych. To podejście nie ulega zmianie i dzisiaj. Z uporem godnym lepszej sprawy rząd PiS-u wmawia nam, że kult banderyzmu na Ukrainie nie jest sprzeczny z polską racją stanu http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz%2Frzad-pis-u-usprawiedliwia-kult-upa-na-ukrainie
Na koniec, mówiąc o naszej dyplomacji nie sposób pominąć milczeniem rolę naszych placówek dyplomatycznych, rozrzuconych po całym świecie, wobec Polaków zamieszkujących te kraje. Często zadawane jest pytanie w czyim imieniu działali i działają urzędnicy tych placówek? Krótko mówiąc, czy działają na korzyść czy na szkodę Polaków? Każdy ma swoją wiedzę na ten temat, ale często powtarzane są informacje o niekompetencji, lenistwie, a nawet przypadkach korupcji w konsulatach wydających pozwolenia na przyjazd zarobkowy do Polski. Takie przypadki odnotowano na Ukrainie i Białorusi. http://porteuropa.eu/bialorus/stosunki-polsko-bialoruskie/5165-skandal-korupcyjny-w-polskich-konsulatach-na-bialorusi
Na temat naszej cudownie układającej się współpracy z USA wylano już morze atramentu. Nikt nie potrafi mi jednak wytłumaczyć dlaczego za wizę do USA musimy ciągle płacić, w dodatku bez żadnej gwarancji jej otrzymania, natomiast obywatel USA wizę wjazdową do Polski otrzymuje za darmo?
starypiernik
http://pikio.pl/ue-konczy-z-solidarnoscia-ws-rosyjskiego-embarga/
OdpowiedzUsuńNajświeższa informacja dotycząca solidarności unijnej.
1/"Na tym tle zasadne jest pytanie czyich interesów broni od ponad 25 lat polska dyplomacja?
OdpowiedzUsuńTu nie ma miejsca na samodzielną politykę."
2/"Poważną bolączką naszej polityki zagranicznej jest brak męża stanu na miarę naszych potrzeb i oczekiwań."
No i co? Trzewia Murzyna?:DDDDD!
......................
I to ja miałem być Miszcz od pytań?
Oczekuję więc pytań własnej produkcji.
UsuńOczywiście w opisanym temacie.
Odpytam odpytam:)
UsuńA teraz znikam. Mam smutną wiadomość. Śmierć. Smutno.
Wyrazy współczucia.
UsuńKto?