Minął kolejny
tydzień nowego roku. Niby dużo się dzieje, ale konkretów mamy dalej niewiele. Można
odnieść wrażenie, że tematem numer jeden jest sprawa Trybunału Konstytucyjnego.
Sprawa ma podwójne dno. Po pierwsze jest wykorzystywana w rozgrywce o wpływy
między PO a Nowoczesną, a po drugie jest próba ingerencji UE w wewnętrzne
sprawy Polski. Polska zwróciła się o opinie do Komisji Weneckiej i ta opinia
będzie znana pod koniec marca br. Poza tym opinia, zgodnie ze statusem KW, nie
jest wiążąca. Tym niemniej do czasu jej wydania nie ma podstaw do zajmowania
stanowiska przez urzędników UE.
W mediach wiele miejsca poświęca się ocenie postawy rządu polskiego w tej sprawie. Czy rząd jest stanowczy i konsekwentny, czy zbyt ugodowy?
W mediach wiele miejsca poświęca się ocenie postawy rządu polskiego w tej sprawie. Czy rząd jest stanowczy i konsekwentny, czy zbyt ugodowy?
Osobiście
odnoszę wrażenie, że rząd zbiera punkty. Pohukiwania PO i Nowoczesnej, przy
wsparciu PSL, nic do sprawy nie wnoszą. Groźba wymuszenia deklaracji PE w tej
sprawie, o czym wyraźnie mówi zwłaszcza Nowoczesna, też nie robi większego
wrażenia ponadto, że ujawnia faktycznych mocodawców tej ostatniej.
Zainteresował
mnie ostatnio problem tzw. frankowiczów. Jest to z jednej strony problem indywidualny
osób uwikłanych w takie umowy kredytowe z bankami, a z drugiej strony jest to
problem dla państwa, które w odpowiednim czasie nie zajęło jednoznacznego stanowiska.
Okazuje się, że toczy się ogólnokrajowa dyskusja na temat całkowicie
nierozpoznany przez kolejne rządy. Nie ma miarodajnych informacji na temat tego
kto i ile straci w przypadku przewalutowania tych kredytów. Mówi się wręcz o
możliwej upadłości banków z tego powodu. Jest to typowa wojna nerwów na
zasadzie kto kogo bardziej przestraszy. Istnieje też opinia, że banki na tym
procederze już swoje zarobiły i dzisiaj powinny się podzielić zyskiem ze swoimi
ofiarami.
Problem
dotyczy ponad 570 tysięcy zawartych umów /dane na koniec 2014 roku/. Brak
danych o stanie spłacenia tych kredytów. To są kredyty mieszkaniowe, a więc
długoterminowe, zaciągnięte na 20 lat i dłużej. Zmiana kursu CHF przez Szwajcarski
Bank Narodowy spowodowała, że zobowiązania kredytobiorców często przekraczają dzisiaj
aktualną wartość rynkową mieszkań na zakup których je zaciągnięto, a wysokość
bieżących rat jest na poziomie pensji kredytobiorców. Proponowane jest
przewalutowanie kredytów na kredyty złotowe. Brak jednak zgodności według
jakiego kursu CHF ma to nastąpić. Jest to pytanie zasadnicze, bo kredyt był
denominowany w CHF. Bank nimi nie dysponował fizycznie, a kredytobiorca tym
bardziej nie widział ich na oczy, zaś kurs w międzyczasie wzrósł z niewiele
ponad 2 złotych do ponad 4 złotych.
Pojawia
się jednak i takie pytanie: dlaczego frankowicze mają być uprzywilejowani? W
okresie dla nich korzystnym rata spłaty różniła się na ich korzyść około 500
złotych. Co z kredytami złotowymi? W ten sposób można długo. Trzeba jednak
pamiętać, że z podobnym problemem Węgry już się uporały, a my jesteśmy ciągle
na etapie dyskusji. Konkretnych decyzji brak, a czas biegnie.
stary.piernik
W debacie wokół Trybunału Konstytucyjnego widzę nieporadność medialną PiS. W dyskusjach toczonych w różnych programach w radio i tv przywoływane są zapisy obowiązujących ustaw, przez nikogo nie kwestionowane, które potwierdzają zgodność postępowania prezydenta z obowiązującym prawem.
OdpowiedzUsuńJeżeli się tego nie wykorzystuje, dla mnie oznacza to, że PiS przy tej okazji chce załatwić coś innego. Tylko co?
http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/bogdan-zalewski/blogi/news-nie-rozdziobia,nId,2022624
OdpowiedzUsuńBardzo dobry i potrzebny tekst.