niedziela, 16 sierpnia 2015

Upały i co dalej?



Wszystko wskazuje na to, że kończy się tegoroczna fala upałów która dotarła nad Polskę kilka tygodni temu. Nie trzeba być prorokiem, żeby przewidzieć jak będzie wyglądało to zakończenie.
Niestety, wiele wskazuje na to, że zabrakło nam jednak wyobraźni. Zmiana pogody następuje od granicy zachodniej i z kierunków południowych w kierunku centrum. Jak zwykle w takich sytuacjach, jedni mają szczęście, inni już nie. W jednym miejscu spadnie tylko deszcz, w innym ulewny deszcz, w jeszcze innym dochodzi do tego grad, a tym najbardziej pechowym dochodzi jeszcze wiatr w porywach do ponad 100 km/godz. Skutki pokazuje TV. Zalane ulice, domy, połamane drzewa, zerwane dachy, pożary, a przy tym wszystkim ranni i zabici.
Wczoraj w Poznaniu i okolicach skala zagrożeń i zniszczeń była tak duża, że służby ratownicze nie nadążały z udzielaniem pomocy i co się rzadko zdarza, musiały wprowadzić priorytety interwencyjne. Doszło tam właściwie do oberwania chmury. Dzień dzisiejszy ma być podobny. Wydano już pierwsze ostrzeżenia.
Przy tym wszystkim nie możemy zapomnieć o nękającej nas suszy i jej skutkach dla gospodarki. Trwa szacowanie szkód. To potrwa. Skutki będą wielorakie, ale odczuwalne dla naszych kieszeni. Będzie wszystkiego mniej i będzie drożej. Braki zostaną uzupełnione importem. Krajowym producentom nikt strat nie zrekompensuje. Ubezpieczenia, nawet jeśli producenci je posiadają, skutków suszy nie obejmują, bo jest z tym związane zbyt duże ryzyko dla ubezpieczycieli. Dotyczy to nie tylko tego przypadku.
Rolnictwo to loteria uzależniona od warunków pogodowych. Urodzaj to niskie ceny zbytu dla producentów. Nieurodzaj to uzupełnienie braków przez import i krajowi producenci znowu są poszkodowani. Ta sytuacja stale się powtarza.
Pojawił się, niekoniecznie nowy, problem deficytu wody w Polsce. Mówi się o tym od lat, ale tylko mówi. Pod tym względem jesteśmy zdecydowanie złymi gospodarzami. Nie potrafimy, bo nie mamy gdzie, magazynować okresowego nadmiaru wody. Pod względem deficytu zasobów wodnych w Europie wyprzedzają nas Czechy i jeszcze jeden kraj /nie pamiętam który/. Są jeszcze rezerwy w postaci podziemnych zbiorników wodnych, ale wzrosną koszty jej pozyskania.
Na dzisiaj nikt nie potrafi powiedzieć, czy obecna susza to incydent pogodowy, czy jakaś prawidłowość. Każdy „ekspert” próbuje przy okazji upiec własną pieczeń, czyli znaleźć argumenty na rzecz lansowanej przez siebie tezy. Według mnie wina jest raczej rozłożona, a ze względu na koszty niwelacja deficytu wody trwać będzie lata i nikt nie zagwarantuje, że człowiek ją wygra.
Tak czy inaczej, musimy być przygotowani na to, że czeka nas kosztowna jesień i kolejne pory roku. Do następnych zbiorów. Wszystko inne otrzymamy niejako przy okazji.

 stary.piernik

11 komentarzy:

