niedziela, 1 czerwca 2014

Po co nam to było?



W tym miesiącu będziemy maglowali na wszelkie sposoby rocznicę wyborów które przeszły do historii jako pierwsze wolne po II wojnie światowej. Bardziej spolegliwi uważają je za częściowo wolne. Jedno z czym się mogę zgodzić to to, że dzisiaj wiemy o tamtych wydarzeniach nieporównywalnie więcej. Co do reszty to mogę zaproponować protokół rozbieżności.
Tak się składa, że należę do pokolenia, które swoje dorosłe życie w przeważającej części przeżyło w PRL-u. Nie miałem innego wyjścia. Czy czuję się z tego powodu szczęśliwy, albo nieszczęśliwy? Wychodzę z założenia, że nie należy narzekać. Po pierwsze dlatego, że to niczego nie zmieni. Tu zgadzam się z W. Młynarskim. Róbmy swoje, tak jak najlepiej potrafimy.
W 1989 roku byłem człowiekiem jak to się mówi, w sile wieku. Nie byłem zbytnio zaangażowany politycznie, ale byłem, tak jak i dzisiaj dobrym obserwatorem. Nie byłem w gronie „namaszczonych”, miałem zbyt sztywny kark. Starałem się do wszystkiego dochodzić własnym sumptem. I nawet mi się to udawało. Byłem kierownikiem nie tylko dla siebie, ale dla zespołów ludzkich.
Żeby nadążyć za duchem czasu, czy bardziej duchem przemian, musiałem się przekwalifikować   zawodowo. Udało się. Nowa praca dawała mi wiele satysfakcji. Ale nic nie trwa wiecznie. Na nic wiedza, praktyka, doświadczenie zawodowe. Pewnego dnia dowiedziałem się, że jestem za stary. Muszę ustąpić miejsca młodym. Nie przeżyłem szoku, bo byłem już w wieku emerytalnym. Jedyne co mogę powiedzieć to to, że nie tak sobie kiedyś wyobrażałem zakończenie mojej kariery zawodowej.
Państwo ma gest. Inwestuje w człowieka przez 16 lat, nie licząc późniejszych kursów i szkoleń, i kiedy ten może w najlepsze spłacać swój dług, pokazuje mu drzwi, czy bramę. Nie wszyscy przeżywają tą zmianę bezboleśnie, nie mają wystarczających zdolności adaptacyjnych. Tego żadne szkoły, poza szkołą życia, nie uczą.
Obserwując toczące się wokół mnie życie, szybko dostrzegłem, że nastał czas na ludzi określanych kategorią „bmw”, czyli bierny, mierny, ale wierny. Nie wychylać się ze swoimi poglądami. Najlepiej ich nie mieć. Nie wychylać się ze swoją wiedzą zawodową, zwłaszcza w pobliżu swego szefa, żeby nie stwarzać zagrożenia dla jego pozycji merytorycznej.
Jeżeli się to widzi, łatwiej zrozumieć dlaczego jest tak jak jest. Robić odtąd dotąd i ani milimetra więcej. Zero własnej inicjatywy. Nie upominać się o swoje. Godność osobistą i poczucie własnej wartości zostawić  w domu.
Na stanowiskach kierowniczych pojawili się nowi ludzie nie tylko dlatego, że byli lepiej przygotowani zawodowo, ale dlatego, że byli bliżej aktualnego kierownictwa. Bliżej nie tylko mentalnie. Jeszcze inaczej ten problem widać w korporacjach i firmach zagranicznych. Coraz mniej słychać o etyce zawodowej, o moralności.  
Pojawiło się coś dotychczas nieznanego, strach przed utratą pracy. W PRL-u o bezrobociu słyszeliśmy z historii. Przemiana ustrojowa zapoczątkowana wyborami czerwcowymi w 1989 roku spowodowała bezrobocie na poziomie dotychczas nieznanym. W wielu regionach kraju mamy do czynienia z bezrobociem strukturalnym tzn. bez pracy zaczyna żyć już trzecie pokolenie! Towarzyszy temu kolejne, nieznane wcześniej z autopsji zjawisko, emigracja zarobkowa. Poraża skala zjawiska. Dane szacunkowe mówią o 2-3 milionach, które wyjechały z Polski, często na stałe. Niechętnie mówi się o tym, że to w większości młodzi, najbardziej aktywni, ale też często podejmujący pracę niezgodną z wyuczonym zawodem.
Dziwimy się często, że ci którzy pozostali w kraju są tacy apatyczni, nieskorzy do buntu przeciw otaczającej rzeczywistości. Zapomina się jednak, że to są emeryci i  ludzie stłamszeni. Oni się cieszą, że mają pracę. Jakąkolwiek. Naprzeciwko siebie mają niewielką grupę sytych i zadowolonych z przemian jakie nastąpiły po 1989 roku. Z zarobkami liczonymi często w setkach tysięcy złotych, czasami nawet milionów,  miesięcznie. Takich, których zmartwieniem jest, na co mają jeszcze wydać zarobione pieniądze? Co najbardziej ludzi frustruje, to świadomość, że te fortuny nie są efektem wiedzy, zdolności menadżerskich ale, krótko mówiąc układów.
Mnie najbardziej jednak frustruje, że  grupa ludzi, uważająca się za architektów Okrągłego Stołu od 25 lat wmawia nam jak to oni zrobili nam dobrze!

stary.piernik

1 komentarz:

  1. Czyżby Jacek Kaczmarski był prorokiem pisząc dawno temu:

    Kary nie będzie dla przeciętnych drani,
    I lud ofiary złoży nadaremnie.
    Morderców będą grzebać z honorami
    Na bruku ulic nędza się wylęgnie.

    Pomimo wszystko świat trwać będzie nadal -
    W Słońce i Kłamstwo wierzą ludzie prości.
    Niedostrzegalna szerzy się zagłada,
    A wszystkie ręce aż lśnią od czystości.

    Handel, jakich nie było, z chciwością się zmaga,
    Na gorycz popytu, na zdradę cen nie ma.
    Uczynków złych i dobrych kołysze się waga
    Z pełnymi krwi szalami obiema.

    Nieistniejące w milczeniu narasta,
    Aż prezydenci i gwiazd korce bledną,
    Coś się na pewno wydarzy - to jasne,
    Ale nam wtedy będzie wszystko jedno.

    Dzisiaj przypomniał o tym Kornel Morawiecki
    http://www.tvp.info/15487495/morawiecki-okragly-stol-to-byla-zmarnowana-szansa

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: