poniedziałek, 13 sierpnia 2012

I po olimpiadzie



Olimpiada za nami. „Kolekcjonerzy” medali olimpijskich zadowoleni. Plan połowicznie wykonany, tzn. plan minimum. 10 medali to dużo, czy mało? Zależy jak na to patrzeć. Nie wszystkim podoba się kolor tych medali, bo na poprzedniej olimpiadzie było pod tym względem lepiej /więcej było srebrnych/. Emocje jeszcze nie wygasły. Co ciekawsze, w wielu przypadkach będą jeszcze długo buzowały. Dlaczego zawiedli faworyci? Dlaczego akurat ci? Najwięcej dyskusji będzie w związku z wynikiem uzyskanym na olimpiadzie przez drużynę siatkarzy. Do tego grona dołączy pewnie Agnieszka Radwańska, ciężarowiec Marcin Dołęga i jeszcze paru innych. Powód klapy każdego zawodnika jest inny. Z mojego punktu widzenia, osobisty. Według mnie na olimpiadę nikt z Polaków nie pojechał w celach wyłącznie wycieczkowych. 
Nie wszyscy jednak pojechali po medale. O ich udziale zadecydowały tzw. wypadki losowe.
Czego więc oczekiwałem po naszych olimpijczykach? Woli walki. Mimo wszystko porównywałem ich zachowanie z innymi zawodnikami z innych krajów. To porównanie często wypadało na niekorzyść naszych. I tu jest pytanie: kto winien? Zawodnik? Trener? Czy psycholog? Obserwacje na gorąco dawały wiele do myślenia. Płacz jako oznaka bezsilności. Brak racjonalnego wytłumaczenia dla swojej klęski.
Istotnym, według mnie, jest sposób uzyskiwania nominacji olimpijskiej. Zwracała na to uwagę w jednym z wywiadów Anita Włodarczyk. Czy na olimpiadę jechali rzeczywiście najlepsi? Aktualnie najlepsi? 
To zajęcie dla specjalistów.
Uprawianie sportu wyczynowego to zajęcie kosztowne i czasochłonne. Nie da się tego robić po godzinach pracy. Potrzebny jest sponsor, albo stypendium. Weryfikacja następuje poprzez wyniki sportowe. Więc jeśli ktoś opowiada, że olimpijczykom nie zależało, opowiada po prostu głupoty. Kto nie osiągnął wyniku, był po prostu źle przygotowany. Fizycznie bądź psychicznie. Był źle zmotywowany. 
I z tego trzeba wyciągnąć wnioski. Co najważniejsze z tych wniosków skorzystać. Bo po poprzednich olimpiadach też dokonywano analiz, wyciągano wnioski. Dalej jednak wszystko było po staremu. 
Stąd takie, a nie inne wyniki.
I to by było na tyle.

Stary.piernik

2 komentarze:

  1. Tu bardziej sarkastyczne spojrzenie na minioną olimpiadę
    http://blogpress.pl/node/13931

    OdpowiedzUsuń
  2. Udział Polaków w olimpiadzie w Londynie podsumowała minister sportu J. Mucha
    http://sport.onet.pl/igrzyska/wiadomosci,353/joanna-mucha-o-igrzyskach-ocena-nizsza-niz-za-pekin-i-ateny,47436.html
    Zamiłowanie do statystyki. To wszystko. Nie przypominam sobie, żeby pani minister uczestniczyła jako widz na olimpiadzie. Zabrakło czasu, albo szkoda go było na taką marną imprezę. W podsumowaniu brak jakichś konstruktywnych wniosków na przyszłość. Czyli dalej będzie tak jak jest. Albo gorzej.
    A świat idzie naprzód. Podstawą dobrych wyników w sporcie wyczynowym jest sport masowy. Same Orliki sprawy nie załatwią. Na ten temat jednak cicho sza.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: