środa, 23 lipca 2014

Dziwny jest ten świat. Czyżby?



Chełpimy się tym, że od 1945 roku świat nie zaznał wojny. Ile jest w tym prawdy? Nie było wojny globalnej, to fakt. Są jednak trwające nieustannie wojny i konflikty lokalne. Dotychczas toczyły się one w dość dużej odległości od naszych granic. Na tym budujemy nasze bezpieczeństwo. Czy to jest rozumowanie racjonalne? Zależy jak na to patrzeć.
Pierwsze lata po drugiej wojnie światowej poświęcono odbudowie poszczególnych państw ze zniszczeń wojennych. Towarzyszył  temu rozwój arsenałów nuklearnych potęg światowych. One też starały się decydować o tym komu wolno, a komu nie wolno, posiadać broń jądrową. Było to faktycznie budowanie równowagi strachu. Zakładano, że nikt przy zdrowych zmysłach nie odważy się użyć w konflikcie zbrojnym broni atomowej. To się sprawdza po dzień dzisiejszy.
Jest w tym rozumowaniu kilka „ale”. Po pierwsze broń atomową posiada również Izrael, który mocarstwem nie jest i nikt z wielkich tego świata zgody na to nie wydał. Nastąpiło to metodą faktów dokonanych. Jest to straszak wobec świata arabskiego.  
Broń taką stara się wyprodukować Iran. Przeciwko temu protestuje z kolei cały świat, a tak naprawdę najbardziej Izrael, który może utracić swój koronny atut w starciu ze światem arabskim.
Izrael nie stawia jednak wszystkiego na jedną kartę. Stara się skonfliktować między sobą sąsiadujące z  nim państwa arabskie, co nie jest takie trudne. Dotychczas to się sprawdza. Przykładem wojna w Syrii i niestabilna od lat sytuacja w Libanie.
Izrael ma jednak problem wewnętrzny. Jest nim Autonomia Palestyńska. Na tym tle cały świat ma problem z Izraelem. Bo jak pogodzić ze sobą taki dylemat?
Izrael powstał na terytorium powierniczym Palestyny zarządzanej do 1947 roku przez 
Od chwili powstania państwa Izrael toczy się konflikt zbrojny z rdzennymi mieszkańcami tych ziem Palestyńczykami. Arabowie w tym konflikcie są raczej bez szans. Są w mniejszości, chociaż mają poparcie całego świata arabskiego. Są też w sytuacji bez wyjścia. Izrael nie daje im żadnych szans na egzystencję w cywilizowanych warunkach. 
Istotna jest reakcja światowej opinii publicznej i oficjalnych agend w rodzaju ONZ. Nie ma sensownych propozycji dla Palestyńczykow. Nie można za takie uznać pomocy humanitarnej. Z drugiej strony jest faktyczna akceptacja dla poczynań Izraela, który podejmuje od lat działania represyjne wobec Palestyńczyków, nieadekwatne do działań Hamasu i Hezbollahu. Jest to faktycznie ze strony Izraela terroryzm państwowy. Izrael dopuszcza koegzystencję z Palestyńczykami na warunkach narzuconych przez siebie. Duże znaczenie ma tu demografia. Rodziny palestyńskie są z zasady wielodzietne, zdarza się powyżej 10 dzieci. W rodzinach żydowskich jest to najczęściej 2-3 dzieci. Jeszcze niedawno szacowano, że około 2025-2030  roku Żydzi będą w Izraelu w mniejszości. Doraźnie problem rozwiązano dopuszczając imigrację z b. ZSRR. W ten sposób do Izraela na początku lat dziewięćdziesiątych wjechało między 1,8 a 2,5 mln osób które były w stanie wykazać swoje korzenie żydowskie.
Problem żydowski nie rozgrywa się w próżni. Od wielu lat obserwujemy inwazję islamu. To nie tylko Bliski Wschód, ale duże obszary Azji i Afryki. Nie omija to również Europy. Przykładem wojna w b. Jugosławii, szczególnie w Bośni i Hercegowinie.  W formie nieco ukrytej problem istnieje w b. azjatyckich republikach ZSRR.
Wbrew deklaracjom wyznawców w praktyce islam jest nietolerancyjny wobec innych wyznań. Wystarczy przypomnieć taki fakt, że do meczetu nie wolno wejść „niewiernemu”. Wyznawcy islamu na całym świecie żadają dla siebie praw jakie daje prawo „białego czlowieka”. Natomiast odmawiają tych praw wyznawcom innych wyznań.
Mamy więc do czynienia z rozprzestrzenianiem się wojen o podłożu religijnym. Nie jest to jedyne zagrożenie. Na porzadku dziennym są zamachy terrorystyczne. Islamiści nie przebierają w środkach. Często są to zamachy samobójcze.  Ich wykonawcy giną w przeświadczeniu, że po śmierci trafią do raju, który jest dla nich uosobieniem szczęścia. Szczęście to jest tym większe im więcej niewiernych zabierają ze sobą na tamten świat. To jest taka uwspółcześniona wersja kamikadze z czasów drugiej wojny światowej.
Inwazja islamu jest oczywiście wykorzystywana politycznie. Z jednej strony jest to dążenie do zaprowadzenia szariatu na jak największych powierzchniach kuli ziemskiej. Dopuszcza się wszelkie dostępne środki, z eksterminacją przeciwników włącznie. Szczególnie jaskrawo jest to widoczne w Afryce i w Syrii. Ostatnio zjawisko to nasila się w Iraku.
Na dzień dzisiejszy nikt nie ma recepty na pokojową koegzystencję islamu z resztą świata. 

stary.piernik

4 komentarze:

  1. stary.piernik24 lipca 2014 20:39

    Ciekawe, że te informacje nie są nagłaśniane w polskojęzycznych mediach.
    Jest się czego wstydzić!
    Tylko jak to się ma do obiektywizmu informacji?

    OdpowiedzUsuń
  2. stary.piernik26 lipca 2014 17:59

    A co Szanowni powiedzą na to?
    http://dwagrosze.com/2014/07/czemu-malezyjski-boeing-lecial-przez-donieck.html#comment-34011

    OdpowiedzUsuń
  3. stary.piernik28 lipca 2014 18:11

    Na ta stronę http://alexjones.pl/pl/aj/aj-swiat/aj-gospodarka-swiatowa/item/32316-czy-bedzie-wojna-pomiedzy-zydami
    zagladam sporadycznie, ale zdarzają się notki, które czytam z zainteresowaniem.
    To czysty przypadek.
    Dzisiaj mija 100 lat od wybuchu I wojny światowej. W chwili jej wybuchu była to wojna między Cesarstwem Austro-Wegier a Serbią. Później przerodziła się w wojnę o zasięgu globalnym. Ta wojna spowodowała nowy podział świata. Ale w kilka lat później wybuchła II wojna światowa, która spowodowała jeszcze innny podział świata.
    W tym roku minie 75 lat od wybuchu tej drugiej wojny. Czy świat się czegoś nauczył, czy jest coraz bliżej stwierdzenia, że pokój trwa już zbyt długo?
    Nikt nie jest w stanie przewidzieć co może stać się zarzewiem nowej wojny.
    Są państwa, które są zainteresowane utrzymaniem status quo, ale są i takie, którym obecny układ sił nie odpowiada.

    OdpowiedzUsuń
  4. stary.piernik28 lipca 2014 18:57

    Wojny nie można wywołać ot tak sobie. Musi znaleźć się pretekst, który przełknie tzw. światowa opinia publiczna.
    Ustawicznie toczona jest wojna ekonomiczna. Toczy się ona na różnych płaszczyznach. Jej istotnym elementem składowym jest waluta w której prowadzone są rozliczenia globalne. Od dawien dawna tą walutą odniesienia jest dolar amerykański. Od dawien dawna podejmowane są próby stworzenia waluty alternatywnej dla dolara, albo wręcz eliminującej go z rynku światowego. Dotychczas wszystkie próby skończyły się fiaskiem. Ale od kilku lat mówi się o działaniach grupy państw znanej jako BRICS http://pl.wikipedia.org/wiki/BRICS
    Co ciekawe, wg wikipedii nie ma wśród jej członków Izraela. Dla równowagi znalazłem taki tekst http://bajka107.blox.pl/tagi_b/3878/Izrael.html

    Z tym Izraelem to jednak ściema. Chyba, że mamy do czynienia z jasnowidzem ;0)

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: