Od ponad 25 lat trwa majstrowanie
przy polskiej armii. Początkiem tego procederu był traktat CFE który wszedł w
życie w 1990 roku. http://pl.wikipedia.org/wiki/Traktat_o_konwencjonalnych_si%C5%82ach_zbrojnych_w_Europie
Miał swoje uzupełnienia
w latach późniejszych, ale zasadnicze ustalenia miały miejsce na początku. W wyniku
tych ustaleń Polska miała zredukować stany osobowe z około 450 tysięcy
żołnierzy do około 140 tysięcy. Poważne redukcje miały dotyczyć uzbrojenia, w
tym lotnictwa i broni ciężkiej. Wiązało się to z likwidacją koszar, wyprzedażą
infrastruktury stanowiącej własność wojska, złomowaniem bądź wyprzedażą
nadwyżek uzbrojenia stanowiącego wyposażenie naszych Sił Zbrojnych. Do realizacji
tych zadań powołano wyodrębnione struktury jak Agencja Mienia Wojskowego i
inne. Do tego dorobiono szczytny cel: pieniądze pochodzące z wyprzedaży majątku
wojska pójdą na modernizację armii. Niestety zabrakło woli żeby sprawę
dopracować w szczegółach. Co z tego pozostało po latach? Przede wszystkim
afery. Tak się dzieje zawsze kiedy w grze są bardzo duże pieniądze. Z pieniędzy
pochodzących ze sprzedaży majątku wojska do wojska nie wróciła ani złotówka. Wszystko
przejął budżet państwa.
Sytuacja jaka wytworzyła
się po rozpadzie Związku Radzieckiego spowodowała zamieszanie wśród naszych
decydentów. Przejawem tego był brak, przez kilka lat, doktryny obronnej Polski.
Ulegając wpływom mody
przychodzącej z zachodu, Polska zrezygnowała z poboru do wojska, tworząc armię
zawodową o wielkości nie dostosowanej do współczesnej sytuacji geopolitycznej. 100
tysięczna armia jest na tyle słaba, że do ochrony własnych obiektów musi
zatrudniać agencje ochrony, w których pracują emeryci mundurowi, którzy w ten
sposób dorabiają do emerytury bądź renty. Armia przekształciła się w sumie w
armię najemników zatrudnianych pod szyldem NATO lub ONZ w różnego rodzaju
misjach pokojowych czy stabilizacyjnych. Jaki z tego jest pożytek dla obronności
państwa? Wątpliwy, bo zadania które realizują kondotierzy nie mają nic
wspólnego z potencjalnym polem walki na obszarze Polski i terenów
przygranicznych.
Od lat tematem dyżurnym jest
modernizacja wyposażenia armii. Mamy mieć armię nowoczesną, ale nikt nie mówi
wyraźnie co się za tym kryje. Co ta armia ma robić w sytuacji zagrożenia
państwa? Przez kilka lat żyliśmy w błogim przeświadczeniu, że po wstąpieniu do
NATO już nic nam nie grozi. Konflikt na Ukrainie zaczął jednak działać
trzeźwiąco, ale nie na wszystkich. Art. 5, na który tak chętnie powoływano się,
to tylko parę linijek tekstu za którym nic się nie kryje. Kiedyś nikt nie
chciał umierać za Gdańsk. Realne działanie NATO jest w stanie podjąć po 7
dniach od zaistnienia konfliktu, a tymczasem wojska FR mają pod zasięgiem
swoich rakiet obszar o promieniu 500-700 km. Rakiety stacjonują nad naszą
północną granicą w obwodzie kaliningradzkim.
W analizach które pojawiają się sporadycznie
mówi się, że w przypadku zagrożenia zewnętrznego nasza armia jest w stanie
bronić się 1-3 dni.
Uważam za szkodliwy sam
fakt traktowania serio obszaru Polski jako terenu udowadniania swoich racji
między FR i NATO.
Wrócę jednak do
zasadniczego wątku co z tą modernizacją naszej armii? O jej wartości
dowiedzieliśmy się kiedy dopiero konflikt na Ukrainie pokazał, że istnieje coś
takiego jak wojna hybrydowa o której nasi stratedzy dotychczas nie mieli
zielonego pojęcia. Mimo upływu czasu nie podjęto żadnych działań
profilaktycznych. Granica z FR w obwodzie kaliningradzkim w dalszym ciągu stoi
otworem. Nie tylko dla ruchu przygranicznego.
Sejm wyasygnował
olbrzymie kwoty na przezbrojenie wojska. Ale będą kłopoty z racjonalnym
wydatkowaniem tych pieniędzy.
Dzisiaj mało kto pamięta, że w latach 70-tych i
80-tych Polska podjęła ogromny wysiłek w celu modernizacji i unowocześnienia
wyposażenia Sil Zbrojnych. Wówczas, w ramach RWPG i UW trwała walka o
specjalizację w produkcji określonych asortymentów uzbrojenia. Była pełna
świadomość, ze nie jesteśmy w stanie produkować wszystkiego na własne potrzeby
i konieczna jest kooperacja. Ten wysiłek i wydatkowane pieniądze zostały
doskonale zmarnowane na początku lat 90-tych. Warto też pamiętać, że Czesi
poszli nieco inną drogą, mimo rozpadu na dwa państwa.
Dzisiaj decydenci nie
stawiają pytania po co nam potrzebne określone wzory uzbrojenia. Po prostu są
pieniądze, które trzeba szybko wydać. Można snuć domysły na temat tego ile z
tych pieniędzy ma zasilić fundusze partyjne. Oby.
Jakoś trudno się przebić z
pomysłem, że przynajmniej znacząca część tych pieniędzy powinna zasilić naszą
gospodarkę. To co będziemy kupować u obcych to nie będą jakieś cuda na kiju, bo gdyby
nawet, to co z tego, że kupiliśmy w USA F-16 skoro nie jesteśmy w stanie wykorzystać
ich możliwości bojowych, nawet w celach szkoleniowych, bo Amerykanie nie udostępnili
nam kodów źródłowych. Mamy więc zabawki za miliardy dolarów. To jest podobny
problem jak z otrzymanymi „za darmo” czołgami Leopard. Potrzebne są remonty,
części zamienne i amunicja. To już nie jest za darmo.
U nas ciągle nie może się
przebić do świadomości decydentów myśl, że nie wszyscy jeżdżą mercedesami.
Chyba że ze szrotów. Widziałem tabuny takich w Maroku /nawet w jednolitym
kolorze/.
stary.piernik
W zasadzie ten wpis mógłbym związać z wystąpieniem Schetyny w Sejmie
OdpowiedzUsuńhttp://www.pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_www.pap.pl&_PageID=1&s=infopakiet&dz=kraj&idNewsComp=206862&filename=&idnews=210173&data=&status=biezace&_CheckSum=-496587704
Jesteśmy oazą szczęśliwości. Są wątpliwości?
https://www.facebook.com/JWK.LUBLINIEC/posts/902728373124164
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy i co najważniejsze rzeczowy komentarz do kontraktu zbrojeniowego na śmigłowiec dla naszych wojsk.
Jeśli to prawda, to moje uznanie dla negocjatorów!
http://www.wykop.pl/ramka/2512951/fakty-o-przetargu-na-smiglowce-wojskowe/
OdpowiedzUsuńTo samo tylko nieco rozwinięta argumentacja.
Jaka jest prawda?
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/135821,zlekcewazyli-konkurencje.html
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że mamy do czynienia z matactwem. Tylko z czyjej strony? Kto nam oczy mydli i dlaczego?
Jeżeli przegrani maja rzeczowe argumenty, powinny być odwołania od wyniku przetargu.