  1. W normalnym kraju takie zdarzenia były by przyczynkiem do nakręcania koniunktury. A nie przysłowiowym trzęsieniem ziemi. Ale ponieważ Polska w tej chwili to nienormalny kraj. Kraj rządzony przez niedorozwiniętych i dla niedorozwiniętych. Z zaburzeniami osobowościowymi. Tak w wymiarze generalnym jak i jednostkowym. To wówczas każde potknięcie, nawet pogodowe, urasta do tragedii. Obserwując poczynanie tych niby znaczących osobistości. Tych, którzy chcą mieć wpływ na osobowość narodu. Stwierdzam, za co zostanę na pewno obsztorcowany, że neurasteniczna osobowość rządzących ma się doskonale. A, że nie uleże wrona sokoła. To zależy im byśmy się bali nawet, jak listek na osinie się poruszy. Bójmy się więc. I niech żyje neurasteniczna osobowość polskich czasów. A kto się nie boi to bydło, moher, i nasłać na niego Cybę. Bo Cyba też chce się bać. A jak się Cyba nie może dogadzać swoim lękom. To bydło, moher, wataha i to wcale nie haha!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się co do jednego, w każdej sytuacji są „plusy dodatnie i plusy ujemne”.
    Upały dla jednych to powód do zgryzot, dla drugich okazja do liczenia nieplanowanych zysków.
    Wystarczy popatrzeć jak wygląda sezon urlopowy w kraju. Nad morzem nie ma dosłownie wolnego miejsca na plażach. Tam gdzie są ludzie, są i wydatki. Więc wszyscy którzy żyją z turystów i wczasowiczów zacierają ręce i liczą zyski.
    Sezon urlopowy skończy się i wszystko wróci w stare tory. Kolejne wizyty w sklepach i na targowiskach uzmysłowią nam kierunek zmian /cen/.
    Można się bawić w różne gdybologie. Gdyby Polska była krajem ustabilizowanym, również gospodarczo, wielu problemów byśmy uniknęli. Ale miliony bezrobotnych i żyjących poniżej minimum socjalnego nie spadło z księżyca. Tu nie można powiedzieć: widziały gały co brały. Większość Polaków nie miała zielonego pojęcia co przyniosą zmiany zapoczątkowane zmową magdalenkową. Zresztą, kto ich pytał o zdanie?
    Kto i czego się boi? Przede wszystkim boi się ten kto ma coś do stracenia. Nie boi się ten kto nic nie ma, poza sobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapominałeś Pierniku, jeżeli już o lękach mówimy, że boi się ten, kto ma coś na sumieniu. Oj! Ale mi się udało, udała wersja pozytywna, że w ogóle ci z zafajdanym sumieniem. Są jego właścicielami. A nawet je jakoś tam wypielęgnowali. Jest więc i taka wersja, że posiadacze jakiegoś tam sumienia. Mają coś na nim. Może być tak?
      Ale. Jeżeli już mówimu o szeroko pojętej gospodarce. To musimy wiedzieć, że istnieje nietylko taka strefa geograficzna i klimatyczna jak umiarkowana z klimatem przejściowym. Cyrkulacją powietrza polarno morskiego i kontynentalnego. Byłeś na pewno w gorętrzych i zuchrzych klimatach. Rosną tam gaje i warzywa. I co? Przymierają głodem? Nie! Mają się dobrze. W Polsce nie ma gospodarza. A ten co jest bardziej się przejmuje dopalaczami, tak wygląda jakby się bał o to, że jemu zabraknie, niż o zdrowo rozwijającą się gospodarkę. Przygotowaną na wsiaki słuczaj, chociażby.:).

      Usuń
    2. Nie zapomniałem.

      Powinno się być gospodarzem, przynajmniej na swoim. Wobec tego, dlaczego właściciele gospodarstw rolnych, sadów itd. nie zapewnili sobie nawadniania posiadłości? Czekają na Godota?
      Wszędzie u nas jest tak, że zyski idą dla właściciela, a stratami chcą się dzielić z pozostałością społeczeństwa?
      Z kolei ubezpieczyciele chcą kasować za ubezpieczenia w których ryzyko jest minimalne, a tam gdzie to ryzyko źle oszacowali dowodzą, że ubezpieczenie nie obejmuje tego przypadku?
      Państwo toleruje ten stan rzeczy, czyli w majestacie prawa pozwala nas okradać.
      Czy są widoki na to, że ulegnie to zmianie? Kiedykolwiek?

