Kolejne
dni, kolejne informacje z terenów objętych walkami na Ukrainie. Rozejm, który
niby jest, ale go nie ma. Kto ma z czego i czym, strzela. Przybywa zabitych i
rannych. Obie strony przegrupowują siły.
Teraz analitycy
zastanawiają się kiedy padnie Mariupol? A jeszcze parę dni temu pytanie
brzmiało: czy padnie? Obłudne NATO mówi, że nie wesprze zbrojnie Ukrainy, ale
poszczególne kraje członkowskie, w ramach umów dwustronnych, mogą sprzedawać
broń na Ukrainę. Korzystają już z tego Czesi. Polska się od tej propozycji
odżegnuje.Przynajmniej na razie. Akurat
ten ruch popieram. Mniej istotne są tu wypowiedzi Siemoniaka, bo on akurat ma
najmniej do powiedzenia. Ukrainę interesują zakupy sprzętu nowego, z taśmy
produkcyjnej, a nie ze szrotów. Nasze zakłady produkcyjne nie kwapią się do
tego handlu, obawiając się płatności. Zakupów próbują dokonywać pośrednicy, a
nie rząd Ukrainy. To sprawdzony sposób na pójście z torbami.
Dlaczego tak
się dzieje? Tzn. dlaczego Ukraina ma tak pod górkę? Odpowiedź jest i jej nie
ma. Jest wersja oficjalna, ale jest też ta mniej rozpowszechniana. I dla naszego
Sojuszu mniej przyjemna. Po wielu, wielu latach wraca pytanie: jak bardzo można
miłować pokój? Czy naprawdę za wszelka cenę?
Po co o tym
wszystkim piszę? Otóż w dyskusji /w ogóle, a niekoniecznie na tym blogu/ biorą
udział różni ludzie; przypadkowi dyskutanci, znawcy zagadnienia, trolle,
użyteczni idioci, ale też autentyczni eksperci. Z tymi ostatnimi mam często
problem: czy mówią prawdę, czy tylko jej część?
Ale, ad rem.
W tym potoku słów, czy jak kto woli słowotoku, pojawiają się perełki. Do takich
zaliczę informacje, że NATO dało się zaskoczyć i to komu? Putinowi! Jakim
sposobem? Ano takim, że NATO angażowało się w Iraku, Afganistanie, wcześniej na
Bałkanach, a Putin pracował nad reaktywacją Związku Sowieckiego. Jednym z jej elementów
jest modernizacja armii rosyjskiej. Na modernizację całej armii, czyli blisko
miliona żołnierzy, Rosji nie stać. W dłuższej perspektywie czasowej może tak. Ale
„grupy” 40 czy nawet więcej tysięcy to tak. Tym bardziej, jeśli w tej
modernizacji pomagają np. Niemcy, czy Francuzi, a finansowo chyba cała Europa,
poprzez zakupy ropy, a zwłaszcza gazu.
Przez lata całe sprzedawano Rosji
najnowsze technologie, przeznaczone dla potrzeb wojska. Sprzedawano wojenną
technikę morską. Niemcy zbudowali pod Moskwą supernowoczesny symulator do
szkolenia wojsk lądowych na współczesnym polu walki. Zdolność przerobowa 30-40
tysięcy żołnierzy rocznie.
Co w tym
czasie robił Zachód? Ograniczał wydatki na zbrojenia. W tym procederze
uczestniczyła Polska. Idąc za tym owczym pędem ograniczyliśmy stan liczebny
armii z 450 tysięcy /w tym żołnierze z poboru/ do około 100 tysięcy żołnierzy
zawodowych. O wartości tej armii najwięcej do powiedzenia mają kabarety. Służbę
wartowniczą w obiektach wojskowych prowadzą cywilne agencje ochrony, a w nich
nieraz 60-70 letni emeryci i renciści.
Kadra kończy pracę, nie służbę, jak w biurze. Mieszka nieraz 50 km od miejsca
pracy. Co jest warte takie wojsko? Zaniechano właściwie szkolenia rezerwistów. Erzatze
w rodzaju NSR nie sprawdziły się.
Jako państwo
ponosimy wielki wysiłek na rzecz modernizacji tej armii. Jednocześnie NIK w
kolejnych raportach wytyka nieefektywność wykorzystania środków budżetowych. Ciągle
nie ma pewności ile z programu na modernizację, czyli ze 130 mld złotych na
najbliższe 10 lat, trafi na rynek krajowy, a ile zasili kasę zewnętrzną. Offset
za F-16 niczego nas nie nauczył? Mamy samoloty bojowe do różnych pokazów
lotniczych, do których nie mamy uzbrojenia, które te samoloty mogą używać.
Obciachem okazało się ujawnienie, że USA nie udostępniły kodów źródłowych do
sterowania uzbrojeniem pokładowym samolotu. Co to oznacza? Praktyczna próba
miała miejsce podczas wojny Rosji z Gruzją, kiedy Izrael sprzedał Rosji kody
źródłowe uzbrojenia /drony/ sprzedanego wcześniej Gruzji. W przypadku F-16
można zablokować sterowanie uzbrojeniem gdyby Polska zamierzała użyć samolotów
nie po myśli wojskowych z Pentagonu.
Ostatnie
miesiące pokazują, że nasi włodarze próbują nadrabiać stracony czas. Nie mam
jednak pewności, czy nie są to znowu działania pozorne.
Zacząłem od
Ukrainy i wypada mi tym tematem zakończyć. Ukraina miała blisko pół milionowa
armię. Zbytnio uwierzyła politykom i swoim i zewnętrznym. Dzisiaj płaci za to
karę. Straszliwą, bo wyrażającą się śmiercią tysięcy ludzi, wojskowych i
cywili; dziesiątkami tysięcy rannych i olbrzymimi stratami w infrastrukturze.
Aktualna sytuacja nakazuje powątpiewać w zdrowy rozsądek kogokolwiek. Rosja nie
po to wszczęła wojnę, żeby oddać cokolwiek z tego co zagarnęła. Pytanie: jak daleko
jeszcze się posunie? Czy faktycznie pozbawi Ukrainę dostępu do morza? NATO jest
zainteresowane jedynie wejściem na Ukrainę ze swymi bazami, bo wtedy o wiele
łatwiej utrzymać w szachu Moskwę.
A co w tym
wszystkim robimy my, czyli Polska?
stary.piernik
http://www.stefczyk.info/wiadomosci/raporty-stefczyk-info/nato-kontra-rosja-porownanie-potencjalow-militarnych,11617280074
OdpowiedzUsuńTego typu porównanie sił można o kant d...y potłuc. Dlaczego?
Choćby dlatego, że wojska rosyjskie są w Rosji, a wojska NATO w niewielkiej ilości w Europie i w bliskim sąsiedztwie granic Rosji.
Polecam wysłuchanie tej dyskusji. Warto.
OdpowiedzUsuńhttp://www.polskieradio.pl/7/15/Artykul/1227980,Eksperci-szczyt-NATO-zwieksza-bezpieczenstwo-Polski