      Usuń
    3. No muszę poklakierować. A co ma ci ten gest. Czyli znowu bawimy się w starą narzekającą babę? Masz rację Pierniku. I tak można w koło Macieju. Chcesz być na zdarzenie nieprzewidywalne przygotowany to się ubezpiecz, chcesz być leczony to stań w kolejce, chcesz mieć emeryturę to płać składki. A jak chcesz mieć emeryturę pod palmami to płać dodatkowo. Jednym słowem płać i rachuj a i tak wszystko na palikota wój:D! Chcesz być wojem z własnym wojskiem, chcesz mieć armie nawet własną dój bydlęta i rób masło. Bo do smarowania chleba ludzie masła nam poczeba:D! Czy nie będzie nam poczeba do wspólnoty wrócić masła chleba? Wziąć za kosy i kłonice i wyjść na ulice?

      Usuń
    4. O tym pisałem dawno. Po wojnie u nas co kilka lat odbywało się kryterium uliczne. Dzisiaj o tym nie zapomniano. Nie ma kto. Najbardziej aktywna część społeczeństwa wyemigrowała, albo została wygnana za chlebem. Nawet dokładnie nie wiadomo jaka jest skala tej emigracji. Oficjalnie jest to około 3-4 milionów, ale mówi się, że może to być nawet 8 milionów! Nikt tego nie policzył, a właściwie nie da się tego zrobić przy ruchu bezwizowym wewnątrz UE.
      Tu nie chodzi o narzekanie. Ja tylko stwierdzam fakty. Jako społeczeństwo zatraciliśmy instynkt samozachowawczy. Jak długo można dać się doić? W każdym okresie historycznym były podatki. Miały różna formę i skalę. Zawsze było jednak tak, że przegięcie wywoływało bunt i … odkręcenie śruby.
      U nas chyba jeszcze do tego daleko bo w perspektywie mamy nowe podatki, które czekają na wdrożenie od lat.

      Usuń
    5. Widzisz Pierniku, bo chyba z mym Piernikiem gadam? Luby mój Pierniku. Ile to jest tematów gorących. Tak gorących jak te upału. A przez ciągłe wykręcania, tak wysuszonych jak my staruszkowie. Ale najważniejszy z najważniejszych to ten, który tylko z miłości może być zrealizowany. Z miłości kobiety do mężczyzny, mężczyzny do kobiety. A także z tęsknoty za normalnością do zrealizowania się.By można było, od dziadków poprzez męża i żonę. Stawiać pytania: a czyje to oczęta, a te włoski i ten nosek. A czy kupka była, czy było bekanko? Zawsze mówiłem, że najbardziej możemy się zemścić na lewakach i genitalnie niewydolnych pokazując, że rodzi się nas dużo. Pomimo wszystkiego. Fakt, że sprowadza się wszystko do obniżenia przyrostu przekierowując uwagę na, ile to dadzą. Wszyscy po kolei popisują się pomysłami, z których nic nie wynika. Wiesz na pewno, że na rodzinę zastępczą przeznacza się 3000 tys, a tymczasem dyskusja trwa nad 500-a zł.Nie chwalę lat sprzed 1989 roku. Ale ludzie jakoś mieli napęd. A teraz wszystko się rozmyło i POwietrze uszło. Cwanie je upuszczono. Wszystko ma być dane. I idzie to bajanie, że MY Wam damy a Wy się nami zachwycajcie. Ale już bredzę.
      ........
      ps. nap ubezpieczcie się i czekajcie jak wam wypłacimy. Paranoja!

      Usuń
    6. Tu nikt nie ma szans podszyć się pod mój nick. Ja to ja.
      Co do tego co z nami zrobiono w ciągu minionych 25 lat też rozmawialiśmy. O podtekstach mówiliśmy tez. Pewne ruchy są prymitywnie czytelne. Trzeba tylko chcieć to widzieć.

      Usuń
  3. Dla podtrzymania tematu
    http://wiadomosci.onet.pl/kraj/polska-armia-nadaje-sie-tylko-na-defilade/ycwwe8

    OdpowiedzUsuń
  4. http://kontrowersje.net/uk_triumfalny_i_pomnik_smole_ski_potrzebne_polsce_od_zaraz
    To też jest na czasie.

    Każdy szanujący się naród, każde szanujące się państwo stawia pomniki swoim bohaterem, a nie swoim oprawcom. W Polsce ten obszar ciągle jest dziką dżunglą, pozostałości po 45 latach PRL – właściwego i 25 latach PRL bis.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: